Kapitan Żbik Kapitan Żbik
78
BLOG

Jess Franco - Awful Dr Orloff 1962

Kapitan Żbik Kapitan Żbik Kultura Obserwuj notkę 2

Oszczegałem, będę pisał, o czym mi się rzewnie zachce - a to o bolącym zębie, którego będę musiał pewnie wyrwac (raczej, dac do wyrwania dr. Mrówce), a to o wczorajszych odwiedzinach w Krakowie (na grobie teścia, a potem u Ewy i na nowym mieszkaniu Radka), a to w końcu (żeby zaadremowac) o "najniebezpieczniejszym reżyserze na świecie" (jak zdecydowanie na wyrost ale z typowym inkwizytorskim wigorem swego czasu określił Franco, zresztą wspólnie z Bunuelem, KK - pewnie z poduszczenia hiszpoańskich biskupów - setki znacznie groźniejszsych artystów widziałem i oglądałem).

Zatem od początku - jako fan twórczości Franco (tzw Francofil) zgromadziłem ponad 70 jego filmów via ebay (jak wszystkie dotrą, będzie pod 80). Teraz, na przemiat z innymi filmami z mojej bogatej kolekcji, bedę się raczył jego działami, opisując sobie tutaj wrażenia z seansów. Chronologicznie rozpocznę od...

"GRITOS EN LA NOCHE"

(Krzyki Nocą), bardziej znanego w świecie pod angielskim tytułem "Awful Dr Orloff".

Na początku lat 60tych młody (rocznik '30) hiszpański reżyser Jesus Franco Manera (co za połączenie - Jesus a nazwiskiem Franco - w Hiszpanii przełomu lat 50'tych i 60'tych !) zaciągnął swych producentów do kina na Hammerowskie "Narzeczone Draculi" - po czym przekonał, ze wyposażony w odpowiednie środki też potrafi nakręcicc przekonujący horror - na miejscu - w Hiszpanii. W efekcie w roku 1962 świato ujrzał film "Gritos En La Noche". I tak narodził się, trwający i rozprzestrzeniający się do dziś, niewielki, ale bardzo oddany, kult Franco.

Fabuła "Gritos" nie powala oryginalnością, zeby nie napisac szczerze, że wygląda na kalkę pomysłu Gerogesa Franju i jego słynnych "Oczu Bez Twarzy". Mimo iż sam Franco wypiera się zapożyczenia, twierdząc że obaj swe pomysły czerpali z lektury Edgara Wallace, trudno w to uwierzyc - główna oś intrygi (szalony doktor porywa młode kobiety by, poprzez transplantację skóry z ich twarzy, przywrócić urodę swej oszpeconej w pożarze córce) jest po prostu identyczna, a jakoś nie mogę uwierzyć, ze obaj twórcy jednocześnie wpadli nai ten sam pomysł.

Ale, wbrew pozorom, podobieństwo powyższe ma małe znaczenie dloa oceny całego filmu.Franco ze swym Orloffem podążył w zupełnie innym kierunku - tworząc wysmakowane wizualnie dzieło, przypominające stylem i nastrojem produkcje Universalu z lat 30-tych i 40-tych, (a trochę i włoskie horrory Mario Bavy ). Z kolei umieszczając akcję filmu na początku XX wieku, a ofiarami doktora czyniąc głównie "damy z półświatka" (że oględnie to ujmę) połączył wyjściowy pomysł Franju z legendą Kuby Rozpruwacza. Hesus pozbawił swego dktora jakichkowiek skrupułów - u Franju makabra jest tylko "ubocznym" elementem daremnych prób przywrócenia córce urody, sam doktor morlanie cierpi z powodu swych czynów. Inaczje u Franco, jego Orloff nawet ciania współćzucia dla ofiar nie okazuje, jest całkowicie amoralnym potworem.

Także wizualnie - w "Oczach Bez Twarzy " najbardziej szokujące sceny to powoli filnowane ujęcia samej makabrycznej operacji, zbliżenia twarzy z zerwaną skórą czy, później, gnijące oblicze operowanej. Franco, prawdopodobnie z uwagi na brak odpowiedniego budżetu na efekty specjalne, swą uwage skoncentrował na scenach porwań i morderstw, a zamiast naturalizmu szpitalnego wizualnie eksponuje romantyczne ujęcia gotyckiego zamczyska

Tempo filmu jest na tyle szybkie a narracja sprawna, że nie irytują nawet wyraźne luki i uproszczenia scenariusza - łatwo dać się porwać czarowi opowieści.

Kapitalne są zdjęcia w filmie. Wysmakowane, czarno białe ujęcia Orloffa i jego sługi Morpho, niosących do zamku trumnę z kojejną ofiarą, biała łódź płynąca nocą środkiem rzeki, gotyckie, kamienne wnętrza zamczyska  zapadają długo w pamięć.

W roli Orloffa wystąpił świetny Howard Vernon - znakomity aktor, o którym czasami pisze się, że "zmarnował" swój talent w wieloletniej współpracy z Franco (wystąpi jeszcze w kikunastu innych filmach hiszpana) - tutaj gra całkowicie pozbawionego litości czy współczucia okrutnego szaleńca, skłonnego do morderstw i tortur, byle tylko osiągnąć zamierzone cele.

Główna rola kobieca przypadła olsniewająco wręcz pięknej  Dianie Lorys - dla samej jej urody warto objerzeć "Orloffa" - a i aktorsko wypadła bardzo przekonująco.

Słowo o erotyce, z której filmy Franco słyną - wprawdzie jest rok '62 i na pełen obraz wdzięków pięknej DIany trzeba jeszcze poczekać (do,równeż świetnego, filmu Franco - Les Cauchemars Naissent na Nuit - o których w przyszłości słó parę) - ale nawet w tym wczesnym filmie rozpustny Wujek Jess zmieścił niepokojące ujęcie Orloffa obmacującego nagi biust jednej z ofiar.

Jeźli o mnie chodzi - "Gritos En La Noche" umieszc zam w kręgu najlepszych filmów Franco, i w ogółe w gronie zapomnianych a wybornych "klasycznych" horrorów - znakomity nastrój, mocny scenariusz, pewna reżyseria - ocena końcowa to mocne 10/10

Kulturalny ;-), zniechęcony do świata współczesnej polityki, niezaangażowany w bieżące spory,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura