Rafał Gołębiowski Rafał Gołębiowski
320
BLOG

List od Świętego Mikołaja

Rafał Gołębiowski Rafał Gołębiowski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Od kiedy pamiętam, zawsze przed Bożym Narodzeniem wysyłałem listy do Świętego Mikołaja. W tym roku, pierwszy raz w życiu dostałem odpowiedź! Długo zastanawiałem się, czy się do tego przyznać i komukolwiek o tym opowiedzieć. Czy to nie obciach przypadkiem? Ale co tam. W końcu to jest jedyny taki dzień w roku, w którym to podobno nawet zwierzęta ludzkim głosem gadają. Niechaj zatem będzie. Oto, co mi napisał Mikołaj:


Drogi Rafale!

Bardzo serdecznie dziękuję Ci za długi i obfitujący w papier list. Razem z dwoma załącznikami wyszło w sumie ponad dwanaście stron! Nie wiem czy wiesz, ale ja mam już od jakiegoś czasu adres mailowy do biura i w razie czego, to możesz maile do mnie pisać bez problemu. Zawsze to mniejsze marnotrawstwo papieru i dzięki temu, kilka drzew w Puszczy Amazońskiej ocalić możesz.

Piszę do Ciebie, ponieważ nie mogę niestety spełnić w tym roku żadnej z Twoich próśb. Zarówno z listy głównej (załącznik nr 1), ani z tej zastępczo – zapasowej (załącznik nr 2). Muszę przyznać, że 16 pozycji na pierwszej i 21 na drugiej liście, naprawdę robi wrażenie. Wszystkie elfy i śnieżynki Twój list sobie kopiowały, żeby mieć co potem rodzinie w domu pokazywać.

Z przykrością muszę Ci napisać, że rok ten jest dla mnie wyjątkowo trudny. Kłopoty finansowe w strefie euro i szalejący po świecie kryzys, doprowadziły mnie na skraj bankructwa. Renifery poszczą już czwarty tydzień. Sanie się powoli rozpadają i nie ma pieniędzy nawet na nowe płozy. Stary skuter już dawno stoi bezużyteczny ze względu na zabójcze ceny benzyny. Nie mam zatem dobrych wiadomości dla Ciebie.

Nie mogę przynieść Ci tego, nowego modelu Ferrari, o który prosiłeś w liście. I nie dlatego, że się przez komin nie zmieści. Swoją drogą, to dziękuję za podanie dokładnego adresu, numeru miejsca parkingowego i wytłumaczenie, na którym drzewie wisi kluczyk do pachołka, abym mógł spokojnie i bez przeszkód zaparkować Ferrari przed Twoim domem i nie musiał pchać się z nim przez komin. (A tak na marginesie: Mikołaj ma swoje sposoby, żeby przepchnąć samochód przez każdy komin, także Twoja obawa, że się w trakcie przepychania lakier porysuje, była nieuzasadniona).

Nie dostaniesz również wypasionego zestawu hi-fi, biletu lotniczego na Bora-Bora, jachtu, żaglówki, ani kajaka nawet. Nie przyniosę Ci walizki z dolarami, funtami, frankami, a z euro to już w ogóle nie masz o czym marzyć. Nie mogę sprawić, żeby ta ładna dziewczyna z sąsiedniego bloku się w Tobie zakochała, ani tego, żeby akurat w dniach Twojego urlopu, deszcz nie padał nad morzem.

W tym roku nie dostaniesz nawet ostatniej pozycji ze swojej długiej listy życzeń. Nie mam w magazynie kolekcjonerskiego wydania albumu „Achtung Baby” U2. Ba! Nie mam nawet wydania niekolekcjonerskiego. Interesujesz się muzyką, dlatego w ramach pocieszenia przesyłam Ci kasetę zespołu Papa Dance, którą jeden z moich pomocników znalazł ostatnio gdzieś na strychu.

Ja wiem, co sobie teraz o mnie z pewnością pomyślisz. Że kiedyś to Mikołaj był fajniejszy. Jak się o coś w liście poprosiło, to zawsze prośby wszystkie spełniał i nie marudził. Niestety, czasy się zmieniły i Mikołaj też musiał. Jedno się tylko nie zmieniło, mój drogi Rafale. Kiedyś byłeś młody i głupi. Młodość minęła, a…

Wesołych Świąt!
Święty Mikołaj

Dziennikarz, felietonista. Prywatnie – autor tekstów piosenek, kompozytor, a także gitarzysta w amatorskim zespole rockowym. W przeszłości chciał zostać listonoszem, poganiaczem bydła lub otworzyć własny skup butelek. Tymczasem, został jednak… magistrem. Trochę podróżuje. Bywał na Bałkanach. W Meksyku szukał śladów Pierzastego Węża. Nadal czegoś szuka. Lubi wschody i zachody słońca oraz wiatr.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości