Jarosław Kaczyński i jego wierni żołnierze rozpoczęli znany manewr powyborczy: zwieranie szeregów. Mózgownica raginglou przestała pojmować manewry Prezesa, na ten również patrze ze zdziwieniem. Pojawił się Brudziński, IV Rzesza i KS. Zwieranie szeregów. Żeby potem, w decydującym momencie wychwalać Gierka i mamić MWZWM słodkim pierdzeniem.
Skupić chciałem się na ostniej ofensywce PiSu w sprawie wystąpienia Radosława Sikorskiego z rzeczywistym expose nowego rządu PO, które - co wymowne - wygłoszone zostało w Berlinie. W Warszawie mieliśmy drobnicowe expose techniczne, wyliczające ile będzie mniej a to właściwe zostało wygłoszone u Panów.
Treść i sens jest prosty: zrezygnujemy z samych siebie, weźcie sprawy w swoje ręce.
Oczywiście za takie deklaracje dzień po nazwisko "Sikorski" powinno zniknąć z pamięci żyjących i potomnych. Jest jednak pewne ALE. Jarosław Kaczyński oburzył się wielce na Zdradka i grozi mu trybunałem. Jednak nie kto inny jak Prezes PiS mówił przed laty, że dotacje unijne, dopłaty dla rolników i ogólnie rzecz ujmując cały transfer środków finansowych Polsce się należy ze względów historycznych. Aluzyjnie przypomniał, że nas Zachód sprzedawał, więc niech dziś płaci, byśmy ekonomicznie, technologicznie, organizacyjnie nadrobili.
Otóż chciałem przypomnieć, że jeśli ktoś płaci to wymaga i staje się włąścicielem bądź zarządcą. Jeśli Jarosław Kaczyński głośno się domagał, by Niemcy płacili, dlaczego oburzają go wiernopoddańcze deklaracje Zdradka Sikorskiego? Czy liczył na to, że Niemcy będą płacić za nic??
