RCL RCL
1078
BLOG

Wywiad rosyjski w warunkach upadku i korupcji

RCL RCL Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Z dedykacją dla wszystkich przestraszonych razwiedką.

 

Generał Michaił Dmitrijewicz Boncz-Brujewicz (wywodzący się z polskiej szlachty) był jednym z nielicznych (patrz komentarz M.Gugulskiego) carskich generałów, którzy przeszli na służbę Rosji radzieckiej. Ten człowiek o unikatowym losie piastował wysokie stanowiska wojskowe w Imperium Rosyjskim, w Republice Rosyjskiej (marzec-październik 1917), Rosji Radzieckiej i, ostatecznie, w Zwiazku Radzieckim. Niewątpliwie pomogł mu w tym wszystkim brat, który był wysoko postawionym bolszewikiem.

Człowiek ten napisał bardzo ciekawe wspomnienia pt. "Cała władza w ręce Rad", króre były owszem pisane zgodnie z oficjalnym kursem, ale zachowały wiele drobnych szczegółów z tamtych odległych czasów, z których pomocą uważny czytelnik może zrobić własne wnioski o tym, jak miały się sprawy. Również udaje się Brujewiczowi zachować (oczywiście, względny) dystans do polityki. Tak, na przykład, Michaił Dmitrijewicz pisze o sobie:

 

 

"Nie bez wątpliwości poszedłem na służbę Sowietom.

Miałem wtedy prawie czterdzieści osiem lat, wiek, w którym człowiek nie jest skory do gwałtownych decyzji i zmian życiowych. Od trzydziestu lat byłem żolnierzem, i przez te całe lata byłem przygotowywany do oddania życia za "wiarę, cara i Ojczyznę".[...] Przyzwyczaiłem się do życia uprzywilejowanego [...]  Obawiałem się [...] służyć w wojsku, gdzie zrezygnowano ze stopniów wojskowych [...], mając za głównodowodzącego wczorajszego zsylnego bądź katorżanina.

[...] nawet teraz, mając osiedziesiąt siediem lat, kiedy nie mam powodów, by cokolwiek udawać i oszukiwać, nie mogę dać klarownej i precyzyjnej odpowiedzi, dlaczego tak postąpiłem."

 

Relacja gen. Brujewicza pomaga również zrozumieć, jak wyglądało życie elit w Imperium Rosyjskim, które on opisuje szczególnie krytycznie - i jak mi się wydaje, ten jego uraz do imperium jest autentyczny. Nepotyzm, korupcja i nieudolność władzy, słaby i bezwolny monarcha, poddany wpływom Rasputina, o którym Brujewicz pisze, że "miał urok peterburskiego sprzątacza ulicznego, który nagle się wzbogacił" - wszystko to stanowi wspaniałą antyreklamę monarchii dziedzicznej.

Ciekawostką dla polskiego czytelnika stanowi opis tego, jak wyglądało działanie "służb specjalnych" w wojsku Imperium, szczególnie na terenie tzw. Warszawskiego Okręgu Wojskowego, którego wywiadem i kontrwywiadem gen. Brujewicz dowodził w latach 1914-1915. 

 

"Stanowisko generał-kwatermistrza, które piastowałem na początku w sztabie 3. armii, a później sztabie Frontu Północno-Zachodniego, uchylało przede mną rąbek tajemnicy, która była chowana przed wszystkimi ze względów etycznych. Według owczesnego regulaminu wojskowego generał-kwatermistrzowi podporządkowany bowiem był wywiad i kontrwywiad.

Wojna tajna, prowadzona równolegle z jawną, była słabo znana ludziom. O wojnie jawnej pisano w gazetach wszystkich opcji politycznych, dokumentowano ją w niezliczonych filmach i na zdjęciach, opowiadali o niej miliony żolnierzy i oficerów.

O wojnie tajnej wiedzieli nieliczni. W instytucjach, które nią się zajmowały, wszystko było utajnione. Mając z racji stanowiska stały dostęp do tych materiałów, z konieczności musiałem wiedzieć rzeczy, o których inni nie podejrzewali.

Widziałem, z jaką przerażającą bezkarnością z samych pierwszych dni wojny panoszyły się w naszych sztabach wywiady niemiecki oraz austriacki - to w znacznym stopniu powodowało moje rozczarowanie ówczesnym ustrojem.

Czytelnikowi, szczególnie młodemu, to się może wydać niemożliwym. Więdząc o czujności wśród ludzi radzieckich, i o tym, jak bezlitośnie zwalczano u nas podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (II WŚ - RCL) szpiegów faszystowskich oraz ich pomocników, trudno przedstawić sobie tę graniczącą ze zdradą głupotę i beztroskę, z którą w Rosji carskiej traktowane były tajemnice wojskowe oraz państwowe.

Z wszechobecną "niemiecką dominacją" w kraju podczas wojny z Niemcami nie tylko się godzono, lecz dochodziło do tego, że ludzi, którzy próbowali zwalczać wpływy niemieckie, oskarżano o zamach na dynastię!

W kręgach bliskich dworowi Imperatorskiemu uważano, że interesy Rosji oraz dynastii wcale nie są tożsame, pierwsze powinny bezwarunkowo ustępować tym drugim.

Zwolennicy tej "doktryny" sądzili, że prześladowanie nawet pojmanych na gorącym uczynku rosyjskich Niemców szkodzi interesom Domu Panującego. Szkody zaś wyrządzone opływającemu w krwi, zdradzonemu i sprzedanemu wojsku nie były brane pod uwagę, jeśli sprawa była związana z ludźmi, bliskimi dworowi. Ostatecznie, łatwiej było przerzucić winę na szpiegostwo, dokonywane przez biedny lud żydowski, mieszkający niedaleko granicy, niż zagłębiać się w liczne powiązania panującej dynastii z niemieckimi książetami."

 

W tym momencie przerwę Michaiła Dmitrijewicza, by zauważyć, że akurat jemu przypisuje się pomysł wysiedlenia Żydów ze strefy przyfrontowej. Cóż, wybaczmy staremu człowiekowi takie rozstawienie akcentów (ostatecznie, Żydzi rzeczywiście sympatyzowali przeważnie z Niemcami), ale miejmy na uwagę tę nieobiektywność autora.

 

 "Jeszcze w początku [XX] stulecia w teorii i praktyce sztuki wojskowej zapanowała opinia, że wojna wymaga długotrwałych przygotowań. W tych przygotowaniach sporą rolę miała odgrywać działalnośc wywiadowcza, m.in. szpiegostwo. Skuteczna walka z nim wymusiła utworzenie w wojskach specjalnej instytucji - kontrwywiadu.

Przed pierwszą Wojną Świątową wywiad oraz kontrwywiad prowadzili i Niemcy, i Austro-Węgry, i Rosja.

W Niemczech służba wywiadowcza koncentrowała się w 3. wydziale Sztabu Generalnego. Po wojnie rosyjsko-japońskiej wywiad niemiecki przekształcił się w potężną organizację, skierowaną w znacznym stopniu przeciwko Rosji, czyje wojsko przechodziło akurat szybką modernizację, która wymagała ciągłego prześwietlenia. Rozwój wywiadu niemieckiego wymuszała również aktywizacja działalności w Niemczech wywiadu francuskiego.

Niemiecki wywiad morski miał szczególne zadania, był prowadzony w oderwaniu od wywiadu ogólnowojskowego i był skierowany przede wszystkim przeciwko Anglii.

 

 

W Rosji działalność wywiadowcza przed wojną skupiała się w Zarządzie Głównym Sztabu Generalnego, w którego składzie zostały utworzone wydziały, odpowiadające przyszłym frontom: niemieckiemu, austro-węgierskiemu oraz tureckiemu.

Wywiad prowadzono również w sztabach Okręgów Wojskowych, w których utworzone zostały oddziały wywiadowcze, na początku nazywane oddziałami sprawozdawczymi. Na czas wojny zakładano prowadzenie wywiadu środkami jednostek.

Armia Rosyjska na początku wojny nie była może kompletnie pozbawiona wywiadu, ale w każdym razie wiedziała o przeciwniku o wiele mniej, niż należało.

Co prawda, Sztab Kijowskiego Okręgu Wojskowego na długo przed wojną prowadził rozpoznanie sił austro-węgierskich, prześwietlał ich dowództwo, studiował organizację, strukturę, taktykę i posiadane środki techniczne. Na terenie przyszłego przeciwnika była tworzona siatka agenturalna, i to wszystko, ostatecznie, przyniosło pozytywne skutki.

 

 

Sztab Warszawskiego Okręgu studiował wojsko niemieckie, otrzymując sporo przydatnych danych. Tym nie mniej, w tym priorytetowym dla nas okręgu działalność wywiadowcza była zaniedbana. Naczelnik wywiadu okręgu miał do dyspozycji raptem dziesiątek agentów, z których kilku okazało się "dwojnikami", czyli pracowało i na nas, i na Niemców.

Chałupnicze podejście panowało we wszystkim. Zdjęcia zwerbowanych agentów robione były w zwykłych komercyjnych studiach fotograficznych. Niemcy skorzystali z tego faktu i zaczęli zbierać całe kolekcje zdjęć, co później pozwalało im łatwo wykrywać zasyłanych do nich wywiadowców.

Na organizację wywiadu, bez którego jakiekolwiek poważne działania wojskowe były niemożliwe, okręg dostawał grosze - jakieś trzydzieści tysięcy rubli rocznie, drobiazg w porównaniu do budżetu wywiadu państw centralnych.

Niewiele działo się również w kwestii zwalczania wywiadu.

Po rozpoczęciu wojny kontrwywiadowi co prawda zaczęto udzielać pewną uwagę, ale sposób, w który on był zorganizowany, był od podstaw chybiony.

Na etacie sztabu każdej armii był żandarmski pułkownik bądź podpułkownik, odpowiadający za kontrwywiad. Korpus Żandarmów od zawsze zajmował się walką przede wszystkim z działalnością wywrotową, rozumiejąc pod tym wszystko, co zagrażało bądź po prostu nie podobało się samodzierżawiu. Trafiając do armii czynnej, żandarmscy pułkownicy kontynuowali z przyzwyczajenia przede wszystkim tę walkę.

Żadnej łączności kontrwywiadu z przeprowadzanymi operacjami bojowymi oraz ruchami taktycznymi wojsk w celach zabezpieczenia ich przed wywiadem nieprzyjaciela tacy oficerowi zapewnić nie mogli, gdyż nie znali się wystarczająco na pracy operacyjnej sztabów i ogólnie nie mieli wykształcenia wojskowego.

Wywiadowcy nieprzyjacielscy bez problemów zdobywali potrzebne im dane pod nosem u takich "kontrwywiadowców", dla których wykryta agitacja socjalistyczna była sprawą stokroć bardziej poważną, niż nawet zdrada faktyczna. Oczywiste jest, że niemiecki Sztab Generalny jak mógł wykorzystywał tę naszą słabość.

 

Wstępując do wojny, Niemcy jeszcze nie miały zorganizowanego kontrwywiadu jako takiego. W miarę rozwoju działań wojskowych niemiecki Sztab Generalny rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę walkę ze szpiegostwem, przekazując za to odpowiedzialność temu samemu 3. wydziałowi. Co zaś tyczy wywiadu, to jeszcze na długo przed wojną stworzono gęstą siatkę agentów nie tylko w przygranicznych rejonach, lecz ciągnącą się i w głąb Rosji. Dzięki temu Sztab Generalny nieraz dowiadywał się o najbardziej tajemniczych planach wyższego dowództwa rosyjskiego. Tak było, na przykład, z operacją Łódzką [...] "

 

Ponieważ książka gen. Brujewicza jest obszerna, to nie będę w stanie przetłumaczyć wszystkiego zwiazanego chociażby z działalnością wywiadowczą. Tym nie mniej, jeszcze przetłumaczę parę kawałków, opisujących sposoby organizowania siatki agenturalnej przez Państwa Centralne oraz te praktyczne wpływy, które osiągały.

Oczywiście, nie ma wątpliwości że teraz, w bardzo podobnych warunkach, dzieją się takie same rzeczy. Rosja tak samo jest obecnie skorumpowana i ideowo chwiejna, a wojsko jej jest niedofinansowane i skupione przede wszystkim na problemach wewnętrznych.

Ciekawe tylko, kto tym razem ma najwięcej agentów.

 

RCL
O mnie RCL

Staram się być obiektywnym. Chyba mi się udaje, skoro w Rosji mi się zarzuca prozachodniość, a w Polsce prorosyjskość. Narodowość jest dla mnie mało istotna i uważam, że amerykańskie ujęcie narodowości jako obywatelstwa jest o wiele lepsze niż europejskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura