rossonero rossonero
2245
BLOG

JOANNA RACEWICZ: CZUJĘ SIĘ OKŁAMANA

rossonero rossonero Polityka Obserwuj notkę 11

 

 
Na stronach internetowych „Wprost” można dziś przeczytać fragmenty wywiadu z Joanną Racewicz, prezenterką Panoramy, prywatnie wdową po Pawle Janeczku, oficerze Biura Ochrony Rzadu, szefie ochrony śp. Lecha Kaczyńskiego. Słowa pani Racewicz dla części odbiorców będą zapewne szokujące, zważywszy na to, że do tej pory w temacie tragedii smoleńskiej wypowiadała się rzadko, a jeśli już to w sposób niezwykle wyważony. Tymczasem w tym przypadku, po gigantycznym skandalu z zamianą zwłok śp. pań Walentynowicz i Walewskiej - Przyjałkowskiej, poruszająco mówi o swych bolesnych odczuciach.
 
O pobycie w Moskwie:
 
Niby tam byłam i mogę być w tak zwanej grupie (biorę to w ogromny cudzysłów) szczęśliwców, którzy mają prawo nosić w sobie przekonanie, że wszystkiego dopilnowali. Że kiedy idę na Powązki - idę na grób męża. A tak naprawdę ostatnio wszystko runęło. […] Syn Anny Walentynowicz też był przy mamie, też ją rozpoznał. […] Przecież usłyszeliśmy od prokuratora generalnego, że to rodziny ofiar ponoszą odpowiedzialność za pomyłki, za zamiany ciał… […]
 
O ekshumacji męża:
 
Brzmi jak styropian po szybie… To jest strasznie trudne. Tak naprawdę nie do przeżycia. […] A z drugiej strony, ja też pewnie kiedyś będę leżeć w tym grobie. I chciałabym mieć pewność, że będę leżeć obok swojego męża, a nie jakiegoś innego człowieka.
 
O zdjęciach i dokumentach sekcyjnych:
 
Tak. Jest na nich mój Janosik… Tylko, że w rosyjskich dokumentach nic się nie zgadza. Ani grupa krwi, ani żadne przebyte choroby. Opisali, że miał otwarte złamania, a nie miał. Że miał rozedmę płuc… Coś z nerkami, coś z wątrobą. A Paweł był wysportowanym mężczyzną, biegał w maratonach. […] W dokumentach rosyjskich to mężczyzna schorowany o grupie krwi ARh+.
 
O zakazie otwierania trumien:
 
Pamiętam takie spotkania, takie przekazy wtedy w Moskwie: proszę państwa, proszę się dobrze zastanowić, bo w Polsce nie będzie już szans na otwieranie trumien. Bo takie są procedury, takie są przepisy sanitarne. […] Nie pamiętam czy ona (Ewa Kopacz – przyp. rossonero) czy minister Arabski czy któryś z polskich konsuli, ale takie zdanie padło. […] I teraz, kiedy słyszymy, że przecież nikt nam nie zabraniał otwierania trumien w Polsce czuję się okłamana. […] Są tacy, którzy mówią, że na tym wielkim bezmiarze tragedii mogły się zdarzyć pomyłki. Drudzy, że tych pomyłek jest za dużo i one się układają w potworną łamigłówkę.
 
O czasie tragedii i wraku:
 
Nie wiem dlaczego tak długo kazano nam wierzyć w godz. 8.56. W pierwszym tomie akt znajdują się zeznania pana porucznika z wieży kontroli lotów na Okęciu. O 8.42 dostał sygnał od pilotów z JAKA, że TU- 154M spadł. Wiedzieliśmy o tym minutę po zdarzeniu. Dlaczego mówiono więc, że samolot spadł o 8.56. Chcę wierzyć, że to tylko czyjeś roztargnienie, zaniedbanie. […] Nie znam się na mechanice, ale destrukcja tego samolotu, nie zgadza się z siłami, które tam działały. On spadł z kilku metrów. Byłam tam. Wygląda jak ściśnięta puszka po coli. […]
 
Panią Joannę Racewicz trudno będzie mainstream medialny i polityczny, posądzać o oszołomstwo, taniec na grobach, jątrzenie czy politycznie granie tragedią. Choć oczywiście należy się spodziewać ataku dyżurnego speca od flekowania rodzin (przebija w tym nawet palikotowców) – Stefana Niesiołowskiego, według którego J. Racewicz dołączy zapewne do grona pisowskich dziennikarzy. Słowa, które wypowiada prezenterka telewizyjnej Panoramy nie powinny pozostać bez echa, jednocześnie są dowodem na to, że jeśli ktokolwiek zdał po 10 kwietnia 2010 roku egzamin, to na pewno nie było to państwo polskie, ergo, nie byli to najwyżsi (bo decydujący o wszystkim) urzędnicy państwowi – wiadomo o których ludzi (?) chodzi.
 
Słowa Joanny Racewicz w moim odczuciu nie wymagają większego komentarza. Wymagają natomiast działania. Działania między innymi koleżanek i kolegów po fachu pani Joanny, przede wszystkim z dużych mediów, którzy, jak to dziennikarze, posiadają instrumenty do walki z gigantycznym kłamstwem, serwowanym ludziom od wielu miesięcy.
 
Pamiętam fragment jednego z programów pewnego usłużnego Chytrusa, któremu J. Racewicz tłumaczyła jak wielkim wyzwaniem jest podawanie wiadomości o samolocie, który rzekomo miał być na kursie i na ścieżce, a który faktycznie naprowadzany był błędnie, a w tym samolocie, na służbie, jej ukochany mężczyzna… Teraz żona śp. Pawła Janeczka wykonała następny bardzo ważny krok. Pokonała swój ból i publicznie poczyniła kolejny wyłom w murze smoleńskiej narracji kłamstw.
 
 
 

 

rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka