BLOG
No skoro już jesteśmy w temacie to taka anegdotka.
Żyd przyszedł kiedyś do rabina i skarży się.
- Rabi, u nas w domu jest taka bieda, ciasno, matka ciągle jęczy, dzieciaki żyć nie dają a na większe nas nie stać.
- Ale kozę i kury macie?
- Mamy, ale co to za koza? Nawet mleka nie daje.
- To nieważne - powiada rabin - weźcie w takim razie tę kozę do domu.
Żyd zdębiał ale jak to Żyd, rabina posłuchał. Po tygodniu przychodzi jeszcze bardziej wymzerniały i od progu woła - Rabi! Ja już zupełnie nie wiem co robić! Teraz jeszcze ta koza - tak się nie da żyć!
Rabin tylko się uśmiechnął i powiada - zagoń w takim razie kury do domu.
Żyd zbladł ale rabina posłuchał. Minął kolejny tydzień i ledwie udało mu się przywlec przed oblicze rabina.
- Rabi! tak dalej nie może być! Z tych kur to już tylko jakieś nieszczęście może być.
Rabin znowu się uśmiechnął i mówi - Wyprowadź teraz z domu kozę i wygoń kury na podwórko.
Żyd się zdziwił, ale zrobił co kazał Rabin. Przybiega zachwycony następnego dnia i od progu woła - RABI! My mamy tyle miesca! Taki spokój!
Tak mnej więcej wyglądają pogawędki miedzy Kaczyńskim i jego wymizerniałym elektoratem. Jasne, super, że kozy już nie ma. Ale czy któryś z nich jeszcze pamięta, że tę znienawidzoną kozę wprowadził na salony sam rabin Kaczyński?
e.
