Qwalsky Qwalsky
62
BLOG

Pochwała konsekwencji

Qwalsky Qwalsky Polityka Obserwuj notkę 0

Znowu mamy powódź. Tej klęski żywiołowej dałoby się uniknąć, podobnie jak i innych dopustów Bożych, jak nadmierny deficyt budżetowy, beznadziejne drogi oraz tragedia pod Smoleńskiem, gdyby państwu nie zabrakło konsekwencji w realizowaniu wyznaczonych wcześniej celów.

System wyborczy w naszym kraju można scharakteryzować stwierdzeniem, że zwycięzca bierze wszystko. Po wygranych wyborach swoimi ludźmi obsadza się kierownictwa resortów, a także niższe szczeble, np. dyrektorskie. Zmieniają się szefowie urzędów, a potem ich podwładni. Identycznie jest także w samorządach. Przecież do licha, po to się wygrywa wybory, aby swoi mogli się nachapać.

Ci nowi ludzie nie mogą wystąpić ze starymi projektami, opracowanymi przez przegraną ekipę. Przecież to by oznaczało, że tamci byli merytorycznie lepsi, a tak być nie mogło, bo przegrali wybory. Koniecznie trzeba wymyśleć coś nowego, a jeśli się nie da, to choć zaproponować inne podejście. Przecież jest czas, na prace są całe cztery lata.

Mijają miesiące, nowi ludzie wchodzą, że tak powiem, w wiek średni. Są bardziej doświadczeni, poza tym upływ czasu pozwala przypisać sobie pomysły innych - więc można już spokojnie uznać, że koło wcale nie jest kwadratowe i w tej kwestii zgodzić sie z poprzednikami. Czyli przyznać, że w ochronie przeciwpowodziowej pomocny byłby zbiornik na tym samym terenie, o którym mówili poprzednicy, że walka z deficytem musi wiązać sie z zablokowaniem nadmiernego wzrostu wydatków i dzieleniu ewentualnych nadwyżek dochodów między dodatkowe inwestycje i spłatę starych długów, że nie ma sensu zaczynać na nowo szukać systemu finansowania budoowy autostrad oraz przyznać, że w jednym samolocie, na dodatek przestarzałym, nie powinno lecieć tylu dostojników.

Wtedy zaczyna się jaka taka praca, mniej lub bardziej sensowna, ktoś zaczyna popychać nawę państwa do przodu. Ale jak wszyscy wiemy, nic tak nie przyspiesza upływu czasu jak wzięcie sie do porządnej roboty i często okazuje się, że trzeba podejmować strategiczne decyzje, a tu wybory za pasem. Czyli na rządzących przyszedł okres starości.

Tymczasem starzy ludzie mają to do siebie, że częściej niż inni boją się śmierci. W końcu dla nich to wydarzenie z kategorii nieodległych. A skoro zgon może być blisko, są bardziej ostrożni niż inni. Identycznie jest z politykami - oni w przededniu wyborów jak ognia unikają czegokolwiek, co mogłoby zniechęcić do nich wyborców. Trudnych decyzji, wielkich przetargów itd. Ważniejsze od realizacji opracowanych już planów - mniej lub bardziej sensownych - staje się przetrwanie. Kurcze, nicnierobienie nie męczy, a jeśli jeszcze dzięki niemu przedłużyć sobie dolce vita na kolejne lata, trudno nie ulec pokusie.

Jednak Polacy - przynajmniej do tej pory - po każdej kadencji zmieniają rządzących. I nawet jeśli są to ludzie, którzy już wcześniej mieli do czynienia z rządzeniem, to dla dobra kampanii trzeba ich odnowić i być może rzucić na inne stanowisko (czy ktoś zna ministra, który kierowałby tym samym resorcie w dwóch rządach - poza Balcerowiczem)? W rezultacie do rządów przychodzą nowi ludzie...

Przyznam się, że nie wiem, jak rozwiązać ten problem. Może dałoby się stworzyć kategorię inwestycji priorytetowych, które miałyby z mocy ustawy zapewnione finansowanie na więcej niż 4 lata, więc rozpoczęte przez jedną partię roboty byłyby chcąc nie chcąc kontynuowane przez drugą. Jednak przecież każdą ustawę można znowelizować czy zawiesić jej działanie. Może dobrze byłoby ograniczyć liczbę stanowisk, na których dochodzi do zmian po wyborach - ale jak to zrobić, aby jednocześnie dałoby się wyrzucać tych niekompetentnych. A może warto byłoby, aby wyborcy - czyli my - przestawali zapadać co cztery lata na amnezję i choć raz pokazali wybieranym, że pamiętamy, co obiecali i żądamy rozliczenia sie z opracowanych planów. I wedle ich realizacji głosowali lub nie.

Ktoś powie, że to naiwne - i oczywiście będzie miał rację. Ale w takim razie jak to jest u licha, że w Niemczech od z górą ponad 50 lat wyborcy wybierają partie, których głównym celem jest uczynić ich kraj bogatszym, potężniejszym i bezpieczniejszym?

Qwalsky
O mnie Qwalsky

Zastanawiam się, co jest za tym, co widać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka