Ale nadal nie wierzę w wybory. Chyba, żeby rzeczywiście PiS i PO się dogadały, co jest nieprawdopodobne.
Moim zdaniem premier przeszarżował. Ataki na Kurskiego, Bielana z Kamińskim i Zalewskiego zaczęły mu rozkładać partię od środka. W dodatku znaczna część elektoratu miała dość różnych rzeczy i oczekiwała reakcji. No i te całe pielęgniarki.
Idea była taka - chowamy Leppera pod dywan jak swego czasu zrobiła to SLD. Samoobrona zostaje w koalicji, PiS cementuje się z obawy o kolejne wybory, zwolennicy mają kolejną wymówkę, która ma świadczyć o lepszości PiS nad SLD. Wszystko jest pięknie i wspaniale.
Tylko zdaje się, że Lepper się nie zgodził. Teraz jest problem - na razie zarzuty nie są zbyt poważne (35ha?). Wybory to porażka na całej linii. Nadal trzeba coś zrobić z lekarzami. Nadal nie widać perspektyw na przyszłość.
A wybory (te prawdziwe, nie straszakowe) coraz bliżej.
Co do dalszego rozwoju sytuacji.
Teraz trzeba patrzyć na Leppera i Czarneckiego. Jeśli ten ostatni przejdzie do PiS, znaczy że Lepper dał się okrążyć i poległ. Lepper natomiast być może uzbierał sobie trochę materiałów na koalicjanta. Teraz jest dobry moment, żeby nimi zagrać.
Warto też śledzić co na to wszystko powie Pawlak. Znowu zrobił się istotny. Ciekawe, kiedy zwolennicy PiS zaczną go chwalić.
