PIS nie może teraz "odpowiadać za Polskę", gdyż nie otrzymał władzy, aby to czynić.
Każda propozycja, każde żądanie PIS wobec rządu spotka się z demagogią: "trzeba było wygrać wybory" (Komorowski) albo z inną obelgą "znowu krzyczą jak pastuszek co widział wilka" (jakiś mądry tutaj).
PIS
nie musi dawać żadnych recept,
nie musi podsuwać rozwiązań (zresztą by to natychmiast rozkradziono), musi tylko zakłócać rządowe dolce vita patrząc macherom na ręce. Gdyż
rządzą Macherzy.
PIS natomiast
MUSI przygotowywać się do wyborów, to znaczy
opracowywać studium programowe.
MUSI szukać, wybierać, szkolić, i ćwiczyć LUDZI do realizacji programu
TO PIS musi teraz robić.
A w kampanii wyborczej ma przedstawić i obronić program i wylansować wykonawców.
Owszem, teraz trzeba pracować w komisjach (od których przewodniczenia został zresztą wbrew parlamentarnym obyczajom odsunięty przez najlepszą władzę w 2007 roku), badać stan wszelkich dziedzin.
Ale nie powinien użerać się z bandą rządzącą w ministerstwach i w mediach,
MA ROBIC SWOJE, nie prowadzić za rączkę najmądrzejszego pana premiera, ani robić za niego jego robotę zbierając w zamian wyzwiska i narażając swoich pracowników na zamachy i podrzynanie gardeł oraz na traktowani swoich zwolenników jak bydła zaszczuwanego Bartoszewskim, albo kimś innym z wrzeszczących staruszków lub skaczących w ich ślady młodych zadżumionych tą samą nienawiścią.
Elektorat PO - ten zwykły - nie może być teraz przekonywany w przerwach przemówień ukochanego premiera; ten przepalikocwelony elektorat musi po prostu BARDZO BARDZO BARDZO się rozczarować do partii dawniej Palikota, dziś wyprostowanego Mirka.
Elektorat tych wszystkich młodych zadłużonych z wielkich miast, czyli tych biednych zziajanych pędzących królików musi tak stopnieć, żeby tej partii już nie pomogło poparcie byłych właścicieli PRL i ich mentalnego czy biologicznego potomstwa. Bo to oni teraz przeważają szalę wyborczych sukcesów. Preferencje polityczne Polaków są podzielone między PO i PIS, przeważa w tej rachubie tamta trzecia siła.
