Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka
819
BLOG

„TRAGARZE ŚMIERCI” 13. – współpraca Stasi z terrorystami RAF

Prószyński i S-ka Prószyński i S-ka Polityka Obserwuj notkę 3

Fragment wywiadu ze Stefanem Austem,przyjacielem Urlike Meinhof, wieloletnim reporterem „Spiegla”, autorem książki, na podstawie której powstał słynny film „Baader-Meinhof”. Rozmawiają Witold Gadowski i Przemysław Wojciechowski:

Jakie były kontakty członków RAF ze Stasi i innymi służbami z bloku wschodniego? Na czym polegał ten związek?
Ludzie tacy jak Ulrike Meinhof już na długo przed powstaniem RAF mieli kontakty z NRD. Ulrike Meinhof także na początku działalności w RAF próbowała nawiązywać kontakty ze Wschodem, aby uzyskać wsparcie ze strony wschodnioniemieckich komunistów. Na początku odmówili jej. Ale tolerowali to, że grupa już od początku przemieszczała się z Berlina Zachodniego do Berlina Wschodniego, a stąd (z Berlina Wschodniego) dalej – na przykład na Bliski Wschód, do Bejrutu, gdzie przebywali w obozach wojskowych palestyńskiej marksistowskiej organizacji Fatah.
Służby bezpieczeństwa bloku wschodniego, a szczególnie Stasi, od samego początku RAF dokładnie obserwowały działalność jej członków, pozwalały im przejeżdżać. Były również takie przypadki, że członkowie RAF wracali z Bliskiego Wschodu, zatrzymywano ich, bo wszyscy mieli fałszywe papiery, byli odstawiani do „bezpiecznego domu” Stasi, tam ich przesłuchiwano, zabierano im broń, protokołowano, co zamierzają, jakie mają plany w Berlinie Zachodnim, sugerowano na przykład uprowadzenie alianckiego komendanta miasta i tym podobne. Potem oddawano im broń i pozwalano wyjechać na Zachód. To był pierwszy stopień tak zwanej współpracy.
Kolejny stopień współpracy był w tamtym czasie kompletnie nieznany. O tym, że jeździli przez Berlin Wschodni, wiedzieliśmy wszyscy. Każdy wiedział także, że musiało to być zauważalne. Nie było trudno wysnuć takie przypuszczenia.
Jednak jak ścisła była to współpraca, wyszło na jaw dopiero po zjednoczeniu Niemiec. Powody tej kooperacji były relatywnie proste. Stasi przede wszystkim w roku 1972, po ataku na izraelską drużynę podczas igrzysk w Monachium, zaczęła się bać, że coś podobnego mogłoby się także i im przytrafić. Dlatego też utworzyła w tym czasie specjalną grupę – Główny Wydział XXII. Był to wydział Stasi do spraw terroryzmu. Jego zadaniem było tak ułożyć sobie współpracę z terrorystami, aby do podobnych wydarzeń nie doszło na Wschodzie.
Dlatego też istniała specjalna sekcja: dla lewicowych radykałów, i osobna sekcja pracująca z prawicowymi radykałami. Władzę nad wydziałem dla prawicowych radykałów sprawował szef, podczas gdy w wydziale dla lewicowych radykałów był jedynie zastępca.
To znaczy, iż najważniejszym zadaniem było nie dopuścić, aby ataki terrorystyczne wydarzyły się w Berlinie Wschodnim. To był punkt numer jeden. Punkt numer dwa oznaczał, iż chcieli trzymać rękę na pulsie. Dlatego też tak zwani sympatyzujący z nimi terroryści stanowili dla nich przede wszystkim obiekty wywiadowcze, byli ich szpiegami. Wysłali w teren „Carlosa”, obserwowali go, umieścili w hotelu, podsłuchiwali w pokoju hotelowym, podsłuchiwali rozmowy telefoniczne i tak dalej.
To, czego nie wiedziano w tym czasie, i co w ogóle było niemożliwe do wyobrażenia, iż grupa ludzi, która odeszła z RAF, z początku osiem osób, potem dziesięć, byli to ludzie, którzy chcieli uciec od walki zbrojnej poprzez kontakty ze Stasi. Wtedy szef Stasi Erich Mielke osobiście udzielił zgody terrorystom RAF na pobyt w NRD. Otrzymali nowe nazwiska, nowe życiorysy, mieszkania, pracę i tak dalej i pod fałszywymi nazwiskami zostali zintegrowani z normalnym wschodnioniemieckim społeczeństwem.
Naturalnie pozostali w dalszym ciągu pod nadzorem Stasi.
 
Co oznacza określenie – „ci, którzy odeszli z RAF”?
To byli ci członkowie, którzy należeli wprawdzie do RAF, ale z powodu popełnionych morderstw byli poszukiwani na Zachodzie. Oni właśnie znaleźli spokojną przestrzeń, przytułek dla emerytów na Wschodzie. Było jednak kilka przypadków, gdy aktywni terroryści z Niemiec Zachodnich, na przykład Christian Klar, ukrywali się w NRD, tam byli na swego rodzaju urlopie, prowadzili w tym czasie rozmowy z ludźmi Stasi, ćwiczyli umiejętności strzeleckie. Stasi zawsze chciała wiedzieć, czy oni rzeczywiście tak dobrze potrafią strzelać, może będą się mogli dowiedzieć czegoś od nich na wojskowym placu szkoleniowym. I w ten sposób przeprowadzano z nimi prawdziwy trening walki, by w końcu pozwolić im wyjechać.
 
Stasi wyciągała od tych ludzi informacje, ale pewnie też wskazywała im terrorystyczne cele.
To było podstawowe zadanie wschodnioniemieckiego wywiadu. Często aby dowiedzieć się czegoś od nich, funkcjonariusze Stasi dopuszczali ich do siebie bardzo blisko. Jak towarzysz z towarzyszem próbowali nawiązywać ze sobą kontakty. Wszyscy poznali akta, które były przygotowane przez Stasi; to przeogromna księga dokumentów, „Stern 1” (gwiazda 1) i „Stern 2” (gwiazda 2) – nazwa operacji nawiązuje do gwiazdy RAF.
 
Jak pan ocenia kontakty członków RAF z Alim Hassanem Salamehem i z palestyńskimi organizacjami terrorystycznymi?
Grupa Baader-Meinhof to z początku byli amatorzy, dzięki pomocy Palestyńczyków, przedstawicieli Organizacji Wyzwolenia Palestyny, wyjechali na Bliski Wschód, do ludzi z Fatah. Fatah umożliwił im kontakty z bojownikami, z oddziałami Arafata. I tak znaleźli się w obozie szkoleniowym, który podlegał ówczesnemu… szefowi służb wywiadowczych Fatah Alemu Hassanowi Salamehowi. Był odpowiedzialny za obozy. Z nim ludzie z RAF mieli bezpośredni kontakt, gdy przebywali w obozie szkoleniowym w pobliżu Ammanu. To był człowiek, który w późniejszym czasie zorganizował atak na izraelską drużynę olimpijską i w efekcie był przez wiele lat poszukiwany przez wywiad izraelski Mossad. Później został wysadzony w powietrze.
 
Dziś (29.09) o 16.00 ciąg dalszy.

Fragmenty tej książki będziemy zamieszczać w lubczasopiśmie "Tragarze śmierci"  (http://lubczasopismo.salon24.pl/tragarze.smierci/)  jeszcze tylko do 30 września.

Zapraszamy do lektury, prosimy o uwagi i komentarze.

Informacja o książce:

http://www.proszynski.pl/Tragarze_smierci__Polskie_zwiazki_ze_swiatowym_terroryzmem-p-30352-.html

Prószyński i S-ka to marka jednego z największych wydawnictw książkowych w Polsce. Firma istnieje od 1990 roku. W 2008 roku wydawanie książek sygnowanych logo Prószyński i S-ka przejęła spółka Prószyński Media. Profil wydawnictwa obejmuje literaturę polską i światową, zarówno klasykę, jak i prozę współczesną, literaturę faktu i biografie, książki popularnonaukowe (m.in. seria „Na ścieżkach nauki”). Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazały się m.in. dzieła zebrane Pawła Jasienicy i Melchiora Wańkowicza (ostatnio wznowiona została słynna „Karafka La Fontaine`a”, nazywana biblią dziennikarstwa), książki Jadwigi Staniszkis, Grzegorza W. Kołodki, Laurence’a Reesa, Guy Sormana, wywiady-rzeki m.in. ze Zbigniewem Religą (autorstwa Jana Osieckiego), książki Andrzeja Paczkowskiego „Trzy twarze Józefa Światły” i „Wojna polsko-jaruzelska”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka