Wielcy ekonomiści choćby tacy jak Pan Petru z pewnością potwierdzą że jak jest popyt to podaż zjawi się natychmiast i to bez względu na okoliczności i etykę. Bo etyka to nie jest pojęcie ekonomiczne. To również z pewnością potwierdziłby Pan Petru gdyby nie to że jest kampania wyborcza a Pan Petru bierze w niej udział. Dlatego nie potwierdzi. Poczeka aż kampania się skończy i wtedy potwierdzi.
Nie o Pana Petru chodzi, choć ciekawe na ile wyczuł popyt, że wyrwał się do wyborów.
Z krajów północnej Afryki choć nie tylko uciekają ludzie do Europy. Pomijam motywację choć jest ona w większości przypadków oczywista.
Chcą się do Europy jakoś dostać powstał więc popyt na transport zwłaszcza morski oczywiście nielegalny. Znaleźli się oczywiście natychmiast przedsiębiorczy ludzie by popyt ten zaspokoić. I tak kwitnie przemyt ludzi czyli spływy do Europy na byleczem. W efekcie tego byleczem ludzie topili się ale popyt na spływy nie malał.
Ciocia Europa nie mogła patrzeć na nieszczęście tych ludzi i postanowiła ich ratować.
Oczywiście uratowanych przywoziła do Europy. Włosi pożarli się przez to z Francuzami, Węgrzy pożarli się z ciotką Unią wszyscy mamy problem a przemytnicy zacierają ręce i liczą kasę. Przemyt dzięki ciotce Unii stał się jeszcze prostszy i jeszcze bardziej opłacalny. Pewnie zgodnie z prawami rynku spadły ceny a to spowodowało zwiększenie popytu i tak się to kręci. Wystarczy ludzi załadować na balię wypłynąć jakieś 30 do 50 kilometrów od brzegu nadać sygnał SOS i ciotka unia już leci śmigłowcami, płynie statkami ratowniczymi by pomóc przemytnikom w robocie.
Bo przecież nie odwożą nieszczęsnych pasażerów do portu załadunku tylko wiozą ich dalej zgodnie z zamówieniem do ciotki Europy.
Ciotka Europa nie walczy z nielegalną emigracją. Ona ją wspomaga.
Ciotka Europa przemyca ludzi a potem ma z nimi problem.
A przemytnicy już nie muszą się martwić jak uniknąć straży przybrzeżnej, gdzie wysadzić ludzi, jak bezpiecznie wrócić. A kasa płynie.