Rekinek Rekinek
416
BLOG

Kaczyński nie krytykuje Niemiec, ale Merkel dzielącą Polaków

Rekinek Rekinek Polityka Obserwuj notkę 5

Kaczyński nie krytykuje Niemiec, tylko upomina Merkel: nie dziel Polaków.

Stawiając się w roli protektorki Donalda Tuska, Angela Merkel dzieli Polaków na lepszych bo posłusznych i gorszych bo suwerennych.

Jak kania dżdżu wyglądali miejscowi wrogowie polskiej suwerenności jakiegoś znaku z Niemiec, który mogliby wykorzystać jako argument przeciwko Kaczyńskiemu za to co zrobił: podniósł rękę na potężną protektorkę ich idola, Donalda nieomylnego. Czegoś tam się doczekali, na antypolskich kiciarzy w mediach niemieckich można zawsze liczyć, na ogół potrzebne są 24 godziny, żeby instrukcje z Czerskiej obróciły się w "zaniepokojenie zachodnich mediów słowami Kaczyńskiego".

Kiedy ktoś wymachuje kijem na Kaczyńskiego, to choćby kij był ukręcony z najpodlejszego G, to natychmiast redaktor S24 w ukłonach umieszcza takie paszkwile na czele, kosztem choćby tekstu Rolexa z pysznymi numerami holenderskiego kabaretu - poszło po chwili do piwnicy, nawet nie zostało w żadnym aktualnym dziale. Zabolało. Trzeba opcji niemieckiej dać głos, dwa głosy, każde miejsce. Nawet jeśli strzela z grubej berty kłamstwa, nazywając "niemcofobiczną" wypowiedź o wewnątrzniemieckich uwarunkowaniach wyboru Merkel na kanclerza. Można takiej opinii zarzucić wszystko, tylko nie jakąś wrogość do Niemiec czy Niemców.  

Istotą wypowiedzi Jarka na temat Anieli nie jest żaden dystans wobec Niemiec, ani żadne rzucanie podejrzeń, ale przypomnienie jej, że weszła do niemieckiej elity władzy jako reprezentantka Europy postkomunistycznej i powinna o tym pamiętać, a nie pamięta, o czym świadczy jej nieuczciwa polityka wobec Polski: preferowanie grzecznych ulubieńców, wytyczanie Polsce celów, może nawet jakieś zakulisowe manipulacje (zagadkowa a wciąż racjonalnie nie wyjaśniona rezygnacja Tuska z prezydentury, jakoś tak po spotkaniu z Anielą), mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski minister C. Pieper, które pozostało bezkarne, wcześniej zaś obcesowe wypowiedzi rzecznika rządu RFN, uściski ze Steinbachową. Taka polityka kręcenia nosem na wyniki wyborów w Polsce jest przejawem pogardy dla wielu milionów Polaków. W ich imieniu JKaczyński przypomina pani Merkel: w Polsce mieszkają nie tylko zwolennicy jej ulubieńca Donalda Tuska.

Wbrew temu, co się tu mówi - oczywiście "strzelanie w stopę", "naiwność" - uważam wypowiedź JK za prostolinijne i nawet niezbyt uszczypliwe przypomnienie moralnych pryncypiów polityki, zgodnie z naczelną dyrektywą Kaczyńskiego: "polityka musi być naprawdę". Dlatego nie uważam tego za wadę, ani żadne osłabienie zdolności politycznych. Ta doza prostolinijności jest przejawem rozsądku i gwarancją kontaktu z rzeczywistością przy poszechnym szaleństwie i fałszu PR-owskiej władzy nad sferą polityki, w której już nic nie widać za chmurą hipokryzji i wyrachowania.
A Merkel naprawdę powinna pamiętać, skąd przyszła, a jeśli nie pamięta, choć tak się szczyci swoją antykomunistyczną działalnością, trzeba jej to przypominać. Kaczyński robi to i tak dość dyplomatycznie. Nie szanują polskiej suwerenności a więc są niewolnikami ci, co mu tego odmawiają i wymachują tym kijem niedomówienia wydłużając go na miarę swoich antykaczystowskich rozumów, a jednocześnie gładko przełykają takie piguły, jak to że Putin przez "cały świat" całowany jest po rękach ubabranych po łokcie czeczeńską krwią. Nikt nie żąda od niego, żeby przepraszał kogokolwiek, choć potrafi bez niedomówień palnąć o prezydencie niezależnego kraju "powieszę Saakaszwilego za jaja". Lekcje tak świetnej, ach najlepszej w świecie rosyjskiej dyplomacji muszą pobierać polscy dyplomaci od kremlowskich nauczycieli, nieprawdaż.

Niepoważne i pogardliwe jest żądanie ślepych na jedno oko dziennikarzy niemieckich, aby JK przepraszał Angelę Merkel. Gdyby tak się rozliczać, to i Aniela miałaby za co przepraszać: za kolaborację Niemiec z despotą Putinem (tak, tak, "kryształowy demokrata") - ponad głową Polski i na jej szkodę. Wyrazem symbolicznym tej preferencji jest jej kult carycy Katarzyny mówiący więcej niż trzeba o tym, co Aniela rozumie z polskiej historii i wrażliwości. Tyle samo co dziennikarscy kiciarze z niemieckich mediów, którzy z byle G potrafią ukręcić kij na Kaczyńskiego.

Rekinek
O mnie Rekinek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka