Już niedługo w księgarniach pojawi się nowa powieść Andrzeja Sapkowskiego „Żmija”. Fakt ten wydaje się być dobrym pretekstem do krótkich rozważań na temat twórczości tego pisarza.
Nikt chyba nie zaprzeczy, że opowiadania i powieści Sapkowskiego są literaturą popularną. Podejrzewam też, że niewiele jest osób, które nie nazwałyby ich dobrą literaturą. Fabuła ocieka humorem, jest pełna akcji, z odrobiną filozoficznych rozmyślań oraz wątkami romansowymi. Czyta się świetnie!
Sapkowski inspiruje się zarówno Tolkienem, jak i Sienkiewiczem, tworząc tym samym niepowtarzalną odmianę fantastyki.
Jest to literatura przeznaczona dla czytelnika inteligentnego – inaczej można nie zrozumieć niektórych żartów, i uważnego, bo łatwo pogubić się w licznych, zaplatających się wątkach.
Opisy są na tyle soczyste i dokładne, że bardziej wrażliwy odbiorca może się krzywić, na przykład przy scenach walki. Bohaterowie, nawet ci poboczni, skonstruowani są po mistrzowsku i żyją na kartach powieści. Jest charakterystyczny dla gatunku fantasy podział na dobro i zło, jednak większość postaci ma w sobie okruchy jednego i drugiego, od okoliczności zależy, które cechy wezmą górę. Jak w życiu.
W książkach Sapkowskiego można odnaleźć metafory odnoszące się do współczesności. Wiele tam również odniesień do innych dzieł (np. do legend arturiańskich, baśni, ale też do Freuda).