rozum rozum
1395
BLOG

Nauka religii

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 85
Temat wywołany przez redaktora Janke jest niebywale istotny i to z kilku powodów.
 
Po pierwsze, idzie oczywiście o relacje państwo – Kościoły. Stoję na stanowisku, iż państwo nie powinno forować żadnej religii. Państwo powinno stwarzać przestrzeń do działania Kościołów, związków wyznaniowych itd. i gwarantować im swobodę działania w granicach wyznaczonych prawem. Takoż jestem zdecydowanym przeciwnikiem nauczania religii – nie mylić z religioznawstwem – w szkołach.
 
Po drugie, jeśli idzie o nauczanie religii w szkołach, to rozumiem, iż główną zaletą tego rozwiązania jest płacenie pensji – nieformalnego podatku na Kościół – przez ogół podatników. Trzeba jednak pamiętać, iż tymi drogami nie wszyscy podążamy. Ta forma aksamitnego przymusu musi przynieść szkodę Kościołowi, co niewątpliwie nastąpi – kwestia kilku lat. Nauczanie religii powinno być zupełnie dobrowolne i formalnie tak jest, ale łatwość uzyskania wysokiej oceny jest kusząca. W przedszkolu, do którego uczęszczała moja córka zajęcia z religii odbywały się, jako pierwsze na wyraźną prośbę księdza. Większość rodziców zdecydowała, iż powinna być ona uplasowana na końcu planu zajęć, tak by dzieci rodziców niewierzących nie były nieformalnie przymuszane do uczestniczenia w nich. W następstwie tej decyzji, z piętnaściorga na religię uczęszczało pięcioro, ale czy Bogu o ilość idzie?
 
Zupełnie innym zagadnieniem jest jakość uczenia religii i poziom wiedzy o relgii. Poziom wiedzy jest żenujący. Kiedyś pytałem studentów na czy polega dogmat niepokalanego poczęcia – 99% odpowiadała, iż Jezus narodził się bez grzechu pierworodnego. Kiedy dyskutowałem z ks. Darkiem o wykładni Księgi Hioba, okazało się, ze zło należy przyjmować z godnością. Czy oby na pewno? W trakcie podróży pociągiem relacji Przemyśl – Warszawa wziąłem udział przedziałowym panelu dyskusyjnym o religii właśnie. Kiedy jedna z pań z krucyfiksem dużym na pół niemałego żakietu fuknęła: gada pan jak Żyd! Odparłem: Matka Boska była Żydówką, jak i jej syn i Józef. Usłyszałem miłosierne i empatyczne: wypierda… z przedziału, a dalszej części wypowiedzi cytować nie ma sensu.
 
Mnie uczyła religii babcia, byłem najmłodszym ministrantem odprawiającym równo z bernardynami mszę po łacinie. Oni również – metoda żydowska – nauczyli mnie liczyć tabliczki mnożenia na palcach. Byłem najmłodszym lektorem w diecezji – tak podejrzewam. Poznałem wielu mądrych księży, uczono mnie w kościele. Religia była i jest dla mnie istotna, ale dzięki temu, iż miałem doskonałych nauczycieli wiem, iż brak wiedzy, brak pytań, brak dyskusji, brak sprzeciwu, ślepy dogmatyzm, oczywiste nadużycia na które wilelu zamyka oczy, nie pozwalają mi na bezrefleksyjną obronę Kościoła dla zasady: może i Kościół popełnia błędy, ale popieranie krytyki jest jednoznaczne ze sprzysiężeniem z szatanem, zdrajcą itd. i tu dotykamy sedna niewiedzy, z którego rodzi się lęk i fundamentalizm, agresja i łamanie zasad, o które się walczy.
 

Pozdrawiam.     

rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka