Ryszard Szewczyk Ryszard Szewczyk
531
BLOG

Zaproszenie do nowej dyscypliny

Ryszard Szewczyk Ryszard Szewczyk Gospodarka Obserwuj notkę 0

Zapraszam niniejszym zainteresowanych do udziału w tworzeniu nowej dyscypliny naukowej, jaką jest ekonomia personalistyczna. Pracuję nad nią od pewnego czasu. Dzisiaj postanowiłem wyjść z tą inicjatywą na bloga. Mam nadzieję zainteresować tematem tych, których niepokoją sprawy, jakie dzieją się  w sferze gospodarki i polityki gospodarczej zarówno w Polasce, jak i na świecie. Ekonomia personalistyczna pozwala je lepiej zrozumieć i właściwie zdiagnozować. Na początek proponuję tekst pt.: Ekonomia personalistyczna a personalizm ekonomiczny. Zaś pod adresem www.szewczyk.net.pl można znaleźć inne moje teksty poświęcone tej problematyce. 

 

Ekonomia personalistyczna a personalizm ekonomiczny

 

Personalizm ekonomiczny to nurt wyrosły na refleksji nad społeczną nauką Kościoła Katolickiego po opublikowaniu w 1991 r. encykliki Jana Pawła II Centessimus annus. Głównym przedstawicielem tego nurtu jest Gregory Gronbacher, autor tekstu pt.: O potrzebie personalizmu ekonomicznego wydanej po angielsku w 1998 roku przez Acton Intitute[1], a w 1999 – po polsku przez Instytut Liberalno-Konserwatywny w Lublinie. W tym nurcie utrzymują się też inne publikacje osób skupionych wokół założyciela Instytutu Actona, księdza Roberta A. Sirico. Korzeniami nurt ten tkwi głęboko w dorobku scholastyków, głównie św. Tomasza z Akwinu, ale i filozofów ze Szkoły z Salamanki, którzy – wg J. Schumpetera – najbardziej zasłużyli na miano twórców ekonomii naukowej[2], oraz w dorobku głównych przedstawicieli Szkoły austriackiej, Carla Mengera, Ludwiga von Misesa, Friedricha von Hayeka, a także niemieckiego filozofa, Wilhelma Roepkego.

Personalizm w ogóle, a więc i personalizm ekonomiczny, ma także licznych zwolenników w Polsce. Można do nich zaliczyć wieloletniego rektora KUL, M. Krąpca i osoby skupione wokół Instytutu Liberalno-Konserwatywnego w Lublinie, B. Gacka i jego współpracowników z UKSW w Warszawie, a także M. Ziębę i osoby skupione wokół założonego przez niego Instytutu Tertio Millennio z Krakowa. Do grona personalistów zaliczyć też trzeba nieżyjącego już J. Tischnera.

Istotą personalizmu ekonomicznego jest to, iż – akceptując milcząco w warstwie pozytywnej paradygmat ekonomii politycznej – w warstwie normatywnej odwołuje się do wartości chrześcijańskich, głównie do miłości bliźniego i poszanowania godności każdego człowieka. Świadczą o tym następujące cytaty: „Proponowany przez Gronbachera personalizm ekonomiczny odwołuje się do fundamentalnej zasady społecznego nauczania Kościoła, która nazywana jest niekiedy normą personalistyczną. Norma ta głosi, iż każda bez wyjątku osoba ludzka jest bytem obdarzonym niezbywalną godnością i zasługującym na to, by nie być traktowanym wyłącznie jako środek (wytłuszczenie moje, RS) do nawet najbardziej wzniosłego celu, ale będącym przede wszystkim celem samym w sobie.” [3]

Sam G. Gronbacher pisze w swojej pracy[4]: ”[P]ersonalizm ekonomiczny jest nauką zajmującą się moralnością rynku – próbą analizy moralnych wymiarów aktywności ekonomicznej w świetle teologicznej wizji osoby ludzkiej. Obejmuje ona szczegółowe poznanie teorii ekonomicznej, historii i metodologii, a także praktyki rynkowej – wszystko to widziane jest zaś z perspektywy wiary chrześcijańskiej, a zwłaszcza obecnego w niej uznania godności osoby ludzkiej i płynącej stąd troski o sprawiedliwość.(…) Ekonomiczni personaliści dążą do stworzenia całościowej wizji osobowego istnienia, aby w ten sposób uzupełnić ekonomię o naukę o moralności rynku.” (wytłuszczenie moje, RS).

Jak wynika z tej krótkiej charakterystyki, personaliści ekonomiczni formułują postulaty pod adresem ludzi działających na niwie gospodarczej, czyli pouczają, jak być powinno, aby stosunki ekonomiczne były zgodne z zasadami moralności chrześcijańskiej. Personalizm ekonomiczny ma zatem charakter wybitnie normatywny i wyraźnie sytuuje się na obszarze etyki.

W pełni doceniam rolę etyki, zwłaszcza etyki chrześcijańskiej, w życiu w ogóle, a w życiu społeczno-gospodarczym w szczególności. Jest tam bowiem bardzo wiele do zrobienia, aby zapanowały stosunki zgodne z personalistyczną wizją człowieka. Rzecz jednak w tym, że najbardziej nawet słuszne idee i postulaty mające na celu uzdrowienie stosunków międzyludzkich na nic się zdadzą, jeżeli diagnoza stanowiąca podstawę zalecanej terapii nie zidentyfikuje prawdziwych przyczyn istniejącego stanu rzeczy. A z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w sferze stosunków społeczno-gospodarczych, gdzie podstawę diagnozy stanowi błędna teoria ekonomiczna, która – jak o tym świadczą przytaczane cytaty – jest akceptowana przez personalistów ekonomicznych.

Celowo używam tu pojęcia teoria w liczbie pojedynczej, albowiem, mimo istnienia formalnie wielu szkół i nurtów teorii ekonomicznych, wszystkie one mają wspólne korzenie tkwiące głęboko, zarówno w sensie koncepcyjnym, jak i w sensie historycznym, w glebie bezkrytycznie powielanych potocznych poglądów na istotę działalności gospodarczej, istotę pieniądza oraz na istotę wyboru. Korzenie tę sięgają aż do Arystotelesa, od którego pochodzi chrematystyka, czyli nauka o zarabianiu pieniędzy, mająca za podstawę model wymiany P-T-P+, która dała początek ekonomii politycznej.

Na tej właśnie glebie zakiełkowała, a potem głęboko zapuściła korzenie wizja pieniądza jako celu działań ludzkich. Bogactwo zostało utożsamione z posiadaniem pieniędzy, a działalność handlową i produkcyjną potraktowano jako sposób na ich pomnażanie.

Podejściu takiemu sprzyjał zarówno fakt, iż funkcje pieniądza stosunkowo dawno zaczęły pełnić kruszce, które bardzo łatwo mogły przechodzić od funkcji pieniężnych do niepieniężnych i na odwrót, jak i to, że rzeczywista sytuacja majątkowa konkretnej osoby rzadko jest znana osobom trzecim. W takich właśnie okolicznościach ludzie uważani za majętnych zazwyczaj mogli łatwo uzyskać pieniądze bądź to spieniężając posiadane precjoza lub inne składniki rzeczowe ich majątku, bądź też zadłużając się gdziekolwiek, o czym mało kto wiedział, i następnie wydawać je na różne potrzeby, utwierdzając innych w przekonaniu, że rzeczywiście osoby te mają pieniądze.

Tak jest zresztą do dziś. Wszystkie znane dotąd systemy pieniężne umożliwiają bowiem zdobywanie i wydawanie pieniędzy różnym osobom, mimo że mają one większe czy mniejsze długi. To, że pieniądze osoby takie wydają, jest widoczne z zewnątrz, natomiast fakt zaciągania przez nie długów nie jest z zewnątrz bezpośrednio obserwowalny. Mało kto jest dlatego świadom tego, że zarówno zdecydowana większość przedsiębiorstw, jak i uważane za bogate osoby fizyczne miewają własne pieniądze, ale przez większość czasu pozostają w stanie permanentnego zadłużenia, ponieważ ciągle kupują dobra i usługi za kwoty przekraczające ich bieżące dochody [5]. Nie przeszkadza to jednak ani zwykłym ludziom, ani teoretykom ekonomii traktować jako aksjomat poglądu, że celem działalności przedsiębiorcy jest zarabianie pieniędzy.

