Śniadania z politykami w Radiu Zet i publicznej Trójce to zawsze są audycje nie do zniesienia. Tu ujawnia się paskudna cecha Polaków. Wszyscy mówią jednocześnie. Przekrzykują się w sposób nieporównywalny nawet z maglem, a dwie biedne dziennikarki Michniewicz i Olejnik nie są w stanie zapanować nad bałaganem. Przecież to osoba prowadząca spotkanie powinna przydzielać sprawiedliwie głosy dyskutantom. Ale w Polsce jest to nie do opanowania.
W niedziele 3 stycznia 2016 nie było polityków w Radiu Zet. Monika Olejnik zaprosiła Andrzeja Urbańskiego, Tomasza Terlikowskiego, Ireneusza Krzemińskiego i księdza\ Kazimierza Sowę. Miałem nadzieję, że nareszcie skończy się wrzask i jazgot, że goście będą mówić kulturalnie, pojedynczo.
Gdzie tam. Zachowali się jeszcze gorzej od polityków. Wniosek jest jeden. Potrzebny jest dyktator, który z wszystkimi zrobi porządek.