pwilkin pwilkin
70
BLOG

Niuanse

pwilkin pwilkin Polityka Obserwuj notkę 13

Sprawa pierwsza. Nie oglądałem filmu o Jaruzelskim. Szczerze mówiąc, szkoda mi na to czasu - wydaje mi się, że moja wiedza o tej postaci jest wystarczająca, żeby wyrobić sobie opinię, a skądinąd postać reżysera każe mi podejrzewać, że film jest realizowaniem tzw. "polityki historycznej" - czyli w gruncie rzeczy pewnego rodzaju kontrpropagandą, co mniej lub bardziej otwarcie przyznaje wiele osób na S24 (pisząc np., że potrzebny był wyraźny film o generale, bo przez długi czas lansowana była wersja przeciwna). Być może jest to zresztą potrzebne - może czas na selekcję faktów "od drugiej strony", żeby ludzie zmienili swoje zdanie nt. generała.Ja nie o tym jednak. W kwestii Jaruzelskiego bardzo często pojawia się temat "niuansów". Pojęcia tego używają zarówno obrońcy generała, jak i krytycy owych obrońców. Mam wrażenie, że jedni i drudzy chybiają celu, choć z krańcowo innych powodów - postaram się naszkicować zatem pokrótce kwestię.

Z jednej strony mamy często stosowany argument, że życie żadnego człowieka nie ma jednoznacznego wydźwięku, że nikt nie jest z urodzenia zły, że często tragiczne w skutkach decyzje są konsekwencjami pewnych życiowych błędów czy nawet postawy pt. "chciałem dobrze, ale tak wyszło". Wedle skrajnych interpretacji tego typu, większość złych uczynków to tak naprawdę pomyłki w ocenie sytuacji, ewentualnie wynik działania w określonym systemie.

Z drugiej strony mamy odpowiedzi, które z grubsza można podsumować następująco: niuansowanie zabija dyskusje o etyce, Jaruzelski był "po prostu" zdrajcą, zbrodniarzem etc. i nie można tego w żaden sposób rozmydlać.

Dlatego uważam, że obie postawy są niewłaściwe? Zacznę od pierwszej. Ta postawa faktycznie grozi przynajmniej moralnym sceptycyzmem, jeśli nie abolicjonizmem, jak słusznie zauważają krytycy. Nie wynika to jednak z prób niuansowania. Trzeba po prostu umieć pogodzić dwie kwestie - że z jednej strony, żaden człowiek nie jest postacią jednokolorową, z drugiej strony, pewnych ludzi jednak oceniamy jako złych. Stara metafora z mitologii egipskiej - wagi, na której waży się ludzkie uczynki, jest tu jak najbardziej adekwatna. Nie jest potrzebne, żeby jedna szalka wagi (ta z dobrymi uczynkami) była pusta. Wystarczy, że ta druga będzie radykalnie przeważać. Tak z mojego punktu widzenia wygląda sytuacja generała - pokojowe oddanie przez niego władzy w kraju nie jest w stanie przeważyć wszystkich jego wcześniejszych grzechów.

Równie niebezpieczna jest jednak postawa druga - absolutyzowanie życiorysów pewnych postaci. Wedle takich kryteriów, Jaruzelski nie jest po prostu "zwykłym człowiekiem", który dokonał pewnych dobrych i pewnych złych decyzji - zdecydowanie więcej złych. Jaruzelskiego definiuje, wedle takich kryteriów, to, że jest zdrajcą i zbrodniarzem - tak jakby pewne uczynki w jakiś sposób go dehumanizowały.

Dehumanizowanie jest niebezpieczne, bo tępi nasz zmysł moralny na zło w naszym najbliższym otoczeniu. Łatwo przychodzi nam wówczas potępianie "publicznych zbrodniarzy", jak Jaruzelski, osób znanych nam wyłącznie pośrednio, przedstawionych wyłącznie przez pryzmat swoich publicznych decyzji. Problem pojawia się wtedy, kiedy pojawia się jakieś zło w naszym bezpośrednim otoczeniu. Wówczas taka postawa skutecznie utrudnia jego dostrzeżenie - bo przecież jeśli ktoś jest zły, to jest w jakiś sposób nieludzki, a w jaki sposób nieludzki może być ktoś, kogo znamy od długich lat, niejedną rozmowę z nim przeprowadziliśmy i niejedną wódkę wypiliśmy? Tworzy też niebezpieczny rozdźwięk między "moralnością publiczną" - używaną do oceny postaci ze sfery publicznej, a "moralnością prywatną" - używaną do oceny postępków osób z naszego najbliższego otoczenia.

Dlatego uważam, że tytułowe "niuanse" w żaden sposób nie zaburzają osądu etycznego. Po prostu należy je umieścić po właściwej stronie szali. Jeśli ją przeważą bądź choć trochę wyrównają - najwyraźniej oceniana osoba sobie na to zasłużyła. Jeśli nie, to nie. I nie trzeba od razu rysować czarno-białych albo jednolicie szarych obrazków.
 

pwilkin
O mnie pwilkin

W pewnym momencie człowiek już nie wytrzymuje i musi te parę słow napisać... Dlaczego nudny? Bo postaram się, aby nie było płomiennych mów, wielkich słów i rzucania gromami, tylko chłodne, rzeczowe analizy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka