Po wysłuchaniu przebiegu Rady Gabinetowej włos stanął mi dębą. Oto Prezydent Pan Lech Kaczyński moim zdaniem nie rozumie pojęcia „przewodniczący” i myli je z pojęciem „nauczyciel” podczas zajęć akademickich, kiedy się wyrywa studentów do odpowiedzi.
Pan Prezydent miał prawo zwołać Radę Gabinetową w sprawie służby zdrowia. Pan Prezydent miał prawo zadawać pytania rządowi. Pan Prezydent miał prawo oczekiwać odpowiedzi na zadane pytania od rządu, czyli od Premiera rządu lub od właściwego ministra.
Jako przewodniczący Pan Prezydent miał prawo wskazywać, kto z osób które się zgłaszają, by udzielić odpowiedzi ma się wypowiedzieć jako pierwszy, czy Premier czy Minister, jeśli i Premier i Minister zgłosiliby chęć udzielenia odpowiedzi na zadane pytanie.
Dobrym zwyczajem przewodniczy powinien wskazać kolejność w jakiej będą się wypowiadać osoby, które zgłosiły się do wypowiedzi, jak również mógłby odmówić udzielenia głosu np. Premierowi.
Odmowa udzielenia głosu powinna zostać zaprotokołowana.
Nie rozumiem postępowania Pana Lecha Kaczyńskiego podczas posiedzenia Rady Gabinetowej. Dlaczego nie mówił "teraz Pan ma głos, teraz Pan, a teraz Pani ma głos" do zgłaszających się? Dlaczego nie mówił "Dziękuję Panu za wypowiedź", "Czy na pytanie może udzielić odpowiedzi np. Pani minister Ewa Kopacz"?
Pan Lech Kaczyński przecież nie przygotowuje się by powrócić do pracy ze studentami? Wtedy będzie miał prawo pytać wskazanego przez siebie studenta, ale tylko podczas zajęć. Podczas wykładu będzie miał prawo pytać audytorium i słuchać każdego, kto się zgłosi do odpowiedzi.
Zapis zajęć z grupą studentów o nazwie „rząd” pod linkiem http://www.onet.tv/28962,4451,1,3052614,1,1,0,0,wideo.html
Pan Lech Kaczyński przejawia umiłowanie do swojej myśli „nie od tej małpy w czerwonym”
