Grzegorz Kołodziejczyk Grzegorz Kołodziejczyk
736
BLOG

Tajemnicza śmierć w klinice

Grzegorz Kołodziejczyk Grzegorz Kołodziejczyk Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

 

Od ponad roku rodzice Miłosza nie mogą ustalić , co było przyczyną śmierci ich syna. Jeden lekarz wystawił dokument, że dziecko urodziło się żywe, a inny, że martwe. Czy w szpitalu w Katowicach doszło do matactwa?- Zofia Skrok

 
Dramat w Katowicach

Przez całą ciążę pani Anny z Tychów wiadomo było, że dziecko, które urodzi, będzie miało wadę jelit i zostanie poddane operacji, gdy już przyjdzie na świat. Lekarze jednak uspakajali rodziców, że to tylko rutynowy zabieg. Dlatego kiedy podczas rozpoczynającego się porodu pani Anna została przyjęta na zwykłą porodówkę, zamiast na oddział patologii ciąży w Szpitalu Klinicznym w Katowicach, nie protestowała.

Zwyczajnie nie spodziewała się, że spotka ją coś złego. Po porodzie jednak lekarze najpierw poinformowali rodziców, że dziecko żyje, potem, że zostało zabrane do szpitala w Zabrzu na operację, a na koniec, że urodziło się martwe.

Cenne minuty

Kłopoty zaczęły się już podczas planowania cesarskiego cięcia. Pani Anna zapytała, dlaczego lekarz wyznacza tak odległy termin. Usłyszała: „To ja jestem lekarzem, a nie pani”.

Niestety, tak jak się spodziewała, musiała czekać zbyt długo i poród rozpoczął się w domu. Pani Anna została zawieziona do szpitala, w którym procedura przyjęcia na porodówkę i wypełnienie dokumentacji trwały wiele minut. Cennych minut dla życia -dziecka.

Aby miało szansę na przeżycie, pani Anna miała zostać poddana cesarskiemu cięciu. O 5:08 lekarka przeprowadziła badanie USG, które wykazało prawidłową pracę serca dziecka. Dopiero o 6:31 rozpoczęła się operacja. Pani Anna pamięta, że lekarze po zabiegu przekazali dziecko innym i poinformowali ją, że karetka z Zabrza już czeka, aby zawieźć syna na operację.

Dziecko nie żyje

- Chciałam zobaczyć syna – opowiada Pani Anna. – Usłyszeliśmy najpierw, że dziecko jest myte. Kiedy znowu o to poprosiłam, usłyszałam, że synek jest już transportowany do Zabrza. Dopiero po chwili przyszedł lekarz, który powiedział mi, że dziecko nie żyje. Razem z rodziną zobaczyliśmy syna. Wtedy położna mówiła, że został wydobyty martwy.

Z  Mateuszem (ojcem dziecka) przytuliliśmy go i płakaliśmy. Zaczęliśmy też sobie zadawać pytanie, dlaczego było tak wiele wersji tuż po porodzie.

Szpital wydał rodzicom dwa dokumenty potrzebne do zgłoszenia narodzin dziecka w Urzędzie Stanu Cywilnego. Urzędnik, który je zobaczył, powiedział, że nie może ich przyjąć, bo są ze sobą sprzeczne. Z jednego wynikało, że dziecko urodziło się martwe, a z drugiego – że żywe zmarło dopiero potem.

Lekarze to grupa, której członkowie często wzajemnie się kryją. Ale nie mogą stać ponad prawem- mówi ojciec Miłosza

Przyczyną śmierci miała być niewydolność oddechowa i zatrzymanie akcji serca. Kiedy udaliśmy się do szpitala, by to wyjaśnić, lekarze byli bardzo zdenerwowani. W sposób wulgarny kazano nam oddać te dokumenty. Nie zrobiliśmy tego, udaliśmy się do prokuratury. Prokurator obejrzał dokumenty i uznał, że należy natychmiast wszcząć postępowanie w tej sprawie – mówi Pani Anna.

Czy była reanimacja?

Dotarliśmy do zeznań świadków. Załoga karetki, która przywiozła do szpitala panią Annę, stwierdziła, że drzwi do położniczej izby przyjęć były zamknięte, a poszukiwania lekarzy trwały 15 min. Ginekolog wydobywający noworodka zeznał, że przekazał pediatrom dziecko żywe, co potwierdził lekarz, który mu asystował przy zabiegu.

Neonatolog powiedziała z kolei, że po przewiezieniu dziecka do kącika noworodkowego przystąpiła do reanimacji, która trwała ok. 10 min. W protokole położnej czytamy: „ Dziecko zostało przywiezione do kącika noworodkowego i leżało na wadze. Kiedy zauważono, że nie krzyczy, przystąpiono do reanimacji.”

Inna położna zeznała, że neonatolog z lekarką z karetki czekającej na Miłosza razem podjęły decyzję o odstąpieniu od reanimacji, stwierdzając zgon. Jednak lekarka z karetki podała do protokołu, że neonatolog nie chciała pomocy z jej strony.

Dlaczego lekarze nie zdecydowali, że ostatnie tygodnie ciąży pani Anna powinna spędzić w szpitalu? Co wydarzyło się w trakcie przewożenia dziecka do kącika noworodkowego? Dlaczego istnieją rozbieżne dokumenty o jego stanie tuż po porodzie? Te pytania zostają bez odpowiedzi.

Sprawa umorzona

Sąd Rejonowy w Katowicach nie dopatrzył się błędów ani zaniechań w działaniach  podejmowanych przez lekarzy. – Dlaczego, mimo tak rozbieżnych zeznań i wielu niejasności, umorzono sprawę? – Zapytaliśmy Patrycję Łukasik - Swobodę, wice- prezes sądu.- Zwykle takie medyczne sprawy są trudne do udowodnienia – odpowiedziała.

Rodzice dziecka chcą jednak wytoczyć lekarzom proces cywilny i powołać niezależnego biegłego.- To jest grupa, której członkowie często wzajemnie się kryją. Ale lekarze nie mogą stać ponad prawem – mówi ojciec. Dlatego rodzice chcą walczyć dalej, aby poznać prawdę. 

Źródło:Numer 32 - 15.10.2011 | Aktualne wydanie Gazety Polskiej Codziennie Autor Tekstu Zofia Skrok

 

 

 

Więcej na temat tajemniczej śmierci Miłosza Poniżej. Rodzice dziecka ponownie apelują aby zapoznać się z całą dokumentacją sprawy.15 września 2011 w Magazynie Reporterów TVP Info „Telekurier” został wyemitowany reportaż w którym wypowiadają się między innymi rodzice dziecka Anna Loska oraz Mateusz Gruźla. 

W mojej pracy zawodowej i społecznej spotykam się z wieloma problemami. Staram się dostrzegać je i pomagać w ich rozwiązaniu.Jestem Przewodniczącym Komisji Kultury Sportu i Turystyki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości