Niełatwo jest być blogerem na salonie...
Pomimo niewielkich cyferek tuż za nickiem, z salonem związana jestem od dawna. Jeszcze z czasów przedObamowych, Freemanowych (pozdrawiam!), przedpiwnicznych.
Piszących tutaj wyróżnia temat. Sporą część stanowią obserwatorzy, komentatorzy, uczestnicy życia politycznego. To grupa najliczniejsza, o sporym, hmmmm.... natężeniu emocjonalnym. Ale im jest najłatwiej pisywać. Załóżmy, że jestem członkiem takiej grupy: oglądam wiadomości. Ten powiedzał, Tamten odpowiedział, a ja mam o tym swoje zdanie i gotowy temat. Potrzebuję jeszcze "przyciągającego" tytułu. Najlepiej prowokacyjnego, takiego z nazwiskiem. Pisząc mam swoich zwolenników, ale i przeciwników. Atmosfera często bardzo się zagęszcza i zawał gotowy. Przynajmniej u mnie. Zbyt ryzykowne. Przynajmniej dla mnie.
Inna grupa to historycy. Członkiem grupy nie zostanę nawet hipotetycznie, bo historię znam jedynie z komunistycznych jeszcze przekazów. Jakoś nie było okazji, sytuacji a i chęci pewnie też nie do nadrobienia tego, co nie przynosi mi chluby. Więc siedzę cicho.
Na sporcie znam się jeszcze mniej niż na historii, więc patrz wyżej. Wierszy nie pisuję, zdjęć nie robię. Kucharzę, i owszem, ale w kuchni głównie eksperymentuję, więc raczej moje przepisy nie są do odtworzenia. Mieszkam w Małej Mieścinie więc nie odgadnę jaki lew czy tygrys siedzi nad bramą w Dużym Mieście. Pomimo serdecznego przyjęcia przez Panie z Saloniku, nie potrafię wkleić kolejnej notki, bo słaba jestem z Lubczasopism....
Jedyne co potrafię, to pisać o sobie, swojej rodzinie, znajomych. Ale po co: dla kolejnego "Klanu", "M jak miłość" czy, co nie daj Bóg "Mody na sukces"????
Niełatwo jest być blogerem na salonie...
______________________________________________________________
Oczywiście pisząc nie miałam na myśli nikogo personalnie z wyjątkiem siebie.
Notkę dedykuję Rosemannowi. /Już Ty wiesz dlaczego :)/
Inne tematy w dziale Rozmaitości