Genesis, to grupa rockowa grająca w pierwszym okresie swojego istnienia, mniej więcej w latach 1970-1978 tak zwany rock progresywny. W warstwie muzycznej charakteryzował się on gwałtownymi przejściami od elementów łagodnych, folkowych do ostrych, dynamicznych, rockowych. Większośc utworów Genesis było zbudowanych na tym kontraście, dlatego trudno w dyskografii Genesis znaleźć utwory o charakterze ballady. Wybrałem kilka pięknych melodii z epoki gabrielowskiej, tzn. z okresu, kiedy wokalistą grupy był Peter Gabriel.
Pierwszy utwór to "For Absent Friends" z albumu "Nursery Crime". Oto dwie wdowy w drodze do kościoła wspominają nieobecnych mężów i przyjaciół.
Drugi utwór pochodzi z albumu "Foxtrot". To piękna piosenka "Time Table". To tęsknota za średniowiecznymi ideałami męstwa i honoru, dworską miłością i błędnymi rycerzami.
Kolejny utwór to "More Fool Me" z "Selling England By The Pound". Gitarowa ballada o rozstaniu, powrocie i nadziei na ponowne bycie razem.
Ale wrócmy jeszcze na chwilę do albumu "Nursery Crime". Jest tam utwór wyjątkowej urody, wsparty brzmieniem melotronu "Seven Stones". Leciwy starzec przekonuje, że życiem rządzi przypadek.
Natomiast na albumie "Trespass" znajdujemy taka oto balladę, będącą krótką refleksją nad życiem:
I jeszcze jedna delikatna perełka z "Nursery Crime" - "Harleqiun".
Dopiero ostatni album z Peterem Gabrielem "The Lamb Lies Down On Broadway" przynosi kilka przepięknych melodii. Na przykład "The Lamia". Oto bohater opowieści figluje w sadzawce z wężopodobnymi lamiami, w finale igraszek pożera ich ciała...
Kolejny przepiękny, nastrojowy utwór to "The Chamber Of 32 Doors". Rael trafia do komnaty, w której jest 32 par drzwi, a tylko jedne prowadzą do wyjścia...
I wreszcie na koniec chyba największy przebój Genesis epoki gabrielowskiej. "The Carpet Crawlers", czyli klęczący ludzie pełznący powoli wąskim korytarzem do odległego wyjścia...
