rincewind rincewind
610
BLOG

TK w pigułce

rincewind rincewind Polityka Obserwuj notkę 4

   Trybunał Konstytucyjny powstał w roku 1985, za czasów miłościwie nam panującego sowieckiego pachołka i jego bandy czerwonych goryli. Był ciałem fasadowym, jak wszystkie inne w PRL. Po 1989 przetrwał i jego funkcja przestała być fasadowa, ponieważ sędziowie wybierani przez Sejm wydawali orzeczenia na temat zgodności ustaw z Konstytucją i innymi normami prawnymi wyższego rzędu.

     O jakości Konstytucji podpisanej na kacu przez czerwonego aparatczyka nie będziemy tu dywagować-jaka jest, każdy widzi. Na temat sensu istnienia TK również, bo przecież w wielu krajach istnieje system trójwładzy i jakoś to działa. U nas też „jakoś” to działało i panowała nawet pewna równowaga sił w samym Trybunale. Raz tylko SLD próbowało wsadzić tam nieco więcej swoich, ale na skutek oporu opozycji opamiętali się.

     Nadszedł jednak taki moment, że naród w swej mądrości zaufał partii o wdzięcznej nazwie Platforma Obywatelska. Na dodatek zaufał na dwie kadencje. To spowodowało, że przy wymianie sędziów TK, których kadencyjność trwa 9 lat (koniec kadencji następuje nie równocześnie, lecz w różnych okresach), postarano się, aby większość z nich pochodziła z nadania PO-PSL z  małym dodatkiem SLD.

     W czasie rządów PO trybunał siłą rzeczy szedł na rękę rządzącym, czego wynikiem było przechodzenie wielu ustaw niezgodnych z Konstytucją, głównie z uwagi na „dobro budżetu”.  Największa partia opozycyjna, jaką było PiS nie była tam praktycznie reprezentowana. Faktem jest, że PO-PSL wzięły na barki odpowiedzialność za rządzenie bez ograniczeń (wtedy nie nazywano tego totalitaryzmem), więc zadbały o to, żeby TK nie wsadzał im kija w szprychy. Sytuacja klarowna, czyli „my rządzimy i odpowiadamy za państwo, więc nie wpieprzajcie się nam”. Jakie to były rządy, każdy wie, jednak wybierając członków TK nie naruszano prawa, lecz jedynie dobre obyczaje.

     Schody zaczęły się dopiero w 2015, jak Platforma zorientowała się, że raczej nie wygra wyborów. Chłopaki wykombinowały sobie, że skoro będzie rządził PiS, to trzeba mu pozostawić jak najwięcej pułapek. Jedną z tych pułapek miał być TK. Mimo tzw. ciszy legislacyjnej, czyli okresu, w którym ustępujący rząd nie podejmuje żadnych ważnych decyzji, upichcono ustawę, na mocy której wybrano w miejsce ustępujących sędziów pięciu nowych, oczywiście „swoich”, mimo iż powinien to zrobić nowy parlament. Ustawa, na podstawie której Platforma dokonała tego wzniosłego aktu była totalnym bublem prawnym naruszającym kilka artykułów Konstytucji. Głównym twórcą tego bubla był niejaki Robert Kropiwnicki (to ten łysy grubasek z PO, który teraz krzyczy o zamachu stanu), a do pomocy miał m.in. trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego (to nie żart!). Ci Geniusze Demokracji, chcąc zaspokoić pazerność Platformy stworzyli absurdalny mix ustawowo-regulaminowy, na podstawie którego wybrano pięciu sędziów, z misją blokowania przyszłych ustaw Jarka i spółki. To nie mające nic wspólnego z prawem przedsięwzięcie od początku było skazane na niepowodzenie, jednak tzw. „środowiska” nie darły wtedy przysłowiowego ryja.

     I tu dochodzimy do momentu, kiedy nastała epoka czarnego średniowiecza, czyli momentu dojścia do władzy prawicy, z wybranym wcześniej prezydentem pochodzącym z tego samego obozu. Szok w szeregach autorytetów był dość spektakularny, na miarę niespodziewanego sukcesu zjednoczonej prawicy. Polska (czytaj: Gazeta Wyborcza), Unia Europejska (czytaj: Die Welt), cywilizowany świat (czytaj: Die Welt i faceci w myckach) i duża część Galaktyki (czytaj: Die Welt i faceci w myckach z antenkami) wpadły w depresję połączoną z histerią. Już w pierwszych dniach znaleźli się intelektualiści udowadniający, że w zasadzie to PiS  nie ma mandatu do rządzenia, bo wygrał wybory przypadkiem, a duża część wyborców nie głosowała, nie dlatego, że ma wszystko w dupie, lecz dlatego, że została uwięziona przez kaczystów w piwnicach i wypuszczona dopiero po wyborach.

     Na bacząc jednak na kwiki odrywanych od koryta ryjów PiS zabrał się na serio do rządzenia, a nawet (o zgrozo!) zaczął spełniać obietnice wyborcze. Na to nie mogło być zgody.

     I tu wracamy do wątku Trybunału Konstytucyjnego, który miał być ostatnią nadzieją białego (a raczej różowego) człowieka. Ta nadzieja wzmocniona pięcioma bezprawnie wybranymi sędziami z nadania PO musiała, siłą rzeczy, stać się przedmiotem ataku ze strony PiS i Prezydenta. Na początek Andrzej Duda wstrzymał przyjęcie ślubowania od tych wybranych na lewo sędziów, do czego miał pełne prawo (patrz: przypadek sędzi Lidii Bagińskiej z 2006 roku). Tym samym procedura obsadzania stanowisk w TK nie została zakończona, sędziowie pozostali jedynie „obywatelami wybranymi na sędziów TK”, zadziałała zasada dyskontynuacji (nie będę tego tłumaczył, wyguglujcie sobie). PiS natomiast złożył do TK skargę, dotyczącą peowskiej ustawy z czerwca, którą jednak wycofał stwierdziwszy, że najlepsze są proste rozwiązania.

    Mając większość w sejmie prawica stwierdziła nieważność wadliwej ustawy spłodzonej w poprzednim Sejmie, wprowadzając tym samym ład konstytucyjny, czyli porządkując bałagan prawny, który pozostawili po sobie Geniusze Demokracji z Platformy. Następnie w oparciu o Regulamin Sejmu, za pomocą uchwał, prawica dokonała wyboru piątki nowych sędziów. Prezydent przyjął ślubowania i tym samym legalnie zakończył procedurę.

     W tym samym czasie Platforma i środowiska zaprzyjaźnione przeszły do kontrofensywy, polegającej na tym, że PO zaskarżyła do TK ustawę, którą sama napisała, wspólnie z sędziami TK. (Wiem, jak głupio to brzmi, ale nie zmienię faktów). Zaskarżono również wybór nowych sędziów dokonany przez PiS. Celem tych obu skarg było uwalenie kaczystów środkami prawnymi za pomocą sędziów TK, których (znowu przypominam) wybrała (przez 8 lat rządzenia) Platforma.

     „Niezawiśli” sędziowie w ekspresowym tempie wyznaczyli posiedzenie w składzie 5-cio osobowym (taki skład nie ma prawa orzekać w tych kwestiach, ale pal licho, niech im będzie, nie takie numery przechodziły) i w równie ekspresowym tempie wydali orzeczenie, z którego wynika, że czerwcowa ustawa peowska było częściowo fajna, a częściowo niefajna, tzn. że trzech sędziów wybrano zgodnie z Konstytucją, a dwóch niezgodnie. Miało z tego wynikać, że Prezydent powinien przyjąć od tej fajnej trójki ślubowanie, a skoro tego nie zrobił, to należy go rozstrzelać, czy coś w tym rodzaju. W kwestii dwójki niefajnych Platforma oświadczyła: „sorry Winnetou, trochę się pospieszyliśmy, ale tamtych trzech powinniście nam zatwierdzić”. Krótko mówiąc, ustawa jest zajebista, tylko miejscami niekonstytucyjna, więc w tych miejscach, gdzie jest zgodna z Konstytucją, działa. Przypomina to sytuację, kiedy ktoś odkręci w samochodzie jedno koło i kierownicę, a potem każe nam jechać, bo w większej części samochód przecież działa.

     Nawet jeśli przyjąć, że orzeczenie TK jest cokolwiek warte, to nie zmienia ono aktualnego stanu rzeczy, ponieważ dotyczy czerwcowej ustawy napisanej przez platfusów. A aktualny stan jest taki, że obecny Sejm legalnie wybrał nowych sędziów, Prezydent przyjął zaprzysiężenia, więc mogą i mają pełne prawo do orzekania. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.

     I teraz dochodzimy do drugiej skargi dotyczącej wyboru właśnie tych sędziów. W związku z tym, że sędziowie „pisowscy” zostali wybrani na podstawie uchwał indywidualnych w oparciu o Regulamin Sejmu, Trybunał Konstytucyjny nie ma tu nic do roboty, ponieważ TK nie ma prawa wyrokować w sprawie uchwał indywidualnych. Wiedząc jednak, jakie obyczaje prawne panują w obozie sierot po III RP, możemy się spodziewać, że coś wymyślą. Jednak, jeśli cokolwiek orzekną, nie będzie to zgodne z prawem.

Finalnie możliwe są dwa warianty:

-TK podejmuje działalność mając w składzie piątkę sędziów wybranych przez prawicę (docelowo więcej)

-Platforma nie odpuszcza, trwa walka, TK jest sparaliżowany

     Każdy z tych wariantów jest korzystny, ponieważ pozwala rządowi przeprowadzać reformy bez ingerencji „sił postępu i demokracji”, czyli robić to, czego oczekujemy.

     Histeria, która zapanowała w obozie III RP jest dowodem na to, że sprawy idą w dobrym kierunku. Najpierw było wyjście z sali obrad i występ na schodach kabaretu pod nazwą „Platforma Sowy & Przyjaciół”. Po kilku dniach ze strony obozu, który do tej pory starannie pielęgnował postkomunistyczny układ padły okrzyki „precz z komuną!”, wytoczono najcięższe (również wagowo) autorytety, w postaci Henryki Krzywonos, „legendy”, która zatrzymała własną piersią tramwaj i komunizm. Wystąpił główny sprawca zamętu konstytucyjnego, Robert Kropiwnicki, tym razem w roli obrońcy demokracji. Cezary Grabarczyk z czerwoną twarzą i wielkim zaangażowaniem grzmiał z mównicy w obronie demokracji. Gdyby wykazał równie wielkie zaangażowanie w obronie gospodarki, to mielibyśmy dziś dobrze prosperujące stocznie. Nie zabrakło Stefana Niesiołowskiego, który mimo iż stracił chwilowo głos, przejawiał dużą aktywność manualną. Nie wiadomo dokładnie, czy Stefan walił pięścią w pulpit, czy gruchę. W każdym razie walił z dużą pasją. Nie mniejszą pasję przejawiły nawiedzone panienki od Petru, które mają szansę stać się hitem Sejmu VIII kadencji. Złośliwi twierdzą, że był to pokaz hipokryzji i teatr, ale są też tacy, którzy odebrali to jako wyraz szczerego oburzenia. Nie nad losem demokracji jednak, lecz nad losem indywidualnych jednostek brutalnie odstawionych od żłobu. Sejmowe występy histerycznych kropek z Nowoczesnej i  dogorywających Platfusów potraktujmy jako uzupełnienie luki pozostawionej przez kabarety.

     Co do ulicznych protestów z pod znaku Petru „w obronie demokracji”, to nie ma takiej opcji, bo liczba ubeków, bankierów, transwestytów i aktywnych idiotów jest w naszym kraju niewielka, więc słabo to widzę. Szansą na większe zgromadzenie będzie z pewnością Parada Równości. Można sobie wsadzić piórko lub opornik i dołączyć. Chociaż bardziej adekwatnym byłby raczej Marsz Szmat.

     Powróćmy jednak do samego TK. Obecnie mamy taką sytuację, że Sejm (wybrany wolą Narodu) tworzy ustawę, Senat (wybrany wolą Narodu) zatwierdza ustawę, Prezydent (wybrany wolą Narodu) podpisuje ustawę, a Trybunał Konstytucyjny (wybrany przez aparatczyków partyjnych) blokuje ustawę. Posługując się kruczkami prawnymi można praktycznie zablokować każdą ustawę i sparaliżować działalność władzy. Na dodatek w skład TK wchodzą obecnie sędziowie skompromitowani współpracą z partią do niedawna rządzącą. Część z nich była autorami ustawy pisanej na potrzeby Platformy Obywatelskiej. I żeby było śmieszniej, ustawa została napisana z naruszeniem zasad Konstytucji. Ci sami sędziowie mają teraz decydować, które ustawy są niekonstytucyjne. Mówienie w tym momencie o autorytecie Trybunału Konstytucyjnego jest kpiną ze zdrowego rozsądku.

     Należy się zastanowić nad rozgonieniem tego towarzystwa i wprowadzeniem wyboru sędziów poprzez głosowanie powszechne. Podobne zmiany powinny dotyczyć całego sądownictwa wyższego szczebla. Tylko taki sposób wyłaniania sędziów daje szansę na odzyskanie zaufania, które w chwili obecnej jest prawie zerowe..

rincewind
O mnie rincewind

Hobby: guitar, books, movies, history, photography and sex Filmy: Lord of the Rings, Star Wars, 007, Prison Break, Invasion, Stargate, Dexter, Indiana Jones, Bones, 24, Firefly, Lost Room, Nocznoj Dozor, Supernatural, Lethal Weapon, Die Hard, Alien Naked Gun, Minority Raport, Black Hawk Down, The Rock, Speed, Blade Runner, Deep Blue Sea, Gladiator, Sleepy Hollow, Signs, The Village ...and many more Muzyka: Sylvan, Galahad, Damien Rice, Pink Floyd, Totentanz, Coma, Riverside, Albion, Quidam, Collage (and all mutation), Genesis, Marillion, Neal Morse, Mike Oldfield, James Blunt, Paul Rogers, Pendragon, Kansas, Jethro Tull, Lacrimosa, Nightwish, Mozart, Beethoven, Blind Guardian, Serj Tankian, Steven Wilson, Metallica, Alan Parson, Justin Timberlake, Amy Winehouse, Dave Matthews Band, Eagles, Deep Purple , Black Sabbath, Tori Amos, Sade ...and many more... Książki: Oriana Fallaci, Maxime Chattam, Terry Pratchett, Stephen King, Jarosław Grzędowicz, Andrzej Pilipiuk, Wladimir Wasiliew, Sergjej Lukjanienko, Marek Krajewski, Anna Kańtoch, Douglas Preston, Jacek Piekara, Lincon Child, Jeffery Deaver, Dean Koontz, Marcin Wolski, Waldemar Łysiak, Arthur Conan-Doyle ...and many more

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka