Przeglądając Salonowe blogaski, widzę, iż Salon24 zamienił się w oblężoną twierdzę.
Któż oblega zatem Salonowe mury, próbując szturmem wedrzeć się do środka i wyrżnąć wszystkich w pień? Nie, nie Ukraińcy (chociaż oni w wyrzynaniu w pień się specjalizują), nie Tutsi i nie Hutu. Oblegające siły to kilka dywizji "ruskiej agentury" wspomaganych przez doborowe pułki "pożytecznych idiotów".
Skaczę sobie z blogaska na blogasek, na większości z nich przebija ta sama nuta. "Dać odpór rosyjskim agentom wpływu", "blokować wypowiedzi ruskiej agentury i pożytecznych idiotów, bo sprawa jest bardzo poważna", "banować agentów opłacanych przez Rosję"... Jak tak dłużej poczytam, to aż ciarki człowieka przechodzą. Napór wrednych ruskich agentów jest ewidentnie tak silny, że Salonowe wały obronne mogą w każdej chwili pęknąć, wszelka wolna myśl (zwłaszcza ta banderowska) może zostać zduszona, a serwis już za chwilę może zmienić nazwę na Putin24.pl (albo co gorsza Putin24.ru).
Co zatem zrobić? Ja planuję się okopać (liczę na pomoc szwagra i kuzyna), a komputer, z którego piszę swoje notki, obłożyć workami z piaskiem. I innym też to proponuję.
Nie pozwolimy ruskim oprychom wedrzeć się na Salonowe mury. Silni amerykańską pomocą i stanowczym słowem premiera Tuska damy im odpór.
