ROBWIER ROBWIER
327
BLOG

Najstraszniejsze demony drzemią w nas samych.

ROBWIER ROBWIER Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Początek listopada to okres, kiedy  intensywniej niż zwykle wspominamy bliskich, których już z nami nie ma. Zaś o pozostałych  nieobecnych wśród nas -  przypomną lub powiedzą nam inni... W ten właśnie sposób dowiedziałem się, że nie tak dawno temu ojciec jednego z moich znajomych zdecydował się  rozstać z życiem. Mimo pewnych niedomagań zdrowotnych - wydawał się być mocnym człowiekiem, także psychicznie. Jednak chyba tylko grał - a może po prostu przelała się czara jego życiowej goryczy, przekraczając swój punkt krytyczny ? A zaistniałe problemy stworzyły lub uwolniły demony, uśpione dotąd w zakamarkach psychiki ? Ileż  takich osób mijamy codziennie,  nawet nie zdając sobie sprawy, że coś z nimi jest nie tak,  i wkrótce może dojść do ... rozwiązań ostatecznych ? Nie dostrzegamy, że lawirują one blisko cienkiej linii, wyznaczającej granicę życia i śmierci . Ale nasz świat nieszczególnie lubi przegranych czy słabych, więc któż by się tym tak naprawdę przejmował ...     W 1992 roku samobójczym skokiem z 10 piętra madryckiego wieżowca zakończył swe życie Jose Manuel Urtain. Hiszpan na początku lat 70 - tych  XX  wieku był zawodowym mistrzem Europy w boksie,  w wadze ciężkiej. Nie należał do wirtuozów pięściarskiej techniki, za to jego sporym atutem była niesamowita siła fizyczna. Wyrobił ją sobie poprzez ciężką pracę - był chłopem,  przez kilka lat wykonywał też zawód drwala. Zanim zaczął zawodowo boksować ( a stało się to dopiero w wieku 25 lat ), zasłynął w Hiszpanii jako bardzo sprawny fizycznie mocarz. Brał udział w przeróżnych  baskijskich konkursach ludowych ( m. in. rąbania drzewa czy przenoszenia ciężkich głazów ), które niejednokrotnie wygrywał. Nie imponował jakoś szczególnie warunkami fizycznymi ( niespełna 180 cm wzrostu przy ok. 90 kg wagi ), ale dzięki dużej sprawności i przede wszystkim sile potrafił w pobitym polu zostawiać sporo większych i cięższych rywali. Dziś o kimś takim pewnie byśmy powiedzieli, że jest co najmniej solidnym  strongmanem. Lokalna chwała i sława miejscowego siłacza spowodowały, że Urtain postanowił spróbować swych sił na zawodowym ringu. Nie bał się nikogo, stałą agresją popartą nokautującymi uderzeniami siał popłoch najpierw w Hiszpanii, a później także w całej Europie. W 1970 roku jako niepokonany pięściarz stanął do pojedynku o pas mistrza Starego Kontynentu w najcięższej kategorii. I wykorzystał swą szansę, bo znokautował w 7 rundzie Niemca P. Weilanda, zdobywając tytuł czempiona. Po kilku miesiącach uległ jednak świetnemu technikowi - H. Cooper'owi ( Anglik kilka lat wcześniej rzucił na deski samego " Największego ", czyli  M. Ali, walczącego jeszcze jako C. Clay ),  tracąc cenne trofeum. Różnie później układały się losy Urtaina w zawodowym boksie - potrafił odzyskać europejski tytuł, lecz wkrótce znowu go stracił. Jednak  baskijski drwal zawsze w ringu był nieustraszonym wojownikiem, z którym każdy rywal musiał się liczyć, a zdecydowaną większość ze swoich profesjonalnych potyczek  Hiszpan wygrał  przed czasem. Po zakończeniu sportowej kariery imał się przeróżnych zajęć, nie radził sobie jednak tak dobrze, jak z przeciwnikami na ringu, i ... Wpadł w poważne tarapaty finansowe, miał sporo problemów, które po prostu zaczęły go przytłaczać. W pewnym momencie kłopoty te okazały się  zbyt dużym ciężarem dla hiszpańskiego siłacza. Był prostym człowiekiem, dotychczasowe sukcesy odnosił głównie dzięki ponadprzeciętnym walorom fizycznym. A jego  psychika okazała się słabsza od mocy cielesnej. Nieco zapomniany były mistrz, który dotąd nie bał się nikogo i niczego - przegrał swą najważniejszą walkę - o życie, z demonami własnych myśli ... I samobójczy skok z 10 piętra był dla niego jedynym rozwiązaniem zaistniałej sytuacji ...

ROBWIER
O mnie ROBWIER

Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości