ROBWIER ROBWIER
539
BLOG

Czy to już ... koniec ?

ROBWIER ROBWIER Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Urodził się w Wietnamie w 1972 roku, a obecnie mieszka w Kalifornii. Jest dosyć popularnym i bardzo lubianym - szczególnie w Azji - zawodnikiem mieszanych sztuk walki. Cung Le, bo o nim mowa, przegrał w miniony weekend z Brytyjczykiem M. Bispingiem na gali zorganizowanej przez UFC w chińskim Makau. Dotkliwa - przed czasem - porażka na rodzimym kontynencie może przyśpieszyć decyzję o zakończeniu przez Cunga profesjonalnej kariery w oktagonie. W ostatnich latach, niemal równie często co na sportowych arenach - można go było zobaczyć w filmach akcji ( m.in. " Oczy smoka ", " Człowiek o żelaznych pięściach " czy " Tekken " ). Nie wiem, czy dzięki swoim rolom zapadł na dłużej w pamięci kinomanów, ale dla kibiców sportów walki z pewnością nie jest postacią anonimową. Cung Le w swoich pojedynkach bazuje głównie na technikach kick - bokserskich i trzeba przyznać, że robi to wyśmienicie. Jak choćby w marcu 2008, gdy stoczył wspaniałą walkę o mistrzowski pas w wadze średniej organizacji Strikeforce z Frankiem Shamrockiem. Ten ostatni był już wtedy prawdziwą, walczącą legendą mieszanych sztuk walki, wojownikiem odnoszącym wielkie sukcesy zarówno wcześniej w Azji, jak i na kontynencie amerykańskim ( został bodajże uznany zawodnikiem dekady w UFC, za lata 90- te zeszłego stulecia ). Potyczka Le - F. Shamrock była wspaniałym widowiskiem, w którym Cung swoimi błyskotliwymi technikami ( głównie nożnymi ) nie pozwalał utytułowanemu rywalowi na walkę w klinczu czy obalenia, do których ten dążył. Pojedynek obfitował w liczne wymiany silnych ciosów, a zakończył się po trzech ( z zaplanowanych pięciu ) rundach. Shamrock nie był w stanie podjąć walki w 4 odsłonie, gdyż pod koniec trzeciej doznał złamania prawej ręki, blokując jedno z mocnych kopnięć Cunga. Frank po tej porażce nie zdołał już powrócić do czołówki w swojej kategorii wagowej, wkrótce zresztą zakończył bogatą karierę ( choć zdążył jeszcze ulec nieobliczalnemu N. Diazowi ). Natomiast opromieniony zwycięstwem jego rówieśnik - Cung Le - walczył dalej, choć z różnym skutkiem. Bo np. mimo nienajgorszej postawy w 1 rundzie, został znokautowany w 2 odsłonie przez niezwykle groźnego Brazylijczyka Wanderlei'a Silvę. Ten ostatni to jednak prawdziwy killer w światku mieszanych sztuk walki i niewielu oponentów było w stanie wytrzymać z nim pełny dystans walki - Le nie był tu więc wyjątkiem. Ale rok później ( 2012 ) waleczny Cung potrafił znokautować cenionego R. Franklina i to już w pierwszym starciu, więc z formą nie było chyba tak najgorzej ( a swoją drogą ten Franklin jest bardzo podobny do znanego aktora - J. Carrey'a ...). I teraz - przed pojedynkiem z Bispingiem, Le także twierdził, że jest świetnie przygotowany do walki -  mimo 42 lat na karku czuje się mocny jak nigdy. Było w tym chyba sporo racji, bo pierwsza runda toczyła się w niezłym tempie, a Cung był w niej agresorem. W drugiej odsłonie przy próbie kopnięcia zainkasował jednak precyzyjny lewy prosty, który spowodował u niego nieprzyjemną kontuzję prawego oka. Mając bardzo ograniczone pole widzenia ( opuchlizna ) i wciąż krwawiąc, Le pokazał jednak serce wielkiego wojownika - ani mu przez myśl nie przeszło, by się poddać. Wciąż starał się atakować, jego uderzenia i kopnięcia ciągle były niebezpieczne dla rywala ( próbował nawet bardzo efektownie wyglądających obrotówek ), nieustannie szukał jakiejś drogi do zwycięstwa. Kilka lat młodszy Bisping jest już jednak na tyle doświadczonym i szybkim zawodnikiem, że unikał większości akcji Cunga, sam zaś starał się atakować w sprzyjających ku temu okolicznościach. A takie pojawiły się na początku 4 rundy - Anglik zadał kilka mocnych ciosów, które poważnie zachwiały rywalem - Le pochylił się i chciał sklinczować, lecz nadział się wtedy na kopnięcie kolanem. Padł na matę, a Bisping dokończył potężnymi uderzeniami dzieło zniszczenia, zmuszając sędziego do przerwania pojedynku. Mimo porażki widownia zgotowała Cungowi sporą owację - było widać, że jego mentalność i niemałe przecież umiejętności są tu bardzo cenione. Le po walce stwierdził, że teraz po ciężkich przygotowaniach i trudnym pojedynku - czas na odpoczynek, w tym pobyt z najbliższymi. A decyzję co dalej podejmie później. Rozsądne podejście do sprawy człowieka, który sporo przeżył,  nie tylko zresztą na arenach sportowych.

ROBWIER
O mnie ROBWIER

Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości