Rybitzky Rybitzky
3752
BLOG

A ja pójdę na spotkanie z Tuskiem

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 91

W piątek wieczorem wielu "internautów" (a szczególnie blogerów) otrzymało zaproszenia na poniedziałkową Obywatelską debatę dotyczącą wolności i praw w internecie z udziałem premiera Tuska. Jak możemy przeczytać na tek24.pl, MJ Minakowski odmówił przybycia do gmachu KPRM:

Otóż p. Premier żyje w archaicznej epoce telewizji. Dla niego ważne, że on chce się spotkać z ludem, lud mu będzie mógł zadać pytania, a on odpowie albo nie. I wszystko ma być na wizji.

Nie zgadzam się na to. Oczekuję poważnej, spokojnej dyskusji nie na hasła, ale na argumenty. Dyskusji, w której chodzi o odkrycie rozwiązania optymalnego a nie o to, by w telewizyjny sposób przerzucać się słowami. W której chodzi o odkrywanie prawdy, a nie o doprowadzenie przeciwnika do kapitulacji. W dyskusji, w której każdy jest gotów do zmiany swoich założeń, jeżeli uzna, że są błędne.

My w Internecie taką dyskusję prowadzimy. Piszemy eseje na blogach, potem je komentujemy na tychże blogach, na Facebooku, na Twitterze, na forach dyskusyjnych.

Tekst MJ Minakowskiego cały jest bardzo ciekawy (zachęcam do zapoznania się z tym wpisem)i z większością zawartych w nim tez się zgadzam. Podobnie zgadzam się z Kataryną, która na Twitterze stwierdziła, że zaproszenie dostała, ale się nie wybiera, bo to zorganizowane ad hoc propagandowe zagranie pod publiczkę.

Owszem, poniedziałkowa debata ma być telewizyjnym spektaklem zaplanowanym zgodnie z tradycyjnymi regułami PR. Ale to nie znaczy, że jej uczestnicy mają się podporządkować narzuconej "narracji". W Kancelarii Premiera zgromadzą się reprezentanci realnej grupy nacisku i nie wierzę, że dadzą się z łatwością obłaskawić gładkim słówkom. Chociażby dlatego, że po poprzednich tego typu "konsultacjach" część z nich wyszła na głupców.

W roku 2010 odbywały się podobne spotkania – które, jak widać, niczego polskich władz nie nauczyły. Wówczas ostro krytykowałem ich przebieg oraz efekt (jak się okazuje – słusznie, bo ówcześni dyskutanci dali się poprowadzić pr-owcom rządu za rękę). Wielu Czytelników mojego bloga zarzucało mi wówczas, że krzyczę, bo mnie nie zaproszono.

Cóż, teraz zostałem zaproszony i zamierzam z zaproszenia skorzystać. To będzie gra na cudzym boisku, ale naiwnością jest wiara, że wszystko załatwimy – tak jak proponuje MJ Minakowski – dyskusją między sobą w internecie. Póki co, siedzibą władzy jest KPRM, a telewizja dla większości obywateli RP stanowi najważniejsze medium. Nie możemy się odwrócić plecami od rzeczywistości.

Można z góry założyć, że poniedziałkowa debata dużo nie zmieni i nic nie wniesie – ale niewykluczone, że tak właśnie myślą pr-owcy Tuska. I popełniają w ten sposób poważny błąd.

 

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka