W ten sposób bawili się na cześć nowego wicepremiera Gosiewskiego, marszałek Putra, jeden z niewielu "uczciwych" członków PZPR - minister Jasiński i Marek Kuchciński. Przemysław Gosiewski twierdzi, że w nawale pracy, nie miał czasu na udział w zakrapianej imprezie, którą przerwać musiała straż marszałkowska.
Rozumiem, że powód do świętowania jest. Rozumiem, że "frakcja Gosiewskiego" pokazała renegatom Jurka kto tu rządzi. Nie jestem również zwolennikiem "faktowych" tez, że hotel poselski nie jest miejscem na konsumpcję alkoholu i przyśpiewki w środku nocy. Politycy ciężko pracują przez cały dzień i mają prawo trochę się pobawić.
Zastanawiam się jednak co by się stało, gdyby w jakimkolwiek kontekście wyszło na jaw, że politycy lewicy śpiewali piosenkę "Oto jest dzień, który dał nam Pan". Ile byłoby głosów o okropnych komuchach, którzy lekceważą sobie wszelkie świętości. Pachołkach Moskwy, którzy za nic sobie mają religijne piosenki. Zapijaczonych mordach pozbawionych moralności, którzy...
