Tło:
Od ostatniego spotkania z Prolakami niewiele, ale jednak trochę się zmieniło. W tym czasie małżeństwo to statystycznie inteligentne pasło się szczęśliwie na zielonej wyspie na oceanie wszechogarniającej recesji do momentu, gdy wskutek fatalnych zaniedbań poprzedniej ekipy kurs franka zaczął szybować. Wtedy też w związek ten wdarł się lekki strach związany z rosnącą ratą za czterdzieści sześć metrów kwadratowych trzypokojowego apartamentu na strzeżonym osiedlu. Na szczęście córka Marietta akurat zaczęła samodzielnie pracować na stanowisku Młodszego Podinspektora ds. Monitorowania Zmian Klimatycznych i Równouprawnienia miejscowego Zarządu Gospodarki Komunalnej i Integracji Europejskiej, więc będąc mieszkającą nadal z rodzicami panną (w sensie cywilnym), mogła budżet domowy podratować. Tak więc, pomijając pewne trudności finansowe – Donku dzięki - u Prolaków niewiele się zmieniło.
W poprzednim odcinku.
Ku wielkiej radości matki, Denis Prolak zaczyna interesować się death metalem. Wprawdzie ojciec krzyczy, że „tego darcia nie może strzymać”, to jednak generalnie rodzice wspierają syna w nowej pasji. „Będziesz jak ten ałtorytet moralny pan Pegral, co go tak podle katofaszystwska i ksenoufobiczna pseudointeligencka banda zaatakowała.” Niezadowolona jest tylko siostra Marietta, bo paćkając twarz na trupioblady kolor, Denis cały puder z systemem AntyzmaszczkiTm jej zmarnował.
W bieżącym odcinku:
- Tank to w języku obcym angielskim czołg, prawda? – zagadnęła niepewnie małżonka Prolakowa.
- Tak mi się wydaje – odburknął zza szpalty Gazety Wyborowej małżonek – chyba czołg. A czemu pytasz?
- No bo nasz pan premier podróżuje u podstaw autobusem, więc tam musi panować w środku bardzo inteligencka atmosfera. Widziałam w TV jak sama Świenconka-Rzaleska go przy komputerze przenośnym gdy był na pewno onlajn na tłitesze o losy przyszłych pokoleń zatroskanego odpytywała.
- Ale co to ma wspólnego z czołgiem? –dopytywał połowicę Prolak?
- No bo przecież jak się tak myśli dużo i tryska pomysłami niczym Salomon co z pustego nie naleje rękawa, to wtedy jest ten fink tank. Czyli właśnie czołg z pomysłami. Z lufą wielką strzelający koncepcjami sprzyjającymi nie tylko zrównoważony rozwój i rekultywułację ternów popegieerach.
- No i? – dalej nie rozumiał Prolak
- No i nie wiem czy donaldowóz i fink tank to są te syntonimy. Rozum mi podpowiada, że przecież na pewno, bo tyle tam myślenia, ale znowu autobus żadnej lufy przecież nie ma...
W następnym odcinku:
Państwo Prolakowie przygotowują się do zbliżającego się wielkimi krokami święta demokracji, czyli wyborów. Zastanawiają się, czy jedno z dzieci nie powinno dla równowagi zagłosować na Ruch Gasipsa, ale generalnie chcą wesprzeć partię dzięki której Polska jest w budowie. Stefan Prolak dostaje zakaz oglądania meczów w telewizji: „Nie będziesz tych homofobcznych padalców plujących na świętość władzy i jej niekwestionowany mandat społeczny do rządzenia wykpiwających wspierał” – kategorycznie oznajmia mu żona.
W mieszkaniu na dole słychać wrzask. To Szczepan Ambrożemu założył siatkę i strzelił gola.
r-b s