Qwalsky Qwalsky
39
BLOG

PO zabraknie partnerów do sparingu

Qwalsky Qwalsky Polityka Obserwuj notkę 6
Jednym z najmniej zauważalnych, ale najbardziej dotkliwych skutków katastrofy pod Smoleńskiem będzie to, że wielu politykom zabraknie partnerów do sparingu. Zdaję sobie sprawę, że to określenie pochodzi z boksu i kojarzy się z wielkimi, spoconymi facetami, rozkwaszającymi sobie nosy na ringu, jednak – według mnie – do polityki idealnie pasuje. Bo w końcu coraz częściej nasze życie polityczne przypomina okładanie się spoconych facetów kalumniami i obelgami.
Ale nie tylko – to, co widać w telewizji czy to, czym podniecają się gazety, to zaledwie niewielki wycinek polityki. Przecież walka toczy się także na paragrafy, na kruczki, na wybiegi prawne. Jest także rywalizacja na pomysły, idea oraz typowo pokerowe rozgrywki, gdy wygrywa ten, kto lepiej blefuje.
Jestem daleki od tego, aby uważać, że gdzie indziej politykę uprawia się inaczej. Tak samo jak u nas ogary targają się w innych krajach, uczą się takich samych chwytów. Może nieco inaczej jest na najwyższym poziomie – tam znaczenie ma siła ekonomiczna i militarna państwa, czyli ile może ono rozdać pieniędzy i ile dywizji wystawi. Ale nawet tam te zagrywki wzięte z krajowego podwórka są ciągle wykorzystywane. Chwyty poniżej pasa czy szlachetne gesty bez pokrycia dobrze służą także premierom i prezydentom w kontaktach międzynarodowych.
Tymczasem śmierć pasażerów rządowego samolotu spowodowała, że politycy z PO stracili najlepszych partnerów do treningu. Ludzi z doświadczeniem, wiedzą, którzy nie raz i nie dwa odgryzali się obecnej koalicji, którzy wiedzieli, jak odpowiedzieć na politycznego prawego sierpowego i jak się wybronić z haka poniżej pasa. A także – sami potrafili atakować.
W rezultacie obecna koalicja może zapomnieć, jak to jest walczyć z innymi, rywalizować, pilnować się przed popełnianiem błędów oraz wytykać potknięcia innym. Weterani walk zaczną zapominać, że na niespodziewany cios trzeba odpowiedzieć uśmiechem i zadowoleniem. I cofną się w wykształceniu politycznym do czasów podstawówki.
A gdy przyjdzie pojechać za granicę i walczyć z obcymi mistrzami politycznego boksu, zabraknie i techniki, i odporności. Może także zabraknąć determinacji, bo przecież po powrocie nikt ze swoich nie będzie wytykał błędów, a opozycja po katastrofie jeszcze się nie odbudowała. I nasz kraj będzie przegrywał jedną ważną sprawę po drugiej, bo nikt nie będzie w stanie kopać się po kostkach z rządzącymi.
Oczywiście, można sobie wyobrazić, że są u nas i tacy, którzy bez długiego treningu są w stanie stawać przeciw najlepszym politykom z innych krajów i wygrywać. Ja jednak w to nie wierzę – bo wymagać, aby wybitni politycy rodzili się u nas, zaś miernoty za granicą to znaczy żądać cudu, który nigdy się nie ziści.
 
P.S.
Przy okazji zahaczę o sprawę teorii spiskowej. Film ze strzałami zrobił na mnie wrażenie, podobnie jak krzyki, które na nim słychać. Kłopot w tym, że nie wydaje mi się, aby Rosjanie – bo przecież na nich po części się wskazuje – likwidowali urzędników obcego państwa i nie zajęli się facetem z teczką, który stoi i przygląda się wszystkiemu ani gościem, który wszystko to filmuje. Poza tym – mieliby strzelać do tych, którzy przeżyli, a potem wyjmować kule? I to dałoby się ukryć przy sekcji zwłok? Trochę to się kupy nie trzyma, choć jednocześnie dziwi mnie, że jak na razie nikt chyba nie próbował dotrzeć do człowieka, który ten film nagrał. Chyba, że się mylę.
Co innego wybuch na pokładzie – pytanie tylko, co wybuchło. Ale przywiezona z Polski bomba wskazywałaby na innych zleceniodawców. Gdyby to się potwierdziło, to wtedy wyszłoby, że osoby, które w naszym kraju rywalizują w politycznym boksie, zamiast do trenerów poszli do mafii po naukę. Albo – kto wie – z niej właśnie wyszli.
Qwalsky
O mnie Qwalsky

Zastanawiam się, co jest za tym, co widać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka