Qwalsky Qwalsky
54
BLOG

Obciach, czyli wstyd powiedzieć, na kogo się głosowało

Qwalsky Qwalsky Polityka Obserwuj notkę 2

 

Grzegorz Napieralski oraz Janusz Korwin-Mikke nie są tak popularni wśród społeczeństwa, jak wygląda po wynikach wyborów. Wśród głosujących na nich wielu było takich, dla których głosowanie na Kaczora czy „Bułę” Komorowskiego było zwykłym obciachem.
 
Swego czasu mówiło się, że Jarosław Kaczyński ma spory elektorat negatywny. Że mnóstwo ludzi zagłosuje na kogokolwiek, byle nie na niego. Teraz – choć już się o tym nie mówi – podobna sytuacja zaczyna się tworzyć wokół Komorowskiego. Spora część wyborów, która światopoglądowo lub wiekowo powinna się opowiedzieć za kandydatem PO, uznała, że oddanie głosu na tego kandydata to po prostu wstyd – i wybrała JKM albo Napieralskiego.
 
Teraz ta część głosujących stanie przed wyborem – czy poprzeć mimo wszystko Bułę, do którego wstyd się przyznać, ale stanowi mniejsze zło niż Kaczyński, czy po prostu odpuścić sobie i pojechać na Open’er. Ich decyzja w dużym stopniu będzie uzależniona od tego, czy Buła znowu się wygłupi i zostanie to rozkolportowane przez media, czy się wygłupi, ale nikt tego w świat nie puści (bo sytuacji, w której się nie wygłupi, nie przewiduję).
 
Swoją drogą – dopiero teraz widać, jak idealnym kandydatem na prezydenta jest dla Tuska Buła. To jest człowiek, którego nie można puścić samego na miasto, bo narobi wstydu. Bez nadzoru, kontroli i bez pisanych przemówień (słyszeliście ten bełkot, który Buła wydał z siebie po ogłoszeniu wyników?), zmieni się w głównego błazna. Przepadnie, gdy tylko spróbuje zdobyć się na samodzielność. Tymczasem w roli potulnej marionetki ma szanse na przetrwanie.
 
O ile ten zrażony Bułą elektorat GN i JKM zapewne nadal nie wie, co zrobić, to przekonani wyborcy tych panów mogą teraz pójść albo w jedną, albo w drugą stronę, w zależności, co im leży na sercu. Jeśli kwestie socjalne w przypadku lewicy, to mogą zagłosować na Kaczyńskiego, jeśli zaś światopoglądowe, to pójdą do Buły. W przypadku JKM – decyzja zależeć będzie od przekonań liberalnych albo od tego, jak dużą wagę przywiązuje się do kwestii suwerenności (jedna Niemka już proponowała głosowanie na Bułę).
 
Dla Napieralskiego – bez wątpienia jednego z wygranych w tych wyborach – ważne jest, że stał się rozpoznawalny. Wprawdzie nie wiem, czy on jest kandydatem SLD, czy Lewicy (kiedyś było coś takiego), ale ma spory kapitał, który w wyborach parlamentarnych może zaowocować dobrym wynikiem. Na tyle dobrym, że PO właściwie już może się pożegnać z marzeniami o samodzielnych rządach. I choć zapewne pozostanie przy władzy po przyszłorocznych wyborach, tylko zmieni koalicjanta (PSL ma tak nieokreślone oblicze, że zapewne znowu nie zdobędzie więcej niż 5 proc. głosów). Ale udział SLD w torcie będzie większy niż obecnie PSL.
 
I choć zastanawiałem się, czy przypadkiem cała ta zabawa z wystawieniem Buły nie była wyliczona na wspieranie lewej nogi przez PO, to uznałem, że Tusk nie jest aż tak przewidujący. Bo Buła miał walczyć z Kaczyńskim L., a nie J. Z drugiej jednak strony – Tusk musiał wiedzieć, kim jest i co reprezentuje sobą Komorowski. I zapewne podejrzewał, że ci, których Buła zniechęci, pójdą do SLD.
Qwalsky
O mnie Qwalsky

Zastanawiam się, co jest za tym, co widać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka