guardian guardian
1600
BLOG

MAK: Smutny koniec Lecha Kaczyńskiego

guardian guardian Polityka Obserwuj notkę 41

Z raportu MAK przedstawionego dzisiaj wyłania się obraz, jakiego spodziewała się większość obserwatorów sprawy smoleńskiej i ekspertów lotniczych.

Tylko dla ludzi nie potrafiących zaakceptować powszechnego (nawet w środowisku PiS przed katastrofą) przekonania o beznadziejności prezydentury Lecha Kaczyńskiego, raport i oczywiste konkluzje mogą budzić poważniejsze wątpliwości, gdyż kalają obraz Lecha Kaczyńskiego - państwowca, profesora prawa, człowieka przywiązanego do zasad i na dobitkę celu rosyjskiego zamachu. A opowieści o strzałach i dobijaniu ofiar, zamachu, albo pewnie prawdziwe informacje o zacofaniu infrastruktury i być może niekompetencji załogi lotniska przesłaniają im główne przyczyny katastrofy. To tak jakby za przyczynę czołowego zderzenia z TIRem na podwójnej ciągłej pijanego kierowcy uważać niesprawne kierunkowskazy.

Prawda wygląda tak, że Lech Kaczyński pokazał już podczas wylotu do Gruzji, że jest jako prezydent krzykaczem i nadęciakiem, ogarniętym wizją wszechobecnych spisków mających na celu przeszkodzenie mu w realizacji "wizji", której w sposób spójny, zrozumiały i przynajmniej częściowy nigdy nie przedstawił i nigdy nie miał (chyba, że tą wizją było zasiedzenie Litwy przez ciągłe odwiedziny). Stąd między innymi bezprecedensowe, chamskie zachowanie Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenia wobec pilotów samolotu lecącego do Gruzji, pokazujące jak na dłoni gdzie mieli oni procedury, zasady, kulturę i szacunek.

Nie mam zamiaru opisywać zgodnie z obecną linią w gładkich słowach tego jaki był Lech Kaczyński, bo zakłamywanie prawdziwego obrazu jego prezydentury przez szacunek dla zmarłych jest zbrodnią na życiu publicznym.

Oczywiste fakty - decyzja o lądowaniu gdy nie ma warunków jest błędem, nieprzestrzeganie procedur jest błędem, obecność generała Błasika i dyrektora protokołu i ciągłe rozmowy z załogą były wywieraniem presji, która wynikała rzecz jasna z chęci okazałego występu i zorganizowania pisowskiego partei tagu w Katyniu.

Gdyby załoga była skoncentrowana i podejmowała by decyzje zgodnie z wszelkimi przepisami po prostu odlecieliby na lotnisko zapasowe, albo w ogóle w tamtym kierunku by wystartowali.

A tak Lech Kaczyński, jak powiedział Joachim Brudziński "leżał w ruskiej trumnie na błocie". Tak to rosyjska ziemia przyjęła kolejnego polskiego ułana, patriotę-romantyka odciętego od rzeczywistości egoistę.

guardian
O mnie guardian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka