W programie Szymona Majewskiego 26 marca wyemitowano krótki poradnik dla Niemców przybywających do Polski na Euro 2012. Naszych zachodnich sąsiadów zachęcano do odwiedzenia miejsca, "w którym byli w 1939 roku". Na wszelki wypadek, aby widz zrozumiał, w jakim charakterze Polska została "odwiedzona" pokazano archiwalny dokument z przełamania polskiej granicy przez oddziały Wehrmachtu. Z utworem "Keine Grenzen" zespołu Ich Troje w tle. Z symbolicznego wydarzenia, które przyniosło śmierć milionom obywateli Polski zrobiono komedię. Potem podtrzymano stereotyp Polaka-złodzieja, który kradnie niemieckie auta i Polaka-pijaka, który zaprasza do krainy "browarem płynącej". To nie jest zdrowa autoironia. Czemu ma służyć śmianie się z tego, że podstawowym zdaniem, które powinien poznać gość z Niemiec jest "Przepraszam, to jest moje Audi" albo "Nie jestem Niemcem, jestem Austriakiem"? Czy to sprawi, że Polacy, którzy mecze Euro 2012 będą oglądać w pubach albo w domach poczują się lepiej? Bo dla nich na polskich stadionach miejsc nie będzie.
