Rybitzky Rybitzky
120
BLOG

Łysi jadą do Moskwy

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 22

To jest normalne, że nie gadasz z bandytami
Nie zapraszasz ich do domu, nie odwiedzasz ich samych
Kto z kim przestaje, takim się staje
Na długo to w każdej jednej głowie zostaje
Myślę, że jest w tym coś żenującego
Odwiedzać gospodarza dzieci mordującego
W imię imperialnych bredni, to pomysł nieprzedni
Nie tłumaczy tego święto, ani dzień powszedni

 

W 1995 roku Kazik Staszewski nagrał piosenkę Łysy jedzie do Moskwy. Z racji tytułu i końcowej części tekstu utworu pojawiło się wśród słuchaczy powszechne przekonanie, że Kazik protestuje przeciwko wyjazdowi na uroczystości do Moskwy ówczesnego premiera Józefa Oleksego. Wystarczy jednak wczytać się w tekst, by zauważyć, że artysta wyraził sprzeciw wobec jakiejkolwiek polskiej (czy innej) obecności na obchodach.

 

Bardzo to niesmaczne, że i cała ta afera
Kto ma jechać, a kto nie, rozmiary przybiera
Ale sedno sprawy nie w nagrodzie Nobla
Ale w nowych pięciu latach - czyli na poklask
Bo to jest normalne, że nie gadasz z bandytami

 

Kiedy wczoraj na Twitterze zacząłem prezentować fragmenty piosenki Kazika niektórzy słabiej wyedukowani muzycznie czytelnicy wzięli je za mój własny komentarz do OBECNEJ sytuacji. Nic zresztą dziwnego – przecież mimo upływu 15 lat w Rosji zmieniło się niewiele. A jeśli nawet – to na gorsze. Gdy Kazik pisał Łysego, wojna na Kaukazie tak naprawdę dopiero się zaczynała. Teraz wiemy, do czego doprowadziła polityka moskiewskich władz – Czeczenia została po 1999 roku spalona do gołej ziemi, a jej ludność poddano eksterminacji. Ostatnio zaś Rosjanie zabrali się za Gruzinów.

 

Gdy na wsie góralskie bomby spadają
Jedyna ich wina, że tam właśnie mieszkają
Gdy swoją ręką ścisnąć rękę zakrwawioną
Musowo się zabrudzi, tak już to jest zrobione
Nie będzie inaczej - zapytaj na Kaukazie
Co o tej rocznicy tam się sądzi w takim razie
Uśmiechnięte facjaty w imię zwycięstwa
Armia gdzie indziej okazuje męstwo

 

Niedawno pisałem o tym, jak w 1991 roku rosyjskie służby zamordowały litewskich strażników granicznych. Na Kaukazie spadkobiercy NKWD nadal trzymają się starych, sprawdzonych metod. Wykopują spychaczami rowy, stawiają nad nimi skrępowanych ludzi i strzelają im w tył głowy. No, teraz już może nie, bo nie ma już, póki co, kogo mordować.

Musimy więc mieć świadomość, że kwiaty na katyńskich grobach będzie składał człowiek, który nakazywał swoim ludziom dokonywanie podobnych zbrodni. I tak naprawdę nie jest ważne, czy do Rosji pojedzie Tusk, Kaczyński, czy obaj – spotkanie z władcami Moskwy tylko ich pobrudzi.

Ale cóż, najwyraźniej Polacy, tak jak cały świat, już zaakceptowali konieczność ściskania zakrwawionych dłoni. Cóż, w przypadku Rosji gadanie z bandytami to konieczność.

 

A życie tych czy owych? Przecież to drobnostka!
To wszystko jest przecież wliczone w koszta

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka