Wzruszyła mnie informacja, wyciągnięta nieomalże siłą od ministra MSWiA przez któregoś z dziennikarzy, że premier Donald Tusk 'jest z rodziną na urlopie we Włoszech'. Co prawda początkowo minister próbował informować, że premier jest w Warszawie i pracuje, ale - zapewne na skutek nadchodzącej wcześnie wiosny i nastroju miłości i zaufania w przyrodzie - powiedział prawdę.
Cóż, ludzie biorą urlopy. Ale zdziwiło mnie to, że premier przepracował zaledwie trzy miesiące i już okazało się, ze osłabł, a w planach przecież są prawie cztery lata, a potem następne pięć lat prezydentury, jeśli nie dziesięć !
Co go tak osłabiło ? Górnicy z Budryka, lekarze i pielęgniarki, nauczyciele, celnicy czy może wizyta w Moskwie ? Tyle rzeczy przecież pan premier ma na głowie... Dobrze byłoby wiedzieć, bo wtedy można zaplanować odpowiednie wsparcie i pomoc ministrów, aby się pan premier nie męczył zbyt szybko.
Mnie się jednak wydaje, że to sprawa ME 2012. Osobiście przecież pan premier zdeklarował się, że będzie to priorytet rządu RP i że w tej kwestii rząd nie zawiedzie. Żeby strzelać zwycięskie bramki trzeba być w formie, a trening piłkarza nie jest wcale łatwy. Szczególnie jeśli się jest amatorem, a chce się grać z zawodowcami...
