Kapitan Żbik Kapitan Żbik
61
BLOG

Diabolical Dr. Z. - Jess Franco 1965

Kapitan Żbik Kapitan Żbik Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

 

 

Rany, genialne…..to pierwsze wrażenie po obejrzeniu Miss Muerte (w angielskiej wersji tłumaczonej jako Diabolical Dr Z) Jesusa Franco z 1966 roku. Wujek Jess po „trylogii porywanych i mordowanych dziewcząt” (Awful Dr Orloff, Sadistic Baron Von Klaus, Dr Jekyll Mistressess) postanowił z jednej strony wprowadzić nowy temat do swych filmów (zemsta za krzywdy bliskiej osoby), a drugiej wciąż zgłębiać jedną ze swych artystycznych obsesji – kontrolę ludzkiego umysłu.

           Ramy fabularne czwartego horroru w dorobku hiszpańskiego mistrza dała powieść Cornell Woolricha „Panna Młoda W Żałobie” (a w pewnym sensie archetyp opowieści o zemście – „Hrabia Monte Christo” Dumasa). Oto kolejny uczeń dr. Orloffa – Hanz Zimmer jest bliski ukończenia prac nad wynalazkiem umożliwiającym kontrolę ośrodków dobra i zła w człowieku – tym samym umożliwiającym przejęcie kontroli nad jego zachowaniem. Kiedy jednak zwraca się z prosba o umożliwienie przeprowadzenia koncowych eksperymentów na ludziach, spotyka się nie tylko z odmową, ale i gremialnym potępieniem środowiska naukowego. W rezultacie szoku umiera na zawał serca. Jego córka postanawia pomscić śmierć ukochanego ojca, mordując najbardziej agresywnych oponentów. Jakimż jednak szalonym „jessfrakistowskim” sposobem postanawia ona dokonac swej zemsty !

 W nocnym klubie upatruje sobie tancerkę tanato-erotyczną (wykonujaca fascynujący performance, łączący pożadanie i śmierć) – tytułową Miss Muerte (w tej roli francuska aktorka Estella Blain), przejmuje nad nią kontrolę przy pomocy tatusiowych eksperymentów, a następnie wysyła z misją zamsty, uprzednio zatruwając długie paznokcie Panny Śmierć kurarą !!!

No, szapoba przed szalonym geniuszem Franco ! Tak zakreślona fabuła, do tego znakomicie (jak to u wczesnego Franco bywało) sfilmowana w czerni i bieli, oscylująca klimatem pomiędzy sci-fi thrillerem a onirycznym horrorem, ze świetnymi kreacjami Estelli Blain, Mabel Karr, zawsze wiernego Howarda Vernona i samego Jesusa Franco (rozładowujące napięcie wstawki z wiecznie niewyspanym inspektorem policji, któremu spać nie dają nowo urodzone trojaczki). Za muzykę, znowu mieszanke drapieżnego i rozlewnie romantycznego jazzu, ponownie odpowiada „nadworny” kompozytor Franco – Daniel White (na ekranie w drobnej roli inspektora Scotland Yardu).

Do historii FrancoUniversum przeszedł hipnotyczny, kwasowy performance Miss Muerte na psychodelicznej pajęczynie zbliżającej się do swych uwięzionych ofiar. Motyw erotycznego występu w nocnym klubie okaże się na tyle nośny fabularnie, że na najbliższe lata zdominuje kolejne filmy Jesusa (m.in. Necronomicon, Rote Lippen, Vampyros Lesbos).

Sceny poszczególnych morderstw są nierealne, urzekające nawiedzonym urokiem i niesamowitym nastrojem, sceny z kolei w laboratorium nacechowane są nieskrywanym sadyzmem.

Świat Franco jest hermetyczny – trafia do relatywnie niewielkiego kręgu, większość kinomanów odpychając – Mis Muerte nie poddaje się tej klasyfikacji i spodoba się większości wielbicieli kina, przynajmniej tych wrażliwych na specyficzną „europejski” charakter tego rodzaju kina.

Gorąco polecam ! 10/10 – absolutne i niewyjęte !

Kulturalny ;-), zniechęcony do świata współczesnej polityki, niezaangażowany w bieżące spory,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura