przegladidei przegladidei
669
BLOG

Żałosne utyskiwania pewnego naukowca

przegladidei przegladidei Rozmaitości Obserwuj notkę 6

 Rzadko zdarza nam się wchodzić na strony pogrobowców Lenina, ale kiedy już to robimy, mamy z tego przysłowiową bekę… oraz dużą dawkę zdenerwowania. Na portalu o wszystko mówiącej nazwie – socjalizmteraz.pl – odnaleźć można wywiad z prof. Jerzym Kochanem [1]. Profesor ów jest kierownikiem Zakładu Filozofii Kultury w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Szczecińskiego. W wywiadzie pada taka liczba kuriozalnych stwierdzeń, że trudno będzie zająć się wszystkimi. Spójrzmy na najbardziej, naszym zdaniem, interesujące.

Otóż po pierwsze uniwersytety w Polsce padły ofiarą neoliberalizmu: W świecie, w którym rzekomo wszystko jest policzalne, możliwe do wycenienia i prostego ustawienia w międzynarodowym rankingu ważności. Jak nie w pieniądzach, to choćby w punktach.Faktycznie uczelnie wyższe są coraz mocniej oceniane przez swoich państwowych zwierzchników. System punktowy polega na tym (przybliżając to osobom, które nie są w temacie), że za publikacje w konkretnym czasopiśmie naukowym, autor artykułu otrzymuje punkty (odpowiednio dużo w zależności od czasopisma). Listę takich czasopism, wraz z informacjami o tym ile punktów można zyskać ogłaszając w nich artykuł, co roku (o ile nam wiadomo) upublicznia Ministerstw Szkolnictwa Wyższego i Nauki. Punkty można zdobyć również za wydanie książek naukowych, zdobycie grantów, czy ogłoszenie patentów. System ten w założeniu miał wskazać najbardziej wydajne ośrodki naukowe, a im wydajniejsza uczelnia tym więcej środków może pozyskać z ministerstwa. Rozumiemy poczucie, że coś jest nie tak, skoro Uniwersytet Szczeciński znajduje się dopiero na 48 pozycji wg rankingu Rzeczpospolitej [2]. Nasze przeświadczenie, że chodzi tylko o kasę potęguje dodatkowo fakt, następującej odpowiedzi na pytanie, co prof. Kochan zrobiłby, gdyby był ministrem szkolnictwa wyższego:Mam opowiedzieć bajkę? Od ręki podniósłbym, i to skokowo, od razu o 100 proc., płace na wyższych uczelniach. Przy wszystkich szaleństwach, o których opowiadam, największym jest to, że obecny system marnuje mnóstwo wspaniałych ludzi, zwłaszcza młodych. Są wykształceni, znają kilka języków, rozsadza ich energia, skłonni by byli góry przenosić, a tu co?... Kończą studia, zaczynają pracę na uczelni, dostają ok. 1 700 złotych brutto miesięcznie. Kupienie książki przy takich zarobkach to czyn heroiczny! Przywaleni zajęciami, nie mają możliwości intelektualnego rozwoju. Drogi awansu, zdobywania prestiżu i szacunku społecznego – bo o to przecież też chodzi! – są zamknięte. Reszta społeczeństwa traktuje ich jak idiotów, którzy deklasują się za dziadowski grosz.

            No cóż… zgodnie z oficjalnymi danymi (oraz informacjami pozyskanymi od samych naukowców) sprawa nie przedstawia się aż tak tragicznie [3]. Zarobki te wynosząodpowiednio: 7338 zł dla profesorów, 4892 dla adiunktów oraz 2446 dla asystentów. Dodatkowo środki można pozyskiwać z grantów, a same pensje mają jeszcze rosnąć. Jeżeli więc dobrze rozumiemy p. profesor chciałby mieć za swoją pracę ponad 14tys. brutto. Nie jesteśmy pewni, czy sami wycenilibyśmy ją na tyle.         

            Warto jest również zwrócić uwagę na następujące stwierdzenie:Drogi awansu, zdobywania prestiżu i szacunku społecznego – bo o to przecież też chodzi! – są zamknięte. Dobrze przynajmniej, że sprawa została w tym punkcie jasno postawiona. I różne uczelnie wzięły się za to chętnie organizując pokazy miss studentek [4], [5], czy udostępniając sale na wystąpienia znanej celebrytki, mówiącej o tym, że d*pa rządzi światem [6]. Jak ktoś trafnie skomentował Jaka uczelnia tacy wykładowcy.

            Utyskiwania te są żałosne właśnie dlatego, że uczelnie same doprowadziły się do takiego stanu. Z jednej strony chlubią się swoją niezależnością (jeszcze w średniowieczu były faktycznie niezależne), z drugiej zaś chętnie biorą kasę z ministerstwa, przerażone faktem, że być może trzeba będzie się utrzymywać z własnej pracy, a nie z dotacji rządowych. Potem natomiast buńczucznie krzyczą, że Ministerstwo zaczyna od nich wymagać czegoś, czego nie chce im się spełniać. No cóż jak wiadomo – kto płaci, ten wymaga. A zdaje się, że przy całym złu jakie ministerstwo wyrządza nauce (coraz bardziej nam się wydaje, że już przez sam fakt swojego istnienia) nie jest jednak skłonne płacić profesorom za promowanie (niezbyt naukowych) tez o rządzącej światem d*pie, czy przewodzenie jury konkursu o tytuł miss. Tak, czy inaczej do lektury wywiadu zachęcamy, jest on bowiem pouczający. Można się bowiem dowiedzieć, w jaki sposób myśli „sól” Polskiej ziemi.


[1]www.socjalizmteraz.pl/pl/Artykuly/

[2]www.perspektywy.pl/ranking/2012/RWU/pdf/tabele_akademickie.pdf

[3]praca.wp.pl/title,Ile-w-Polsce-zarabia-naukowiec,wid,14089802,wiadomosc.html

[4]natemat.pl/59265,wybory-miss-sggw-to-koniec-etosu-wyzszych-uczelni

[5]miss.dlastudenta.pl/artykul/Wybory_Miss_Uniwersytetu_Szczecinskiego,93724.html

[6]www.tvn24.pl/wiadomosci-wroclaw,44/faceci-szukaja-seksownych-posladkow-wyklad-natalii-siwiec-na-uniwersytecie-wroclawskim,375467.html


Balthasar Colbert

&

Nikanor

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dwóch zgredów z filozoficzno-analitycznym zacięciem, mających nadzieję na uchylenie rąbka prawdy. Interesują nas idee, światopoglądy i argumenty. Chcemy wiedzieć jak ludzie uzasadniają to, co głoszą. Jesteśmy również autorami serwisu: http://luznemysli.pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości