Tak trochę na przekór ogólnym trendom by pisać o PiSie krótka myśl- analogia raczej o PO
Czy nie wydaje sie Wam podobna sytuacja z Wielkiej Brytanii gdy przez wiele lat popularnym premierem był Tony Blair a wiecznym zastępcą czlowiekiem od cięzkiej pracy Minister Finansów i nr 2 w ich partii Gordon Brown?
Gdy w końcu po wielu perepetiach Blair zrezygnował i przekazał rząd Gordonowi Brownowi - ten po pewnym czasie przegrał wybory (choć wcześniej mówili że dobrze przeprowadził Anglię przez kryzys roku 2008)
Dla mnie podobieństwo Blaira i Tuska jest duże - a odpowiednikiem Browna jest Schetyna.
Różnice pojawiaja sie od afery hazardowej, od kiedy Tusk powoli lub szybciej odsuwa Scheta.
Moze to i dobrzedla PO- bo jakby Schetyna został premierem- przegrałby wybory jak Brown?
Wydaje się że obydwu panom nr 2 brak pewnej charyzmy i wyczucia władzy... choć nikt im nie odmawia profesjonalizmu i przygotowania. Może zbyt dlugie bycie nr 2 psuje?
Moze to też czuje Ziobro nie mogąc doczekać się sukcesji po Kaczyńskim?