Warto przy tym od razu dodać, że w teorii ekonomii tylko przedsiębiorca jest traktowany jako podmiot prowadzący działalność gospodarczą. Pozostali ludzie działalności gospodarczej – według teoretyków – nie prowadzą. Są natomiast wykorzystywani przez tych pierwszych jako jeden z trzech – obok kapitału i ziemi – czynników produkcji, nazywany współcześnie kapitałem ludzkim. Przedsiębiorcy są zatem uznawani przez teorię ekonomii za podmioty gospodarcze, natomiast ludzie-nieprzedsiębiorcy – za narzędzia, a więc przedmioty, służące tym pierwszym do realizacji ich celów. Stąd postulat personalizmu ekonomicznego, aby nie sprowadzać ludzi tylko do takiej roli.

Poglądowi takiemu sprzyja fakt, że główną rolę w dzisiejszym życiu gospodarczym odgrywają spółki kapitałowe, przede wszystkim – wielkie korporacje ponadnarodowe. Spółki takie teoria ekonomii traktuje jako samodzielne podmioty gospodarcze, a stanowione prawo przyznaje im osobowość prawną, a tym samym – zdolność do zawierania umów. Dzięki temu spółki mogą zawierać m.in. umowy z ludźmi, zarówno z tymi, którzy nimi kierują, a więc z kadrą menedżerską, jak i z tymi, którzy w nich pracują jako pracownicy najemni. W taki sposób miejsce przedsiębiorcy-człowieka w teorii coraz częściej zajmuje abstrakcyjny podmiot działający na zasadzie fikcji prawnej. Ludzie zaś grają w tej teorii głównie rolę konsumentów – odbiorców dóbr finalnych, którą mogą pełnić głównie dzięki temu i tylko w takim zakresie, w jakim są wykorzystywani i wynagradzani jako składnik należącego do przedsiębiorstwa kapitału ludzkiego.

Na takim właśnie gruncie zakiełkowała i ciągle się rozwija redukcjonistyczna koncepcja człowieka ekonomicznego wymyślona jeszcze w XIX w. przez J.S. Milla, a do absurdu doprowadzona przez ekonomię matematyczną, szczególnie w wydaniu G. Debreu[6]. W jego modelu bowiem człowiek jest osobnikiem zaprogramowanym raz na zawsze na całą przyszłość zarówno co do swoich preferencji konsumpcyjnych, jak i planów produkcyjnych, a do tego jeszcze podzielonym na dwie niezależne od siebie osobowości, taki ekonomiczny dr Jekyl i Mr Hyde, które mogą zawierać z sobą transakcje. Występując jako producent, Jan Kowalski może – według G. Debreu – sprzedawać swoje usługi, np. wynajem mieszkania lub samochodu, temu samemu Janowi Kowalskiemu-konsumentowi, i realizować przy tym swoją strategię maksymalizacji zysku.

Homo economicus jest też eksploatowany we wszystkich innych szkołach i szkółkach tzw. głównego nurtu i nie tylko tam. Pojawiły się nawet teorie przenoszące prawa i prawidłowości rynkowe na inne sfery życia społecznego, takie jak życie małżeńskie i rodzinne, wojny, zachowania kryminalne, a nawet zachowania seksualne człowieka[7].

Do właściwego zrozumienia istoty działalności gospodarczej człowieka w niewielkim stopniu przyczyniła się także tzw. Szkoła Austriacka, zapoczątkowana przez C. Mengera, rozwinięta przez L. Misesa i F. Hayeka, a popularyzowana przez M. Rothbarda oraz jego współczesnych zwolenników. Wprawdzie w miejsce człowieka ekonomicznego, który działa jak zaprogramowany cyborg, reagując zawsze bezrefleksyjnie i dokładnie tak samo na określony rodzaj bodźca, Austriaków interesował rzeczywisty człowiek jako podmiot działający i podejmujący racjonalne wybory, to jednak i oni nie byli w stanie dotrzeć do istoty rzeczy ze względu na akceptację tezy o wartości jako motywie wymiany gospodarczej. Dla jej istoty nie ma tu większego znaczenia fakt, że z marksistowskiej teorii wartości opartej na pracy została ona przerobiona na marginalistyczną teorię użyteczności, która z kolei stała się inspiracją dla teorii preferencji eksploatowanej w ekonomii matematycznej. Ważne jest natomiast to, że teoria ta przeciwstawia sobie ludzi zawierających transakcje na rynku twierdząc, że proces wymiany oparty jest na wyzysku jednej strony przez drugą, przy czym stroną wyzyskiwaną są tzw. ludzie pracy, czyli pracownicy najemni – składniki kapitału ludzkiego.

