Swiatogor Swiatogor
314
BLOG

O utraconych korzyściach, rzeczach wspólnych i śmiechu.

Swiatogor Swiatogor Polityka Obserwuj notkę 8

 

Salon24 to specyficzna platforma. Ścierają się tu różne poglądy, lecz dla nikogo nie stanowi problemu wskazanie wiodącego nurtu. Na fali doniesień prasowych ostatnich dni, rozpętał się gorący dyskurs o zawłaszczaniu państwa przez PSL i Platformę. O nepotyzmie i kumoterstwie.

Dziś, właśnie na S24, znalazłem informację o pewnym wywiadzie z TVN. Sam nie oglądam telewizji, lecz poszperałem szybko w internecie...

 

(klasa polityczna – dopisek mój) jest upadła. Nie w całości, ale, niestety, w jakiejś tam większości pewnie, jest upadła. Ja pamiętam, w 2007 roku, napisałem tekst, jeszcze byłem wtedy członkiem PiS-u, napisałem tekst, o zakonie PC. Że on zagraża PiS-owi, dlatego , że w regionach zaczyna się panoszyć. I to panoszyć właśnie w tym sensie, że obejmuje kolejne …. było, już nawet nie powiem o kogo chodzi, ale było takie województwo, gdzie naprawdę wszyscy się śmialiśmy z tego, że tam sprzątaczka musi należeć do PiS-u.”

 

Wywiadu udzielał Kazimierz Marcinkiewicz. Ex premier Rzeczpospolitej z ramienia PiS...

Zamieściłem powyższy cytat nie po to, aby prowokować zwolenników PiS metodą „a u was biją murzynów”. Moim celem jest zaakcentowanie tego, że cała nasza klasa polityczna przepojona jest takim samym przekonaniem, że co „państwowe” to ich.

Takie rozumienie własności „państwowej” tkwi korzeniami chyba jeszcze w poprzednim systemie. W demokracji powinniśmy myśleć raczej o własność prywatnej oraz własność wspólnotowej. Nie ma czegoś takiego jak wydzielona własność „państwowa”, pozostająca w samodzierżawiu każdoczesnego władcy państwa (prezydenta czy premiera) i jego kamaryli, którą mogą oni dowolnie dysponować w celu maksymalizacji własnych korzyści kosztem korzyści wspólnoty.

Myślę, że nie uświadamiamy sobie skali szkód, jakie ponosimy z powodu takiego traktowania własności „państwowej” przez naszą klasę polityczną. Aby sobie to uzmysłowić sięgnijmy do pojęć z prawa cywilnego.

W pewnym uproszczeniu wygląda to tak: jeśli ktoś zniszczy mój samochód, wtedy zobowiązany jest naprawić mi szkodę jaką poniosłem. W tym przypadku może to oznaczać na przykład naprawienie samochodu. Ten rodzaj szkód, określany jest jako szkody rzeczywiste. Lecz jeśli jestem kierowcą i z powodu zniszczenia samochodu nie mogłem wykonywać swojej pracy, wtedy ten, kto wyrządził szkodę powinien zrekompensować mi także utracone zarobki, a więc zwrócić utracone korzyści, które mógłbym osiągnąć, gdyby samochód nie został uszkodzony.

Z medialnych doniesień o kolejnych przypadkach korupcji, nepotyzmu czy kumoterstwa, dowiadujemy się jedynie o pierwszym rodzaju szkód. Docierają do nas czasami wiadomości o tym kto i ile wyciągnął ze wspólnotowej kasy, ilu kumotrów i pociotków zatrudnił, ile urzędów, spółek i agend swoimi obsadził. Nigdy jednak nie dowiemy się niczego o drugim rodzaju szkód, jakie ponosimy.

Nigdy nie uda nam się dowiedzieć, jak tanie, sprawne i przyjazne, mogłyby być polskie urzędy, gdyby, zamiast partyjnych nominatów, zatrudniano w nich dobrze przygotowanych, "urodzonych" organizatorów i urzędników z propaństwowym zacięciem.

Nigdy nie dowiemy się jak wielkie przychody mogły by generować dla wspólnoty tzw. przedsiębiorstwa „państwowe”, gdyby zarządzali nimi menedżerowie z krwi i kości, zamiast partyjnych kolesi, którzy chcą się sprawdzić w biznesie.

Dopiero gdybyśmy mogli dowiedzieć się wszystkiego o utraconych korzyściach, możliwe byłoby oszacowanie rzeczywistej skali zniszczeń, jakie niesie ze sobą polski sposób uprawiania polityki. A idę o zakład, że rzeczywiste szkody, choć duże, to ledwie wierzchołek góry lodowej. Wielkość utraconych korzyści przerosłaby chyba naszą wyobraźnię.

Utrzymanie status quo stawia nas pod ścianą. Albo politycy dalej będą eksploatować to co zostało jeszcze w domenie wspólnej ku własnej korzyści, kosztami tego procederu obarczając społeczeństwo, albo przyjdzie nam pozbyć się tego poprzez prywatyzację.

Bez wątpienia na każdym z tych rozwiązań ktoś skorzysta. Lecz na pewno nie będziemy to my.

 

Swiatogor
O mnie Swiatogor

"People talk about their rights but they never talk about their responsibility. And leadership has got to have that above all" "One thing is certain, and that is: what goes around, comes around." Adam Zagajewski MAŁPY "Pewnego dnia po władzę sięgnęły małpy. Nasunęły złote sygnety na palce, nałożyły białe, nakrochmalone koszule, zaciągnęły się wonnymi hawańskimi cygarami, stopy zaś uwięziły w czarnych lakierkach. Nie zauważyliśmy tego, gdyż pochłaniały nas inne zajęcia: ktoś czytał Arystotelesa, ktoś inny przeżywał właśnie wielką miłość. Przemówienia władców stały się nieco chaotyczne a nawet bełkotliwe, ale przecież nigdy nie słuchaliśmy ich uważnie, woleliśmy muzykę. Wojny stały się jeszcze dziksze, więzienia cuchnęły bardziej niż dawniej. Wydaje się, że po władzę sięgnęły małpy."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka