Polecam moją najnowszą książkę.
Polecam moją najnowszą książkę.
Kurier z Munster Kurier z Munster
1680
BLOG

Spisek kelnerów

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 50

To co mnie zdumiewa najbardziej w tzw. sprawie podsłuchowej, to nie bezradność PO lecz bezradność PiS. Jarosław Kaczyński dostał prezent na tacy, jednak nie potrafi tego kompletnie wykorzystać. Stąd też nasuwa się bardzo ponury dla przyszłości Polski wniosek: rząd jest słaby, prawdopodobnie ogrywają go kelnerzy, ale niestety PO chyba faktycznie nie ma z kim przegrać, bo opozycja jest jeszcze słabsza.

I powiem coś na pozór absurdalnego: uważam, że afera podsłuchowa paradoksalnie wzmocni PO i być może przyczyni się do jej zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Jeżeli jest tak jak sugeruje na swoim blogu Tomasz Skory, że domniemany zamach stanu okazał się jedynie puczem kelnerów, gromadzących nagrania różnych osób dla celów czysto biznesowych, natomiast rząd PO mniej lub bardziej udolnie wkrótce publicznie zdemaskuje spisek, to Platforma tak czy inaczej na tym wszystkim zyska.

Argumentacja Skorego na temat motywów afery podsłuchowej przekonuje mnie. Naturalną koleją rzeczy zrobiła się z tego sprawa polityczna. Tak najczęściej bywa, gdy sytuacja mimochodem wymyka się spod kontroli. Ale spirytus movens całej prowokacji były gry biznesowe. Później gdy dodała się do tego przeszłość Latkowskiego oraz ambicje biznesowo-medialne wydawcy „Wprost”, Michała Lisieckiego, wydarzenia nabrały charakteru dziennikarskiego, a stąd już tylko krok do polityki.

Oczywiście zamieszanie wywołane w Polsce działa na korzyść wielu sił. To uboczny efekt afery. Zapewne prezydent Putin skacze i klaszcze, czyniąc ze swoimi współpracownikami popularne „żółwiki”, bo przecież zamieszanie w Warszawie odwraca uwagę od wydarzeń mających miejsce we wschodniej Ukrainie. Nikt w Polsce o Ukrainie już nie pamięta. Putin może robić co chce. Jedynym rzecznikiem interesów Ukrainy w Europie była Polska, która właśnie na skutek puczu kelnerów pogrążyła się w chaosie. Jednak moim zdaniem Rosjanie nagrań nie instalowali, chociaż w oczywisty sposób na nich skorzystali.

Cieszy się też zapewne była prezydencka para Kwaśniewskich. „Taśmy” odwracają uwagę od innych nagrań, gdzie główną bohaterką jest Kwaśniewska rozmawiająca o sprzedaży swojej wili i próbująca dobić targu, negocjując europejskie ceny.

Wszystko to razem wzięte daje ponury obraz polskiej elity: prymitywnej, infantylnej, wulgarnej. Po 25 latach transformacji dopracowaliśmy się establishmentu rozmawiającego językiem gangsterów; bo to pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacją?! A więc, nie ma co się dziwić, że ludzie nie chodzą na wybory. Że czasami popierają grubiańskich, ordynarnych polityków, typu Palikot czy Janusz Korwin Mikke.

Swoją drogą, abstrahując od treści rzeczonych rozmów, Sienkiewicz i Belka powinni wylecieć z polityki za styl. Bo przecież przynależność do grupy mieniącej się być elitą musi do czegoś zobowiązywać.

W tym miejscu konieczna jest mała dygresja. Dziś już mało kto pamięta, że mniej więcej rok temu ujawniono inne nagranie, które ponoć zarejestrowało się samo, automatycznie. No bo gdyby kelnerzy byli w stanie zainstalować podsłuch w jednej z komend wojewódzkich policji, z polskim państwem naprawdę byłoby źle. Chociaż i teraz jest źle.

Wtedy komendant opolskiej policji rozmawiał z podwładną, najkrócej mówiąc o seksie, używano wyrażeń należących do sfery intymnej, jednak cokolwiek delikatniejszych niż te które wystąpiły w konwersacji Sienkiewicz – Belka. O małych ch. i wielkich d. wówczas nie mówiono.

Policyjna interakcja nie spodobała się ministrowi Sienkiewiczowi. Policjantka została zawieszona w pracy i poddana publicznemu linczowi. Jej zachowanie uznano za niegodne funkcjonariusza policji.

Z całym szacunkiem, ale pomiędzy ową komisarz a ministrem Sienkiewiczem, niegdysiejszym pułkownikiem UOP, którego z łatwością mogą podejść kelnerzy, jest różnica dystynkcji, rangi, prestiżu. W związku z tym na usta ciśnie się pytanie: czy zachowanie ministra godne jest ministra…?

Żyjemy w kraju podwójnych standardów.

Niedawno rozesłałem do wydawnictw książkę na temat 25. lat transformacji. Zawarłem w niej krytyczną, aczkolwiek uważam, że realną i w gruncie rzeczy konstruktywną ocenę przemian. Uważam, że państwo polskie jest zepsute w wielu punktach, jednak dwa mankamenty są wiodące i kluczowe.

Nie działa mechanizm selekcji elit. Co z kolei powoduje, że do polityki oraz na różne poziomy życia publiczno-kulturowego dostaje się największy chłam. Aby przekonać się, że to prawda wystarczy posłuchać jakim językiem mówią tzw. reprezentanci. W książce przedstawiłem wiele innych argumentów na rzecz postawionej diagnozy.

Zablokowano mechanizm krążenia elit. Ustawa o finansowaniu partii politycznych, systemy: partyjny i wyborczy, wszystko to razem wzięte zabetonowało selekcję kadr politycznych. A jak mawiał słusznie Lenin: „kadry są najważniejsze”.

Po drugie, w wyniku działań korupcyjnych skierowanych do przestrzeni medialnej, w znacznym zakresie udało się obezwładnić opinię publiczną. Afera podsłuchowa jest w jakimś sensie odpryskiem tego procesu, stanowiąc precedens w drugą stronę.

Na to nakłada się jeszcze inne zjawisko: kulturowej internalizacji patologii i przewartościowania jej w normę.

Otóż zła jakość elity, a ujmując problem w szerszym kontekście, mizerna treść całego życia publicznego powoduje, że ludzie immunizują się na istniejący stan rzeczy, swą świadomość przystosowują do rzeczywistości.

Ciekawie pisała kiedyś o tym blogerka Kataryna, zwracając uwagę na poznawcze różnice pomiędzy aferami Rywina a hazardową. Różne patologiczne sytuacje bulwersują nas coraz mniej.

Dlatego być może Donald Tusk zamiast osłabnąć, po raz kolejny wzmocni się. Jeśli złapie spiskowców i pokaże społeczeństwu, dostanie za to dodatkowe punkty. Ludzie generalnie brzydzą się polityką, zaś nagraniami w szczególności. Przecież między innymi na tym poślizgnął się PiS, w czasach IV Rzeczpospolitej.

Ta afera jest bardziej problemem Kaczyńskiego niż Tuska, bo ten pierwszy nie umie się do niej ustawić, nie przedstawiając przekonującej narracji wydarzeń, która trafiłaby do społeczeństwa. Wzywanie rządu do dymisji, to stary, zgrany chwyt, który ludzi raczej tylko odstrasza.

Dojdzie jeszcze do tego, że opinia publiczna za „taśmy” zacznie obwiniać Kaczyńskiego, bo PiS kojarzy się z nagraniami. Społeczna świadomość posiada skłonność automatycznego łączenia rzeczy, które obiektywnie nie mają ze sobą niczego wspólnego.

Referendum warszawskie, a po części również wybory europejskie uświadomiły mi jedną ważną rzecz: trend antyPiSu nadal działa jako jeden z najważniejszych algorytmów procesu wyborczego i w ogromnym stopniu kształtuje postawy wyborców.

Jeżeli afera podsłuchowa osłabi PO na tyle, że uprawdopodobni domniemanie powrotu PiS do władzy, to na finale tego procesu paradoksalnie wzmocni PO.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka