Swiatogor Swiatogor
612
BLOG

Owanuta gra fałszywą melodię.

Swiatogor Swiatogor Polityka Obserwuj notkę 8

 

 
 
Poświęcił wczoraj pan Owanuta kolejną notkę relacjom polsko-żydowskim. W pierwszym odruchu jej, w mojej opinii dość typowa dla tego autora, swoiście antypolska nuta wywołała we mnie poczucie niesmaku. Chwilę później pomyślałem, że nie powinno się jej pozostawić bez odpowiedzi. Nie wiem kim jest ten człowiek, nie śledzę jego wpisów... Ot; czasami natykam się na nie i w większości przypadków odnoszę wrażenie, że jest w nich coś fałszywego. Paskudna jednostronność widzenia skrywana za pozorami obiektywizmu.
 
Oto pisze Owantua:
 
Bo raz, przecież to Wyborcza, a dwa, że śmie zabierać głos na temat patologicznego stosunku Polaków do narodu żydowskiego, co z definicji zdaje się być przestępstwem wobec polskiej racji stanu.”
 
lub:
 
Co zatem powoduje, że my Polacy, którzy tak długo i tak blisko z Żydami żyliśmy, jesteśmy dziś na etapie fascynacji wiarą w magiczne własności obrazków z Żydami? Co powoduje, że nasze zrozumienie Żydów i ich kultury jest tak niedorozwinięte? Autor niechcący podpowiada wytłumaczenie tej patologii. Zwraca naszą uwagę, że te obrazki z "Żydami na szczęście", sprzedają się na tych samych stoiskach razem z wizerunkami JP II, Matki Boskiej itp, toż one też są "na szczęście"! „
 
Grubo, choć nie wprost, jedzie pan Owanuta po polskim narodzie. „Patologiczna relacja”, „niedorozwinięte rozumienie”, i oczywiście, popularne w przypadku takiej narracji, nawiązanie do chrześcijaństwa; domniemywam, że też patologicznego, bo czczącego obrazki i bałwany.
 
Otóż narracja pana Owanuta (-nuty?) jest tak bardzo jednostronna, że aż, z tego powodu, zupełnie bezwartościowa. U jej podstaw leży, w mojej opinii, bądź to nieznajomość faktów, bądź to, nie waham się tego powiedzieć, próba manipulacji.
 
Bezzasadności samobiczowania (czy aby na pewno „samo”– nie wiem) Owanuty w imieniu polskiego narodu przyświadczają świadectwa samych Żydów, z których wielu dawało wyraz swojego stosunku do Polski i Polaków… A był to stosunek, powiedzmy to sobie wprost, w najlepszym razie obojętny.
Oddajmy więc naszym żydowskim sąsiadom głos: (tu proszę wybaczyć, że cytaty będą w języku angielskim, ale nie chcę być posądzony o przeinaczenie):
 
In an article entitled, “Jews and Poles Lived Together for 800 Years But Were Not Integrated,” published in the New York newspaper Forverts (September 17, 1944), Yiddish author and Nobel laureate Isaac Bashevis Singer wrote under the pen-name Icchok Warszawski:
 
Rarely did a Jew think it was necessary to learn Polish; rarely was a Jew interested in Polish history or Polish politics. … Even in the last few years it was still a rare occurrence that a Jew would speak Polish well. Out of three million Jews living in Poland, two-and-a-half million were not able to write a simple letter in Polish and they spoke [Polish] very poorly. There are hundreds of thousands of Jews in Poland to whom Polish was as unfamiliar as Turkish. The undersigned was connected with Poland for generations, but his father did not know more than two words in Polish. And it never even occurred to him that there was something amiss in that.
 
Stwierdzenie, że „Żydzi rzadko uważali, że nauka polskiego jest im niezbędna; rzadkością był Żyd zainteresowany Polską historią lub polityką” chyba wystarczająco oddaje stosunek naszych sąsiadów do polskości. Podobnie jak wyznanie, iż „dla setek tysięcy zamieszkujących Polskę Żydów język polski był tak samo obcy jak turecki”. Więc jak to miało być, panie Owanuta? Może w ramach bardziej „rozwiniętego” rozumienia żydowskiej kultury, to my mieliśmy uczyć się Jidysz? Choć chyba i to byłoby mocno utrudnione z uwagi na żydowski ekskluzywizm. Poza tym byłoby to tak samo mało racjonalne, jak wymaganie od dzisiejszych Niemców by uczyli się tureckiego...
 
Marian Milsztajn, who was born in Lublin in 1919, wrote:
 
Where we lived … I didn’t hear one word of Polish. I didn’t know such a language existed. To the extent it existed, I knew it was the language of the goys. Poland? I had no idea. I first encountered the Polish language when I was seven, when I entered my first class on the second floor of Talmud-Tora. The language of instruction was Jewish (Yiddish). … We wrote in Jewish, learned some history in Jewish, mathematics, and the Polish language. During the first week of studies, when the teacher spoke in Polish we did not understand a word. And we began to shout: “speak our language, speak our language.” We made such a commotion that the shames arrived. And the shames turned to us: “Children, you must learn Polish because we are in Poland.” …
In the small towns the Jewish youth did not know Polish at all, but Jewish or Hebrew. … The youth did not know Polish, and if they did, they knew it like I did— poorly.”
 
  ----------------------------
 
Joseph Schupack describes similar conditions in Radzyń Podlaski, where Jewish religious-based nationalism thrived:
 
My small existence, like that of my friends, centered around my parents’ home, the Hebrew school and the Zionist youth organization, Hashomer-Hazair.There, on the fertile ground of the Diaspora, we were nourished with love for Eretz-Israel. It was unnecessary to teach Zionism; we were born in Zionism and grew up with it. The Polish national holidays of May 3 and November 11 were only pro forma holidays for us; our holidays were Purim and Hanukah. The biblical prophets and Bilaik were our poets. Negev, Judea and Galilee were our provinces. The pictures we drew as children always depicted the sun, palm trees and the Star of David.Our coins went into the Keren-Kayemeth piggy banks. We were always concerned about recent developments in Eretz-Israel. When we weren’t speaking Yiddish with each other, Hebrew became our common language. Thus we lived our own lives.[...] A certain nationalist told me: “A Jew, a sincere patriot, is at best a ‘Warszawer’ or ‘Cracower’, but not a Pole.”
 
Nie ma czego udawać panie Owanuta, ponieważ powyższe świadectwa dane przez samych Żydów są jednoznaczne: Żydzi mieszkający na terenie Polski, w ogromnej liczbie chcieli być, i byli, wyłącznie Żydami. Z Polską łączyło takich ludzi tylko przypadkowo miejsce urodzenia, a z polskością zupełnie nic. I, jak widać, niespecjalnie im to przeszkadzało.
 
Coś na temat wzajemnych relacji możemy usłyszeć też od wizytującego Polskę, czarnoskórego Amerykanina, Bookera Washingtona.
 
Comparisons are sometimes made, in the writings of American Jews, of the situation of Jews in Poland to that of Blacks in the United States. This analogy is simply devoid of legitimacy. Rather, the position of Blacks was occupied by Polish peasantry, at least up to the 1920s. Booker Washington, a prominent Black American leader and a representative of the last generation of Blacks born in slavery, made a tour of Europe in 1910 during which he had an opportunity to observe the condition of European labourers and
peasants. He used those observations to illuminate the situation of African Americans, especially in the South. This was a witness who, more than Whites or Jews, had first hand experience and knew of what he wrote. While in Poland Washington saw peasants living in “weather-worn and decrepit” huts shared with cows, pigs, geese, and chickens. Every exchange of cash seemed to be in the hands of Jews: He noted that his Jewish guide “looked down upon and despised” the Polish peasants among whom he traded. He referred to them as “ignorant and dirty creatures.” He observed that, unlike Jewish immigrants who came to America, Instead of seeking to make themselves look like the rest of the people among whom they live, they seem to be making every effort to preserve and emphasize the characters in which they are different from the people about them.”
 
 
Zauważył, że jego żydowski przewodnik patrzył z wyższością i pogardą na polskich chłopów z którymi handlował. Uważał ich za ignorantów i brudasów.”
Zaobserwował, że, w przeciwieństwie do żydowskich immigrantów w Ameryce, którzy próbowali upodobnić się do reszty ludzi między którymi żyli, polscy Żydzi robili wszystko, aby zachować i podkreślać różnice” 
 
Jeszcze mało panie Owanuta? Czy może jednak zrodziła się już w pana głowie jakaś nowa refleksja odnośnie tego, "co powoduje, że nasze zrozumienie Żydów i ich kultury jest tak niedorozwinięte"
 
Proszę; na zakończenie dorzucę coś jeszcze odnośnie "poznawaniu kultur”:
 
Jewish separatism was also an active choice, and it also had its consequences. It meant that Jewish individuals and communities cultivated their own alienness, and that although they were willing to engage in contractual relations with the Poles, they did not wish to enter into a shared world with them.[cut] The preacher and moralist Tsevi Hirsh Koidonover (d. 1712), in his Kav hayashar, argued strongly against any contact with the society of non-Jews, which he saw as ‘full of idolatry, violence, and drunkenness’. Christians, lacking divinely taught ethics, were in the process of sliding steadily into chaos. A Jew could best save his soul by avoiding all contact with them. Historically, Ashkenazi Jewry’s categorization of Christians as idol worshippers had indeed created numerous legal barriers to Christian-Jewish interaction, at least from the Jewish perspective.”
 
 
Panie Owanuta... Wstyd.
 
Pominąłbym pański wpis milczeniem, gdyby nie dość prymitywne zaczepki w odniesieniu do polskości. Polskości, która, mimo swoich słabości, była na tyle otwarta, że przez setki lat dawała schronienie żydowskiemu żywiołowi.
 
Żywiołowi, którego liczni wpływowi przedstawiciele mieli swój własny projekt kulturowy i polityczny. Często za nic przy tym mając interes mieszkańców państwa, które udzieliło im gościny. Lecz o tym tacy jak pan przeważnie milczą...


 

 

 
 
-------------------------------------------
Wszystkie cytaty pochodzą z:
Mark Paul „Traditional Jewish Attitudes Toward Poles”
 
Swiatogor
O mnie Swiatogor

"People talk about their rights but they never talk about their responsibility. And leadership has got to have that above all" "One thing is certain, and that is: what goes around, comes around." Adam Zagajewski MAŁPY "Pewnego dnia po władzę sięgnęły małpy. Nasunęły złote sygnety na palce, nałożyły białe, nakrochmalone koszule, zaciągnęły się wonnymi hawańskimi cygarami, stopy zaś uwięziły w czarnych lakierkach. Nie zauważyliśmy tego, gdyż pochłaniały nas inne zajęcia: ktoś czytał Arystotelesa, ktoś inny przeżywał właśnie wielką miłość. Przemówienia władców stały się nieco chaotyczne a nawet bełkotliwe, ale przecież nigdy nie słuchaliśmy ich uważnie, woleliśmy muzykę. Wojny stały się jeszcze dziksze, więzienia cuchnęły bardziej niż dawniej. Wydaje się, że po władzę sięgnęły małpy."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka