Andrzej Romanek Andrzej Romanek
3229
BLOG

Czy Maziarskiemu z Gazety Wyborczej należy się Hiena Roku?

Andrzej Romanek Andrzej Romanek Polityka Obserwuj notkę 25

Nie wiem, czy Redaktor Maziarski zasłużył na nominację do Dziennikarskiej Hieny Roku? Ten problem zostawię środowisku dziennikarskiemu do rozstrzygnięcia. Wiem jednak, że rolą mediów i dziennikarzy w demokratycznym społeczeństwie jest patrzeć na ręce władzy. Wyostrzać zaś wzrok wtedy, gdy kierowane przez tą władzę państwo nie działa, zaś tysiące obywateli ponosi dotkliwe tego konsekwencje. Afera Amber Gold i OLT Expresss wydawała się być doskonałą okazją , w której media pokazać mogły swoją niezależność wobec rządu. I tak się w większości przypadków stało. Można było skutecznie punktować nieudolność, bezradność i co najmniej głupotę władzy. Redaktor Maziarski w swoim felietonie w Gazecie Wyborczej zdaje się jednak mieć inną misję. Z właściwą sobie empatią postanowił działać. Przejęty dramatem dziesiątek tysięcy ludzi, którzy stracili swoje pieniądze, niekiedy majątek całego życia, postanowił bronić … władzy. On jako dziennikarz z misją postanowił bronić premiera Donalda Tuska, rządzącej Platformy i nominowanych przez nią urzędników. Tytuł „Hieny Roku w polityce” za tą sprawę postanowił więc przyznać przedstawicielowi opozycji, byłemu Ministrowi Sprawiedliwości Prokuratorowi Generalnemu Zbigniewowi Ziobro, dziś liderowi Solidarnej Polski. Zarzucił mu bowiem, że w związku z aferą Amber Gold śmiał krytykować dzisiejszą władzę. Stwierdził mianowicie, że 4 z 9 wyroków w zawieszeniu  zapadło za czasów, gdy ministrem był Ziobro. To on jest więc winny afery. Spójrzmy więc na fakty. Po pierwsze, gdy Zbigniew Ziobro był Ministrem Sprawiedliwości prokuratura prowadziła postępowania wobec Marcina P., stawiała mu kryminalne zarzuty, sprawy trafiały do sądów. Tymczasem za rządów Donalda Tuska i Platformy w sprawie Amber Gold jest inaczej. Prokuratura z uporem godnym lepszej sprawy konsekwentnie nie prowadziła śledztwa. Najpierw odmawiała jego podjęcia a potem lekceważąc wskazania sądu umorzyła postępowanie. I nie zrobiło na prokuratorach wrażenia, ani to  iż zawiadomienie o przestępstwie trafiło z najbardziej wiarygodnej instytucji w sprawach nadzoru nad rynkiem finansowym w państwie tj. KNF-u, a nawet to, że jedna ze skarg skierowana została przez KNF do samego prokuratora generalnego.

Po drugie i najważniejsze, gdy Zbigniew Ziobro gdy był ministrem, dostrzegając iż sądy  nadmiernie często orzekają kary pozbawienia wolności w zawieszeniu zaproponował zmianę prawa. Sądy są przecież niezawisłe, prokurator generalny nie mógł więc nic im nakazać. Zaproponowana wówczas przez niego zmiana prawa to była prawie rewolucja. Uniemożliwiała sądom stosowanie kary pozbawienia wolności w zawieszeniu w przypadkach, gdy już dwukrotnie wcześniej sprawca skazany był na taką karę. Gdyby w 2007 roku w Sejmie Donald Tusk z Platformą Obywatelską nie zablokował zmiany w kodeksie karnym przygotowanej przez Zbigniewa Ziobro, to nie byłoby dziś afery Amber Gold!!!. Marcin P. bowiem zamiast na wolności siedziałby od dawna w więzieniu. Ale co to obchodzi Maziarskiego!

Po trzecie, to Zbigniew Ziobro dostrzegł potrzebę usprawnienia walki z przestępczością gospodarczą. Stworzył w tym celu w Prokuraturach Okręgowych wyspecjalizowane wydziały ds. przestępczości gospodarczej.  Tam na jego polecenie miały trafiać wszystkie skomplikowane sprawy o charakterze gospodarczym, by zajęli się nimi wyspecjalizowani prawnicy. I znowu tak się składa, że to za rządów Donalda Tuska a nie Zbigniewa Ziobro praktykę tą zmieniono. Sprawa afery Amber Gold zamiast do wyspecjalizowanego wydziału Prokuratury Okręgowej trafiła do Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz.

Po czwarte, wreszcie to Zbigniew Ziobro przygotował i wysłał do Sejmu w 2007 roku ustawę rozszerzającą możliwość konfiskaty majątku w stosunku do przestępców takich jak Marcin P. Wtedy też trafił do sejmu projekt ustawy zmieniającej odpowiedzialność dyscyplinarną prokuratorów. Chodziło o to by drugą instancją był sąd powszechny, co miało prokuratorów skuteczniej dyscyplinować do rzetelnej pracy. O obu tych projektach rząd Donalda Tuska przypomniał sobie dopiero podczas sejmowej debaty gdy musiał tłumaczyć się z zaniechań w związku z aferą Amber Gold. A przecież gdyby te zmiany systemowe uchwalić już w 2007 roku państwo mogłoby i w tej i w wielu innych sprawach działać dużo sprawniej. Mało tego, Solidarna Polska osiem miesięcy temu ponownie złożyła w sejmie odrzucony kilka lat wcześniej przed Platformę projekt konfiskowania majątków przestępców. Rząd Donalda Tuska kolejny raz w maju skierował do sejmu pismo, w którym stwierdził, że nie poprze tego projektu.

Dla Pana Maziarskiego wszystkie te fakty to nieistotne szczegóły, bo empatia wobec rządu to dla niego dziennikarska misja i powinność. Jego dziennikarska dewiza to: „Maziarski zawsze z Platformą Obywatelską”. Oto „niezależny” mainstreamowy dziennikarz. Czy to jednak dziś w Polsce powód do przyznania dziennikarskiej hieny roku, czy może niestety już nie kłujący w oczy standard? Ocenę pozostawiam państwu.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka