Zasznurowana Zasznurowana
1165
BLOG

Syndrom ocaleńca

Zasznurowana Zasznurowana Rozmaitości Obserwuj notkę 4

W moim życiu dzieje się wiele dobrych rzeczy. Zmagam się jednak ostatnio z paroma "przypadłościami", które potrafią skutecznie popsuć cały pozytywny nastrój. Jedną z nich jest poczucie rozczarowania rzeczywistością, w jakiej żyję, ale jak mocniej się nad tym zastanawiam - zostawiając emocje nieco z boku - widzę, że jest ono jedynie przykrywką dla poczucia winy z faktu, że żyję.

Przetrwałam wiele. Doświadczyłam zła, przemocy, głodu i bezdomności. Nade wszystko jednak nigdy nie czułam się bezpieczna. Żyłam w ciągłym poczuciu zagrożenia, więc kiedy dotarłam do miejsca, w którym stanęłam na stabilniejszym gruncie i gdy zaczęło do mnie docierać, że jestem u kresu swojej nędzy (głównie duchowej), coś niedobrego stało się z moim światem wewnętrznym. Długo nie wiedziałam, o co chodzi, dopóki nie obejrzałam programu o ludziach, którzy przetrwali katastrofy jako nieliczni albo jedyni ocaleni. Zrozumiałam, że męczy mnie pytanie: "Dlaczego ja żyję?". Tylu jest na świecie ludzi, którzy przeżyli coś podobnego do mojej historii, może nawet coś o mniejszym natężeniu strasznych rzeczy, a jednak nie udało im się i nie są wolni, nie są szczęśliwi ani nawet zdrowi psychicznie... Jak to się stało, że nie tylko to przeszłam, ale wydaję się być mocniejsza i z większymi widokami na przyszłość? Ktoś może powiedzieć, że za mnie się bardziej modlono. Ktoś inny może mówić o szczęściu, farcie albo wrodzonych predyspozycjach. Ale ja mogę na każdy z tych argumentów wskazać przykłady inne, które im zaprzeczą.

A skąd rozczarowanie? Wydawało mi się bowiem długo, że na tego mojego "farta" na pewno jest jakieś niezwykłe wyjaśnienie, które objawi się w pewnej chwili całemu światu, że będę kimś niezwykłym, czegoś dokonam... Nic jednak takiego się nie stało - jestem do bólu zwykłym człowiekiem, osadzonym w miejscu i czasie, zmagającym się z problemami każdego zwykłego człowieka. Nic się nie stało, nie zostałam nikim ważnym ani specjalnie mądrym czy podziwianym. Rozrzutność Bożej Miłości "wydała" na mnie jedną mnóstwo czasu i wysiłku, tylko po to, by doprowadzić mnie do miejsca, w którym jestem sobie jako zwykła JA. I nawet się specjalnie Bóg nie domaga spłacania jakiegoś długu wobec Nieba. Mam żyć. Po prostu. 

https://www.rozalewanowicz.com/ rozalewanowicz.com Pisarka. Autorka trylogii "Porwana" i powieści "Otwórz oczy, Marianno".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości