Romek M Romek M
11363
BLOG

Dlaczego jesteśmy pragmatyczni?

Romek M Romek M Kultura Obserwuj notkę 2

Cel uświęca środki. Po trupach do celu. Takiego rodzaju działań, a także ludzi, którzy postępują według takich zasad, nie odbieramy pozytywnie. Takiego rodzaju postępowania nie określa się też jako "pragmatyczne", bo  słowo "pragmatyzm" nie ma pejoratywnego wydźwięku. A tymczasem są to typowe hasła ze słownika pragmatyzmu.

Czy przypadkiem nie istnieje zatem rozdźwięk pomiędzy potocznym rozumieniem słowa "pragmatyzm", a jego rzeczywistym znaczeniem? Pragmatyzm jako myśl filozoficzną można ująć w skrócie tak - "prawdziwe jest to co pozwala skuteczniej działać ". Bogiem a prawdą, to właśnie myśl pragmatyczna odsunęła prawdę religijną, jako idealistyczną, krótkim stwierdzeniem , że sądy naukowe są prawdziwe, ponieważ przyjmując, że to one są prawdą można bardziej skutecznie postępować. I prawda ta funkcjonuje w potocznym pojęciu nadal. Jest nawet pewnego rodzaju aksjomatem. A jeśli nawet nie aksjomatem, to na pewno głębokim przekonaniem, z którym się nie polemizuje. Które ponoć także nie kłóci się wcale z religią.  

Pragmatyzm ponoć jest też humanizmem.  Bo podstawą jest dla niego interes człowieka. Ale czy może być humanizmem, skoro tu chodzi o człowieka indywidualnego? Egoizm jednostki.

 W potocznym rozumieniu za pragmatycznego uważa się takiego osobnika, który " twardo stoi na ziemi", czyli potrafi realnie ocenić możliwości swoje i innych, i dzięki temu skutecznie działa w granicach ... No właśnie. W jakich granicach? Czy w granicach, zakreślonych pewną przyjętą kulturą postępowania, a może zasadami moralnymi? Nic podobnego.

Owszem. Pragmatyzm w wymiarze jednostkowym, a nawet grupowym, tyle że krótkoterminowo, sprawdza się. Pozwala jednostkom bardziej przebojowym (mniej asekuracyjnym, albo też i bardziej bezwzględnym) w zdobyciu przewagi nad konserwatystami, trzymającymi się zasad. Filozofia celu jest bowiem, jak się okazuje, przeciwna filozofii zasad. Osoba nakierunkowana na cel, niejako z założenia musi łamać zasady. Łamiąc zaś stare zasady, ustala nowe, przesuwając granice tego co wolno coraz dalej. Praktycznie bez granic.

I nagle okazuje się, że pod wpływem filozofii pragmatyzmu kultura działania wcale nie jest "pewna" tylko "zmienna". Że pod wpływem idei pragmatyzmu zasady moralne ulegają stopniowemu rozluźnieniu, i to co było jeszcze nie tak dawno "nie do pomyślenia" w naszym postępowaniu, dziś jest standartem. 

Dopóki filozofia pragmatyzmu pozostaje pragmatyzmem filozoficznym nie jest groźna. Tak jak marksizm zawarty w samym tylko w "Kapitale", również pragmatyzm - dopóki tkwi w nim pierwiastek religijny twierdzący, że  niewiara również jest wiarą, bo nakazuje wierzyć że "coś nie istnieje" - nie jest jeszcze groźny. Staje się nim kiedy wyrzuci się z niego (jako filozofii) elementy religii i metafizyki (powstaje wówczas z niego kierunek filozoficzny zwany instrumentalizmem). Ale najbardziej  niebezpieczny staje się on wówczas, kiedy zastosuje się go w praktyce, a więc na przykład w polityce. Jak wiadomo z historii, pragmatyzm miał ogromny wpływ nie tylko na futuryzm, ale na stworzenie faszyzmu.   

William James - wielki propagator pragmatyzmu - uznawszy, że  "pojęcia" nie odpowiadają rzeczywistości, że są tylko narzędziami działania, dopuścił do ich względności, a więc uznał tym samym, że manipulacja werbalna nie jest czymś nagannym. W ten sposób zaaprobował erystykę, o której Michał Monteigny w swoich "Próbach" pisze tak >>Pewien retor w dawnych czasach powiadał, iż jego rzemiosłem jest >>rzeczy małe wydmuchiwać i czynić z nich wielkie" (...) w Sparcie oćwiczono by go rzemieniem, za to, że czyni rzemiosło z kłamliwej i oszukańczej sztuki (...) Ci którzy nakładają maski i barwiczkę białym głowom, mniej czynią złego : niewielka to strata nie oglądać ich w naturalnym stanie; tamci natomiast czynią rzemiosło z tego, by mamić nie nasze oczy, ale sąd, aby koszlawić i kazić samą istotę rzeczy.<<

Erystyka, demagogia, a nawet zasada, że "cel uświęca środki" ( exitus acta probat) nie zostały wymyślone współcześnie. Współczesny jest pragmatyzm. Jest on rzeczą o tyle jednak nową, że pozwala w sposób naukowy uzasadniać istnienie nie tylko erystyki  czy demagogii, ale czynić z nich akceptowalne zasady działania. I aprobuje takie działanie, nie tylko jako dopuszczalne, ale i pożądane . Wprowadza je oczywiście dostojnie, jako system filozoficzny, w ramach którego mieści się zasada oznajmiająca, że gdy chodzi o osiąganie celu nie ma żadnych zasad.

Ciekawe, że odrzuciliwszy faszyzm i marksizm, nie odcięto się od gleby która może je odrodzić. A jest nią właśnie filozofia pragmatyzmu. Czy wróży to dobrze na przyszłość? Wątpię. Wcześniej czy później, a właściwie już, powstaje coś jeszcze nie nazwanego, nie ujętego w żadnej znaczeniowy system, ale już bardzo groźnego. Na dzień dzisiejszy, najistotniejszą sprawą wydaje się być kwestiana posiadania świadomość tego ewoluującego zjawiska. Nie tylko dostrzegać go we własnym działaniu (na ile ten artykuł jest pragmatyczny?), ale i znać jego rodowód i zasady według których działa.
 
Dlaczego jeszcze pragmatyzm jest groźny? Dlatego, że prawda w pragmatyzmie jest relatywna. A więc nie istnieje. Dlatego, że zawsze można skuteczniej zadziałać, jeśli na przykład do dyskusji wprowadzi się zamiast argumentu młotek.  A ponieważ relatywna prawda nie może być prawdą, trzeba uświadomić sobie, że "ten który twardo stoi na ziemi" nigdy nie może być nazwany pragmatykiem. Stać twardo na ziemi to trzymać się zasad. Inaczej zawsze znajdzie się ktoś kto takiego pragmatyka od niej oderwie . Choćby za pomocą sznurka.

Romek M
O mnie Romek M

http://dobre-nowiny.pl http://polis2008.pl http://niezalezna.pl http://gazetapolska.pl http://niepoprawni.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura