Wypadki drogowe, to nasza polska specjalna specjalność. Mam prawo jazdy motocyklowe od 1961 roku, samochodowe od 1962. Kiedyś to się jeździło. Na motocyklu w garniturze, bez kasku. W samochodzie człowiek siedział wygodnie jak w salonie. Bez pasów. Drogi były nieomal puste. Dziś słyszę nieustannie o wypadkach, czołowych zderzeniach, dachowaniu i śmierci. Bezpłatny horror.
Piesi, niezmotoryzowani, tez mają w tym swój udział. Chodzą poboczami jak nieprzytomni. O ciemku niewidoczni przez kierowców. Co gorsze idą prawą stroną jezdni, zamiast lewą. Policja przypomina o konieczności noszenia odblasków, ale kto by się tym tak naprawdę przejmował. Wypisano już 40 tysięcy mandatów za brak elementów odblaskowych na ubraniach. Starsi tego zalecenia nie przestrzegają, a młodzież bierze przykład z ojca i matki.
Dziś boję się wyjeżdżać dalej samochodem. Przeżyłem ponad 80 lat i nie chcę, żeby jakiś gówniarz wjechał we mnie czołowo. Skoro tak lubią prowadzić samochód z szaleńczą szybkością, niech zabijają się indywidualnie. Drzew przy drogach nie brakuje.