Posiadanie pieniędzy jest zatem powszechnym synonimem bogactwa, a jego powiększanie jest uznawane za główny cel działalności człowieka (ekonomicznego). Było to, i ciągle jest, tym łatwiejsze, że życie stale dostarcza licznych przykładów przestępstw i zbrodni popełnianych dla zdobycia pieniędzy zarówno przez pospolitych złodziei i bandytów, jak i zbrodni będących skutkiem wypraw wojennych pod sztandarami władców. Równolegle zawsze toczyło się oczywiście normalne, nieobciążone patologią życie, ale normalność rzadko staje się przedmiotem refleksji, za to wydarzenia spektakularne łatwo tę normalność przesłaniają, stając się – niestety – podstawą do uogólnień. W świetle takich spektakularnych faktów dowodzących, iż żądza pieniądza popycha ludzi do działań niegodziwych, traktowanie tych, co mają pieniądze, jako moralnie podejrzanych, jest czymś tak oczywistym, że właściwie nigdy nie budziło, i nie budzi do dziś, wyraźnego sprzeciwu. Czasem tylko, raczej na zasadzie wyjątku niż reguły, uznaje się osobę bogatą za godną szacunku.

Warto przy tym zauważyć, że – jak świat światem – zawsze bogacili się przede wszystkim ci ludzie, którzy wykazywali szczególną aktywność gospodarczą, a więc kupcy i producenci, czyli przedsiębiorcy[8]. Dopiero w XX wieku, w miarę postępującej globalizacji i sprzyjającego jej rozwoju kapitalizmu państwowego, do tej grupy dołączali, a niedługo potem ją zdecydowanie zdominowali, najemni menedżerowie wielkich korporacji, oligarchowie, których fortuny wyrastały na umiejętnym wykorzystaniu koneksji politycznych, a także politycy.

Aksjomat teorii ekonomii głównego nurtu w odniesieniu do przedsiębiorczości i pieniądza, niezależnie od okazjonalnego opakowania go w jakieś hasła społeczne czy ekologiczne, brzmi zatem tak: celem działalności przedsiębiorcy jest osiąganie zysku, czyli zarabianie pieniędzy.

Drugim z aksjomatów ekonomii politycznej akceptowanym milcząco przez zwolenników personalizmu ekonomicznego jest ten, który przyjmuje, że siła robocza – określana dzisiaj bardziej zgrabnym i poprawnym politycznie terminem kapitał ludzki – jest jednym z czynników wytwórczych,. W konsekwencji „nośnik” tej siły, czyli pracownik najemny, traktowany jest w teorii jako narzędzie wykorzystywane w procesie produkcji do tego, aby właściciele środków produkcji mogli maksymalizować swoje zyski. Z takiego właśnie podejścia wynika postulat głoszony przez personalistów ekonomicznych, aby uzupełnić ekonomię nauką o moralności i – jak wyżej wspomniano – w taki sposób sprawić, aby ludzie nie byli traktowani tylko jako narzędzie w rękach przedsiębiorców.

Inicjując nurt, który nazwałem ekonomią personalistyczną[9], chcę pokazać, że stosunki międzyludzkie oparte na regułach prawdziwie wolnego rynku całkowicie zgodne z zasadami tej moralności, a wszelkie patologie, z jakimi boryka się świat w sferze stosunków gospodarczych niemal od zarania dziejów, wynikają wyłącznie z nieprzestrzegania dwóch podstawowych norm moralnych zawartych w Dekalogu, a mianowicie: „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” oraz „[nie pożądaj] żadnej rzeczy, która jego [bliźniego] jest”.

U podstaw teorii ekonomii personalistycznej leżą następujące aksjomaty, które stanowią tzw. twarde jądro w znaczeniu I. Lakatosa:

§ jedynym podmiotem materialnego świata ożywionego jest człowiek, niezależnie od tego, ile i jakie role gra w danej chwili,

§ jedynym celem wszelkich zachowań człowieka jest poprawa jakości jego życia

§ elementarny akt wyboru w ramach alternatywy: działać – nie działać, jest nieredukowalnym pojęciem pierwotnym, do którego da się sprowadzić każdy proces decyzyjny

§ człowiek nie jest skłonny stale oddawać bezinteresownie efektów swojego wysiłku osobom obcym

Tyle tytułem wyjaśnienia pewnych podstawowych kwestii terminologicznych. Nie jest to z całą pewnością wyczerpujące wyjaśnienie. Zamiast jednak wyjaśniać i tłumaczyć moje zamiary i intencje, wolę pisać teksty pokazujące, jak działają prawdziwe mechanizmy rynkowe, jeżeli zastosujemy do ich obserwacji właściwe podejście. Niech teksty te bronią się same.



[1]G. Gronbacher, The need for economic personalism. Journal of Markets & Morality 1, no. 1(Spring 1998)

[2] za: Robert A. Sirico: Powiązania myśli późnych scholastyków i szkoły austriackiej ze współczesną katolicką myślą ekonomiczną.”http://www.ilk.lublin.pl/semin/siri.htm)

[3] J. Merecki, SDS, Słowo do czytelnika. W: G. Gronbacher, Personalizm ekonomiczny. Instytut Liberalno-Konserwatywny. Lublin 1999, s.2.

[4] G. Gronbacher, tamże, Wprowadzenie

[5] Nota bene stan permanentnego zadłużenia spółek kapitałowych jest uważany za jeden z przejawów racjonalnego gospodarowania. Stan taki oznacza bowiem posługiwanie się tzw. dźwignią finansową, dzięki której można osiągać wyższą rentowność kapitałów własnych. W rezultacie zadłużone „po uszy” spółki mają zazwyczaj wszystko z wyjątkiem pieniędzy. Te bowiem tylko miewają od czasu do czasu, wydając je tak szybko, jak tylko możliwe, aby nie mieć tzw. „niepracujących” aktywów.

[6]G. Debreu, Theory of Value. New Haven and London, Yale University Press 1987(1959).

[7] Por. G.S. Becker, Ekonomiczna teoria zachowań ludzkich, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1990.

[8] Bogacili się oczywiście także wszelkiego rodzaju łupieżcy, którzy zdobywali swoje majątki stosując fizyczną i/lub prawną przemoc, ale ich działania niewiele mają wspólnego z ekonomią.

[9] Sama nazwa „ekonomia personalistyczna” funkcjonuje już od pewnego czasu co najmniej w dwóch wersjach anglojęzycznych, mianowicie jako „humane economy” oraz „personalist” lub „personalistic economics”. Zob.: Edward J. O’Boyle, Principles of Personalist Economics. A Critical Examination of Human Persons as Economic Agents. Mayo Research Institute 2008; Luk Bouckaert, The Project of a Personalistic Economics” Ethical Perspectives 6 (1999)1; G. Gronbacher, The Humane Economy: Neither Right Nor Left A Response to Daniel Rush Finn, Journal of Markets and Morality,2, no. 2 Fall 1999,W każdym z przywołanych tekstów chodzi jednak raczej o personalizm ekonomiczny.

Absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Krakowie (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny). Tam uzyskany doktorat i habilitacja z zakresu finansów międzynarodowych. Przez pewien czas, do 2006 roku, kierownik Katedry Bankowości AE w Krakowie. Współzałożyciel i przez 9 lat rektor Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Bochni. W latach 2006-2014 profesor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Aktualnie profesor nadzwyczajny Wydziału Zamiejscowego w Bochni Staropolskiej Szkoły Wyższej w Kielcach. Inicjator nowej dyscypliny naukowej, jaką jest Ekonomia personalistyczna. Publikacje dostępne na stronie www.szewczyk.net.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka