Potiejew (trzeci od lewej w górnym rzędzie) w składzie grupy pracowników KGB "Zenit" w Afganistanie (foto: www.regnum.ru)
Potiejew (trzeci od lewej w górnym rzędzie) w składzie grupy pracowników KGB "Zenit" w Afganistanie (foto: www.regnum.ru)
RCL RCL
1309
BLOG

Korupcja w specsłużbach, albo dlaczego nie wierzę w zamach

RCL RCL Polityka Obserwuj notkę 14

Aleksandr Potiejew, zastępca naczelnika zarządu "S" (specjoperacje) Służby Wywiadu Zewnętrznego (SWR) Rosji, pułkownik, zasługuje na uwagę. Nie tylko dlatego, że ów wysoko postawiony razwiedczyk uciekł do Stanów Zjednoczonych w czerwcu 2010 roku (czyli już po katastrofie smoleńskiej) i nawet nie dlatego, że mało się o nim mówi w Polsce, gdzie mitomani wolą dalej żyć swoimi wyobrażeniami o potędze rosyjskich specsłużb, które w ich mniemaniu niemalże całkowicie podporządkowały sobie Polskę. Przede wszystkim historia pułkownika zasługuje na uwagę dlatego, że jaskrawie pokazuje, jak słabe i pogrążone w korupcji są owe służby specjalne. Czy ktoś, kto nie może upilnować własnego szefostwa, potrafi kontrolować obce państwo?

Według słów niejakiego Fiodora Jakowlewa, kolegi Potiejewa z pracy, dezercja Potiejewa jest "skutkiem kryzysu w całym wywiadzie zewnętrznym Rosji". "Niestety", mówi Jakowlew, "wywiad zatracił swoje ideologiczne i patriotyczne zasady, jak zresztą i samo państwo, samo społeczeństwo rosyjskie". 

 

Pułkownik wywiadu z rodziną w Ameryce.

Według powyższego artykułu, Amerykanie otrzymali dane o słabych stronach Potiejewa od Siergieja Tretiakowa, również funkcjonariusza SWR (a przed tym KGB), który uciekł do Stanów Zjednoczonych dziesięć lat wcześniej. Według jednych danych, Potiejew został zwerbowany w Nowym Jorku, ale inne źródła twierdzą, że werbunek nastąpił w Moskwie, w momencie, gdy jego córka starała się o pracę w rosyjskiej filii amerykańskiej korporacji.

NEWSru ze zdumieniem opisuje jak nikt w rosyjskich specsłużbach nie zauważył, że jeszcze przed dezercją Potiejewa jego dzieci (córka i syn) osiedlili się na stałe w Stanach Zjednoczonych, długo pracowała tam również jego żona - coś, co nie powinno się zdarzyć w przypadku funkcjonariusza wywiadu, rozpracowującego właśnie kierunek amerykański! Również nie wzbudził niczyjego zainteresowania fakt, że za rok do ucieczki do Stanów pułkownik odmówił proponowanego mu służbowego awansu na wysokie stanowisko, najprawdopodobniej ze względu na konieczność badania za pomocą "wykrywacza kłamstw". Co prawda, "Nowaja Gazeta" wspomina o niejakim raporcie, sporządzonym w roku 2007 przez wydzial bezpieczeństwa własnego SWR, dotyczącym wątpliwych szczegółów biografii i działalności pułkownika Potiejewa, lecz nic nie wiadomo o jakichkolwiek konsekwencjach tego raportu.

Ciekawostką, pokazującą słabość służb, jawi się zdarzenie, które miało miejsce 25 stycznia 2003 roku. Wtedy do mieszkania Potiejewów w Moskwie wtargnęło się, podając się za funkcjonariuszy milicji, trzech zamaskowanych bandytów, którzy brutalnie pobili jego samego i jego syna, a na koniec zabrali im pieniądze (3000 dolarów i 30 tysięcy rubli - suma jawnie zaniżona). Przestępców nie znaleziono dotychczas mimo wszystkich starań, co jest niewątpliwym upokorzeniem dla SWR. Obecnie prasa rosyjska spekuluje, że za napadem stoją Amerykanie, którzy chcieli w ten sposób zademonstrować jak słabo Potiejew jest chroniony przez państwo, mimo całego swojego wysokiego stanowiska, i tym samym pobudzić go do współpracy. I rzeczywiście, wkrótce po tym wydarzeniu żona Potiejewa "ze względów bezpieczeństwa" wyjechała do pracy do Stanów.

Nie można powiedzieć, że Potiejewowie byli jakimś wyjątkiem. Dwanaście lat przed nimi podobny wyczyn udał się innemu SWRowcowi: Aleksandrowi Zaporożskiemu, który również przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych razem z całą rodziną, lecz, co prawda, póżniej został zwabiony do Rosji i skazany (ostatecznie wymieniono go na szpiegów wydanych właśnie przez Potiejewa). Eugeniusz Toropow, również funkcjonariusz SWR, uciekł w tym samym roku co i wspomniany wyżej Tretiakow - i znowu razem z żoną i dzieckiem.

 

Skomercjalizowana razwiedka.

Aleksandr Mielnik, emerytowany pracownik SWR, gorzko narzeka na obecne morale: "za naszych czasów nie można było wyobrazić sobie czegoś takiego. Biegunkowie (od słowa biegać, czyli uciekać - RCL), oczywiście się zdarzali, ale teraz to się staje systemą". Weteran, który od lat domaga się od państwa wsparcia finansowego w leczeniu chorób przewlekłych, których nabawił się podczas służby, wini we wszystkim komercjalizację wywiadu: "Niektórzy pracownicy niemalże otwarcie zajmują się biznesem, wykorzystując interesy służby jako przykrywkę."

I rzeczywiście, w Służbie Wywiadu Zewnętrznego przymykano oczy na "biznesy" rodziny Potiejewów.  W prasie spekuluje się, że Potiejewowie zajmowali się "praniem pieniędzy" i innymi "drobnymi usługami" dla jeszcze wyżej postawionych urzędników. "Nowaja Gazeta" wysuwa następującą wersję, pochodzącą, według niej, od pracownika SWR, który odszedł na emeryturę w 2009 roku i dobrze znał rodzinę Potiejewów:

Najprawdopodobniej Amerykanie zaczęli od żony albo córki Potiejewa. Wszyscy w zarządzie wiedzieli, że one "konsultowały" naszych urzędników, czekistów i po prostu tych, co mieli pieniądze, doradzając odnośnie inwestowania w Ameryce. Oczywiście, nie za nic. Nieruchomości, które otrzymywały w zamian, były rejestrowane na firmy-"słupy". Prawdopodobnie federalna skarbówka USA zwróciła uwagę na matkę z córką i Potiejew dostał propozycję nie do odrzucenia. A dalej już wiadomo.

... Wszyscy o tym wiedzą, ale do gazet trafia zwyczajna dezinformacja. A w zarządzie wszyscy olewają zdradę Potiejewa. Nie pierwszy i nie ostatni. Teraz wszyscy się trzęsą o swoje tyłki, bo wielu ma żony i dzieci, które zajmują się biznesem za granicą i latami nie bywają w Rosji. I biznes ten nie zawsze jest legalny. Rózne operacje gotówkowe, offshory. Jeśli wypłynie, to polecą głowy, pagony - koniec wszystkiemu. Na dodatek, Sasza i Marina Potiejewowie nie omieszkają opowiedzieć Amerykanom, komu "doradzali", kto z kierownictwa na czym siedzi i co ma. A może już powiedzieli? 

 

Profesjonaliści.

Oficjalną nazwą SWR, o czym można się dowiedzieć z wymienionych wyżej otwartych źródeł, jest jednostka wojskowa 33949 (ros. в/ч 33949) - choć SWR to nie jest wywiad wojskowy, lecz "cywilny" (czyli prowadzony nie na potrzeby wojska). Formalnie, opuszczenie tej właśnie jednostki stanowi dezercję pułkownika Potiejewa. Czego więc się można dowiedzieć o oficerach tej jednostki z prasy?

Po raz pierwszy na radarze prasy rosyjskiej SWR pojawiła się w roku 1997, po skandalu z tzw. "pożyczką węgłową" w kwocie 500 mln dolarów, której udzielił Rosji Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Pieniądze miały iść na modernizację górnictwa, pensje oraz szkolenia dla górników. Ale jak tylko kasa trafiła do Rosji, natychmiast wyparowała.

Kiedy ciekawscy audytorzy rosyjskiej Izby Kontroli zapytali Ministerstwo Finansów o losach pożyczki, to rozporządzeniem zastępcy ministra Wawiłowa powiedziano im spadać na drzewo. Jednakowoż niektóre szczegóły wypłyneły - na przykład, samo MF za niejakie "usługi doradcze" zapłaciło zagranicznym firmom 10 mln dolarów, jeszcze kilka podobnych kwot poszło innym niezwiązanym z górnictwem instytucjom, a "na nabycie dzieł sztuki dla j/w 33949" razwiedczycy poprosili - i otrzymali - 4 mln. dolarów. Oczywiście, że nikt nie został ukarany za niecelowe wykorzystanie środków.

Drugą ciekawostką, związaną z j/w 33949 jest fakt, że w okresie pomiędzy 22.04.2003 a 16.05.2003 na jej terenie funkcjonowała tymczasowa strefa kontroli celnej. Po co razwiedczycy bawili się w celników można tylko zgadywać, lecz plotki krążą, że w tym krótkim okresie "przejść kontrolę celną" zdążyło kilkaset zagranicznych samochodów.

Nazwa jednostki figuruje również w wielu sprawach karnych, które są zdecydowanie poniżej godności nie tylko wywiadowców, lecz w ogóle oficerów.

Na przykład, w roku 2000 pracownicy Zarządu Głównego Walki z Przestępczością Zorganizowaną (GUBOP) MSW rozpracowali bandę z Podolska, która uprowadzała ludzi dla okupu. W składzie bandy znaleźli się byli pracownicy FSB oraz samego MSW, natomiast  naprowadzała bandę na ofiary oficer jednostki wojskowej 33949 Irina Maksymowa. Podczas zatrzymania znaleziono dużą liczbę wekseli, broni palnej i kijów bejsbolowych ze śladami krwi.

W tym samym roku milicjanci zatrzymali pułkownika P., oficera j/w 33949, który pobił pałką przedsiębiórcę Krawcowa. Jak się wyjaśniło, były szpieg-nielegał nie chciał oddawać długu i w ten sposób zdecydował zniechęcić natrętnego kredytora.

Znani są oficerowie j/w 33949 również z zamiłowania do alkoholu. W roku 2002 inspektorzy drogówki przez pół nocy ścigali oficera wywiadu U., który, będąc w stanie skrajnej nietrzeźwości, zdecydował przejechać się ulicami Moskwy. Udało się go zatrzymać dopiero po przestrzeleniu opon.

Albo ten cytat z raportu milicji, który dotyczy "ziomala" i przyjaciela Potiejewa, oficera wysoko postawionego: "Po przyjściu do domu w stanie nietrzeźwości, naczelnik sektoru j/w 33949 Aleksandr M., w wyniku konfliktu rodzinnego i przy obecności żony i dzieci, oddał strzał w kierunku skroni z należącego do niego pistoletu "Browning" kal. 5,6 mm za numerem 17977. W wyniku powyższego strzału z diagnozą "rana postrzałowa głowy" M. został dostarczony przez ekipę ratunkową 652097 do szpitalu miejskiego".

O tych wyczynach można kontynuować i dalej... Ale już podane dobrze oddają klimat, który panuje w tej - groźnej dla niektórych Polaków - jednostce.

 

Podsumowanie specjalnie dla mitomanów

Już nie raz wyrażałem w Salonie moje wątpliwości co do zdolności państwa rosyjskiego zorganizować, przeprowadzić i - najważniejsze - utrzymać w tajemnicy przedsięwzięcie na skalę zamachu na polskiego prezydenta. Pomijając to, że tuż przed wyborami prezydenckimi gra nie była warta świeczki, to się wydaje być niemożliwym technicznie - władzom nie udają się o wiele prostsze rzeczy.

Ta informacja, którą zebrałem tutaj, jest kolejnym z rzędu potwierdzeniem postępującej korupcji w Rosji - korupcji, która zaczyna zagrażać już samemu istnieniu państwa rosyjskiego. Jeszcze jedne potwierdzenie nadeszło dosłownie wczoraj z rosyjskiej prokuratury, która odnotowała w 2011 roku niebywały wzrost tego rodzaju przestępstw w... siłach zbrojnych

Myśląc logicznie, czy pracownik wywiadu takiej rangi, jakim był Potiejew, mógł nie wiedzieć o planowanym - dajmy na to - zabójstwie prezydenta obcego kraju, członka NATO? Małoprawdopodobnie, gdyż nieprzewidywalne skutki i globalna skala takiej operacji wymaga zebrania masy informacji na temat tego, jak do tego odniosą się w kierownictwie NATO, jakie kroki poczynią kraje trzecie - przede wszystkim USA, ale nie tylko, oszacować ryzyko itd itp. To nie byłoby przedsięwzięcie wyłącznie "polskiego" wydziału specsłużb, tu misałoby być zaangażowanych wiele innych wydziałów, i na pewno nie przeszłoby to obok wydziału amerykańskiego i zarządu "specoperacji".

Czy obecne skorumpowane służby rosyjskie podołałyby takiemu zadaniu? A gdyby nawet tak (w co szczerze wątpię), czy Potiejew, który siedzi w Stanach już od ponad roku, mógłby przez cały ten czas milczeć na ten temat?  Oczywiście, zwolennicy teorii spiskowych mogą tutaj dalej upierać się, że a nuż Potiejew Amerykanom o wszystkim powiedział, lecz milczą sami Amerykanie, nie chcąc otwarcie iść z Rosją na wojnę w trudnych warunkach gospodarczych i politycznych. Ale to już pachnie schizofrenią i przekombinowaniem - to upokorzałoby samych Amerykanów i mocno uderzałoby w prestiż zarówno ich jak i NATO, a oni nie mogą sobie pozwolić na rozwalenie budowanego przez dziesięciolecia systemu bezpieczeństwa tylko po to, by nie kłocić się z Rosją - to zaprzecza samemu celowi istnienia tego systemu.

O wiele bardziej prawdopodobne dla mnie jest, że katastrofa smoleńska była katastrofą. Zbyt duży, i przy tym nieuzasadniony, wysiłek byłby potrzebny, żeby ona takową nie była. Z tego nie wynika, że wierzę bezgranicznie w raport MAKu - wręcz odwrotnie, jestem pewien, że są tak samo skorumpowani i kłamliwi jak reszta podobnych instytucji na obszarze WNP, a więc robią wszystko, by zrzucić winę na polskich pilotów i nie ponosić odpowiedzialności samym. Ale co do wiarygodności powodów katastrofy - jestem skłonnym temu wierzyć. Tym bardziej, że wideo słupów telefonowych, przecinających skrzydła samolotu oraz dachowania samolotu przez różnice w sile nośnej uciętego skrzydła są od dawna dostępne na Youtube.

 

RCL
O mnie RCL

Staram się być obiektywnym. Chyba mi się udaje, skoro w Rosji mi się zarzuca prozachodniość, a w Polsce prorosyjskość. Narodowość jest dla mnie mało istotna i uważam, że amerykańskie ujęcie narodowości jako obywatelstwa jest o wiele lepsze niż europejskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka