Prezydent RP Bronisław Komorowski co trochę apeluje do Polaków - a zwłaszcza polityków - o porozumienie. Z troską wzywa do jedności. Akcentuje potrzebę współpracy, zgody, wspólnego obchodzenia ważnych rocznic i celebrowania świąt narodowych. Ostatnio zapowiada łagodzenie sporów w koalicji rządzącej.
Rzeczywiście, Polacy są mocno podzieleni. Trudno się też nie zgodzić z ludową mądrością, że „zgoda buduje” (to hasło z kampanii prezydenckiej B. Komorowskiego z 2010 r.). Ale żeby zacząć budować mosty porozumienia między Polakami i podnosić upadłe standardy debaty publicznej nie wystarczy wygłaszać z wiecową emfazą okrągłych fraz ani formułować apeli pełnych truizmów. Potrzebne są czyny, fakty, konkrety.
Droga do narodowej zgody nie wiedzie przez happeningi z czekoladowym orłem w roli głównej, wymachiwanie różowymi balonikami i rozsypywanie ulotek z samolotu. Dwa są, myślę, warunki konieczne, aby obniżyć temperaturę politycznego sporu i otworzyć drogę do społecznego porozumienia.
Po pierwsze Prezydent B.Komorowski powinien publicznie przeprosić za swoje skandaliczne słowa, które wypowiadał pod adresem ś.p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Po drugie winien opowiedzieć się za budową pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w eksponowanym miejscu Warszawy i doprowadzić do jego powstania.
Bez spełnienia powyższych warunków apele i deklaracje Prezydenta B. Komorowskiego, choćby wypełnione najpiękniejszymi słowami, pozostaną hipokryzją, propagandą i marketingowym zabiegiem.
