O tym jaka wielka radość zapanowała w kraju w związku z Euro 2012 nie ma co pisać. Dość, że "Dziennik" gotów jest dziękować za całą sprawę Putinowi.
Co ważne jednak, cała sprawa może sprawnie przykryć na jakiś czas problemy wewnętrzne PiS-u, mimo zaostrzającej się krytyki ze strony osób, których wcześniej ciężko było o to podejrzewać. Tym sposobem, nawet jeśli PiS opuści Kłeczek, Zawisza, Bartyzel i kilkunasty innych, widmo przedterminowych wyborów nie będzie już dla partii rządzącej takie straszne. Wbrew wcześniejszym zapowiedzią Galby, czy hiobowym wieściom Kataryny (którzy oczywiście pisali to w innych okolicznościach), nie ma teraz lepszego momentu dla PiSu na zrobienie wyborów. Społeczeństwo tak zgłodniałe sukcesów, będzie swoje chwilowe dobre samopoczucie raczej kojarzyć z PiSem, który zapewnił Polsce jeden z największych w ostatnich latach propagandowych sukcesów.
O tym, że obecna władza , może myśleć w ten sposób świadczy np. dzisiejsza szopka w TVP 3 po ogłoszeniu wyników (notabene żenujący spektakl Panie Krzysztofie;) ). Gdyby ktoś wcześniej napisał, że po ogłoszeniu wyników w państwowej telewizji pojawi się Edgar w szaliku i będzie sprawiał wrażenie wyluzowanego kibola, to od razu zostałby zaatakowany, za tanie złośliwości względem PiSu. Jak widać życie pisze najciekawsze scenariusze.
W przypadku nowych wyborów takie migawki będziemy widzieć znacznie częściej, a być może będą one bardziej dopracowane. Rząd wykorzysta obecną falę euforii, Zyta znajdzie więcej pieniądzy na organizację imprezy, premier będzie wmurowywał kamienie węgielne pod budowę nowych stadionów. Nowa partia Jurka będzie miała małe szanse na przebicie się, LPR i Samoobrona zostaną zupełnie zmarginalizowane.
Oznacza to również szansę na normalną kampanię wyborczą, w której kwestia stu kilkudziesięciu aborcji rocznie, nie będzie nazywana najważniejszą. Będzie za to mowa o nowych autostradach, hotelach, lotniskach itd.
Czy mi smutno z tego powodu? Eeeee tam, cieszę się jak cholera. Niech nawet PiS porządzi jeszcze 4 lata. Piłka w końcu jest ważniejsza od polityki.
