Pseudo-Orygenes Pseudo-Orygenes
1162
BLOG

Nowicka i Biedroń symulant

Pseudo-Orygenes Pseudo-Orygenes Polityka Obserwuj notkę 9

Na pierwszym posiedzeniu Sejmu na pierwszy plan wysuwają się sprawy wicemarszałek Wandy Nowickiej, która nie została wybrana w pierwszym głosowaniu, a posłowie "Solidarnej Polski" szykują wniosek w sprawie jej odwołania, i posła Robert Biedronia, na którego wystąpienie posłowie zareagowali śmiechem, co zostało odczytane jako wyśmiewanie się z jego orientacji seksualnej. Spróbujmy wnieść do spojrzenia na te sprawy trochę logicznego i nieemocjonalnego spojrzenia.

Z wyborem wicemarszałków sprawa jest co najmniej dziwna. Jeśli bowiem jest tak, że ma to być wewnętrzna sprawa klubów, kogo wskażą jako kandydata na swojego wicemarszałka, to po co w ogóle głosowanie? Jeśli tak ma być, to trzeba zmienić Regulamin Sejmu i zapisać, że każdy klub wskazuje swojego wicemarszałka. I kropka. Głosowanie jest w ogóle niepotrzebne, jeśli wicemarszałek oprócz poparcia klubu nie musi mieć żadnych szczególnych cech.

Skoro jednak jest głosowanie, to znaczy to, że posłowie mają też brać pod uwagę coś więcej niż tylko poparcie klubu. Może więc również jakieś kwalifikacje do pełnienia tej funkcji? Nie wiem, cechy charakteru, doświadczenie, autorytet? W tej sytuacji zdziwienie budzi to, że posłowie, którzy jak należy zakładać, u Wandy Nowickiej najpierw tych szczególnych cech nie dostrzegali, po spotkaniu z premierem je dostrzegli. Być może premier te walory potrafił przedstawić lepiej niż jej klubowy kolega Robert Biedroń.

Ten ostatni tak bardzo starał się odeprzeć ataki na panią poseł, że sam stał się ofiarą ataku, przynajmniej we własnym mniemaniu. Oto bowiem na jego słowa: "To nie były pytania, dokładnie [tu poseł odnosił się do słów z sali "to nie były pytania do pana"], to były stwierdzenia poniżej... [tu lekkie zawachanie] poniżej pasa, które są niegodne tego parlamentu" posłowie zareagowali gromkim śmiechem. Biedroń ciągnął jednak metaforę "pasową" i mówił z uśmiechem, że posłowie zbyt często zaglądają ludziom poniżej pasa. Dwie sprawy.

Po pierwsze, Biedroń nie powiedział, jak to potem twierdził w rozmowie z Moniką Olejnik, "cios poniżej pasa", lecz właśnie "stwierdzenia poniżej... poniżej pasa". Niby subtelna różnica, jednak jest. Klasyczne sformułowania to "cios poniżej pasa", "chwyt poniżej pasa" albo "stwierdzenie poniżej krytyki". To ostatnie żadnych skojarzeń by nie wywołało. Tymczasem "stwierdzenie" wzięło się panu posłowi stąd, że wszedł w polemikę z kimś z sali, kto powiedział o pytaniach. Czy chciał wcześniej powiedzieć o chwycie czy ciosie poniżej pasa i to przypadkowe "stwierdzenie" pokrzyżowało mu plany? A może jednak, na co wskazywałoby wahanie przy słowie "poniżej", poseł szybko się zorientował, że gładko może tu przejść do dającego spore możliwości budowania dalszej wypowiedzi na sformułowaniu "poniżej pasa"? Jego uśmiech wskazywałby, że sam widział zabawność tego skojarzenia.

Po drugie, nie wydaje się więc, by poseł Biedroń był aż tak niesprawnym mówcą, który na dodatek stał się ofiarą nagonki homofobicznej. Jest to raczej mówca dość elokwentny, który celowo prowokuje pewne reakcje, by potem sprytnie wykorzystać je do własnych celów. Poniewż nie powiodła się próba strzelenia gola z pola, próbuje przynajmniej symulacją faulu wymusić na sędzim odgwizdanie karnego.

Reakcja wielu obserwatorów wskazuje, że często będzie mu się to udawać. Szkoda, że opierają się oni na reakcjach komentatorów, zamiast sięgnąć do dostępnych na stronie Sejmu stenogramu i nagrania video.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka