Nominacja Arłukowicza na rządowe stanowisko zbiegła się w czasie z definitywnym umorzeniem sprawy afery hazardowej przez prokuraturę.
Powstaje pytanie: czy Arłukowicz był rzetelnym śledczym, czy w pewnej chwili odstąpił od bezkompromisowego badania afery?
A może grupa rządząca od umorzenia afery uzależniła transfer?
I został on skonsumowany kiedy już było pozamiatane.
Pamiętamy, że komisja śledcza zakończyła pracę nie otrzymawszy wielu zamówionych w prokuraturze dokumentów (m.in. billingów Schetyny i Tuska).
Bez zbadania roli kluczowych aktorów afery hazardowej (w zakresie przecieku który skasował operację CBA) całe śledztwo hazardowe stało się bezwartościowe.
Poseł Arłukowicz dopuścił się konfliktu interesów, kiedy przyjął wymyśloną dla niego posadę w sytuacji, gdy jako członek komisji śledczej pogodził się z niewyjaśnieniem afery hazardowej. Tym samym stworzył sytuację, która uzasadnia domysły, że obietnicą stanowiska ministerialnego przekupiono członka komisji śledczej wskutek czego nie wyjaśniła ona rzetelnie sprawy, do której została powołana.
