Stoimy na skraju bankructwa, gospodarka się wali, jesteśmy kondominium, połowa Polaków to zdrajcy - to obraz Polski AD2011 wg mediów proPiSowskich, wg RM i GP.
Jak to wygląda w realu - na przykładzie mojego miasta w północnej WIelkopolsce?
Rozmawiam ze szwagrem, który prowadzi spory warzywniak. Mówi, że ten rok jest bardzo dobry, sprzedaz idzie świetnie, ludzie kupują więcej warzyw niż rok temu nie oglądając się na panikę w Niemczech. Co ciekawe - wg niego ceny warzyw wbrew obawom nie są znacząco wyższe od tych z lat poprzednich.
Rozmawiam z majstrem który buduje mi taras - mówi że ma więcej zamówień niz jest w stanie zrobić, zatrudnia juz 22 pracowników a ciągle jest na niedoczasie i wraca nocami do domu (gdy rozmawialismy była 21..)
Inny znajomy, który ma większą firmę budowlaną tez wspomina że ma rozpoczętych 7 budów...
U mnie w pracy też wszystko furczy- sprzedaż jest na rekordowych poziomach.
U mnie w mieście wiele dróg jest rozkopanych przez remonty, sporo kamienic odnawia fasady.
I gdzie ten kryzys? Czy my zyjemy w innych swiatach?